Nic przede mną nie ukryjesz
Obudziłam
się w bardzo dobrym humorze, bo idę dzisiaj z dziewczynami trochę pozwiedzać.
Jednak kiedy spojrzałam w stronę okna, moja mina zrzedła. Pogoda była okropna-
cały czas padało i nie zapowiadało się na poprawę. Nie powinnam być tym
zaskoczona, bo w końcu to Londyn. No ale akurat dzisiaj musi być deszcz? Trochę
zawiedziona zwlekałam się z łóżka i poszła do łazienki. Później ubrałam się
dżinsy, bluzkę z łóżka rękawem 3/4, włosy zostawiłam rozpuszczone. Pewnie za
pół godziny pożałuję tej decyzji kiedy zaczną się skręcać od wilgoci, al nie ma
tu Viki, która byłaby w stanie wybić mi ten pomysł głowy. Na śniadanie zjadłam
zrobione na szybko kanapki. Muszę jeszcze znaleźć jakiś parasol i mogę wyjść.
Jednak w tym momencie mój telefon zaczął dzwonić.
- Hej Emma,
właśnie się zbieram do wyjścia.
- I pewnie
szukasz parasola.- zaśmiała się.- Powiedzieć gdzie mieszkasz i przyjadę po
ciebie z bratem, a Susan przyjedzie z Cleo.
- Ok. -
dałam dziewczynie swój adres i po ciebie minucie usłyszałam klakson. Przed
domem stał czerwony samochód i wyszła z niego uśmiechnięta Emma.
- Chodź Sun,
jak się uda to James poczeka aż skończymy zakupy.
- No to miły ten twój brat. -odpowiedziałam i
wsiadłam do auta, a obok mnie usadowiła się Emm.
- Cześć,
jestem James.
-Sun.-
Przedstawiłam się. Chłopak miał ciemne krótkie włosy i czarne oczy identyczne
jak u siostry. Prawie całą drogę rozmawialiśmy i dowiedziałam się, że James
jest trenerem na siłowni tuż obok naszego klubu.
***
- Dlaczego
nie powiedziałyście, że ta galeria jest taka duża. Założyłabym wygodniejsze
buty.- Narzekałam, Cleo dusiła się ze śmiechu. Susan zaproponowałam, że pokażą
mi kilka super sklepów, a później coś zjemy. Pomysł mi się spodobał.
Chodziliśmy ponad cztery godziny, a ja kupiłam sobie tylko jedną sukienkę. Jednak
byłam z niej bardzo zadowolona.
- Sun, a
masz buty do sukienki?
- Myślę Emm,
że coś powinna mieć, ale nie jestem pewna.
- W takim
razie idziemy po buty.- Oświadczyła Cleo i zaprowadziła nas do największego
sklepu z butami. Robił wrażenie. Dziewczyny kazały mi poczekać, a same poszły
szukać dla mnie szpilek. Czułam się trochę niezręcznie, więc postanowiłam
pooglądać buty z najbliższej półki. I co było? Trampki. Czerwone, czarne z
złotymi wzorkami i ...o! Muszę je mieć.
Ładne szare niskie trampki z czerwonymi napisami. Od razu je przymierzałam.
Leżały idealnie.
- Co tak
podziwiasz- aż podskoczyłam na dźwięk głosu Susan.
- Biorę te
buty- wskazałam na moją nową zdobycz.
- To
przymierzem jeszcze to.
- I te dwie
pary też- odrzuciły Emm i Cleo, które właśnie przyszły i wręczył kolejne buty.
Wszystkie były jasno-kremowe jednak miały zupełnie inny wygląd. Podobały mi
się, ale do sukienki najlepiej pasowały szpilki od Susan. Zabrałam moje nowe
„łupy”, zapłaciłam i wychodząc ze sklepu dostałam olśnienia. Zaprowadziłam
dziewczyny do sklepu spożywczego i każdej kazałam poszukać czegoś słodkiego do
dekoracji ciastek a ja wybrałam najładniejsze foremki do muffinek jakie
znalazłam. Kiedy wrócę do domu zrobię czekoladowe babeczki. Później poszłyśmy
na pizzę. Wybrałyśmy dwie z pieczarkami.
- Naprawdę
cieszę się, że poszłam z wami na te zakupy.- powiedziałam zadowolona.
-Oj, żaden
problem. Skoro teraz będziesz z nami i w
szkole, i na zumbie, to się przyzwyczajają.
-A skąd ta
pewność, że szkoła mi się spodoba?
- Jak ją
zobaczysz, to się przekonasz- odpowiedziała tajemniczo Cleo i się uśmiechnęła.
Lubię
niespodzianki, ale mimo to czułam się bardzo dziwnie, kiedy dziewczyny kazały zamknąć mi oczy, gdy
byłyśmy jeszcze dwie ulice dalej. Jednak posłusznie wykonała ich polecenie. A
może planują porwanie? Ale wtedy by to inaczej wyglądało...
- Nie chcemy
cię porwać Sun. - powiedziała wesoło Cleo.
- Ja to na
serio powiedziałam?- zapytałam z niedowierzaniem, a w odpowiedzi wszyscy
porwali głowami, łącznie z Jamesem. Chyba muszę bardziej uważać na to co mówię.
Poczułam jak samochód się zatrzymuje i wszyscy wysiadają. Wciąż miałam
zamknięte oczy. Ktoś otworzył mi drzwi i mógł wyjść. Najprawdopodobniej to była
Emm.
- teraz
uważaj, bo jest sześć schodów.- z pewnością Emma. Pomału pokonałam wszystkie
stopnie, chociaż musiało być dość
śmieszne.
-Sun, otwórz
oczy.
Nie miałam
pojęcia, co Zobaczę, jednak w życiu nie przypuszczałam, że szkoła może być taka
ładna. Wszystko wyglądało na nowe i ogólnie budynek był bardzo zadbany.
- To na
pewno jest szkoła?
- Tak i
Zgadnij ile ma lat.
-
Dwadzieścia - Wypaliła Susan. Cleo spiorunowała ją za to wzrokiem, na co ja się
uśmiechnęłam. Weszliśmy do środka. Porównując to z przeciętnym polskim liceum,
to tutaj wnętrze można nazwać luksusowym. Podoba mi się ta szkoła, ale dlaczego
przywiązują tu tak dużą uwagę do wyglądu? Odpowiedź pojawiła się za rogiem.
Dosłownie! Skręciliśmy w jakiś korytarz, a na ścianie kilka tabliczek z
informacjami o projekcie remontu szkoły i akcją
dotycząca utrzymania czystości miejscu nauki. Całkiem fajny pomysł. Nie
czytałam reszty tabliczek, bo doszłyśmy już do sekretariatu. Zaczęłam się
denerwować.
- Nie
panikuj, przyjmą cię- pocieszał mnie Emm. Zapukałam i po cichym
"proszę", razem z dziewczynami weszłam do środka.
-Dzień
dobry- powiedziałam nie pewnie i spróbowałam się uśmiechnąć.
-Dzień
dobry. W jakiej sprawie pani przychodzi?
- Chciałabym
się zapisać do szkoły.
- Ma pani
przy sobie dokumenty?
- Nie...
- To nic. Proszę
je dostarczyć, najlepiej w poniedziałek jakby było to możliwe.- mówiąc to
zaczęła coś przeglądać na komputerze i po chwili dodała- Nie wiem, czy wiesz,
ale w naszej szkole każda klasa może liczyć maksymalnie trzydzieści osób i na
chwilę obecną jest tylko jedna klasa niekompletna.
- Dobrze. Dziękuje,
dowiedzenia- Pożegnałam się i kiedy sekretarka mi opowiedziała, wyszłyśmy z pomieszczenia. Dziewczyny zaczęły piszczeć i mnie przytulać,
a ja nie wiedziałam, o co im chodzi. Sue
widząc moją minę, wytłumaczyła:
- To nasza
klasa nie ma kompletu, więc będziesz chodzić razem z nami.
-Tylko
przynieś te dokumenty w poniedziałek, bo jak ktoś się przepisze i będzie
szybszy….
-Ok, ok.
Przyniosę je z samego rana. Wracamy już?
Pogoda się
poprawiła- nie padało już, a zza chmur przebijało się słońce. To sprawiło, że
mój humor był jeszcze lepszy.
Susan i Cleo
pojechały razem, a mnie odwieźli Emm z Jamesem.
Pożegnałam się z nimi i weszłam do domu. Oznajmiłam mamie, że wróciłam i
poszłam do swojego pokoju. Pierwsze, co
zrobiłam to włączyłam komputer i zalogowałam się na skype’a. Miałam wielką
ochotę pogadać z Viki. Niestety nie było jej. Szkoda. Przymierzyłam jeszcze raz
sukienkę i buty. Wyglądały bardzo ładnie, ale nie wiem gdzie się w tym pokażę.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk oczekującego połączenia. Od razu odebrałam.
-Hej Sun!!!
Myślałam, że Cię kosmici porwali.
-No wiesz
co? Przecież sama kazałaś traktować tern wyjazd jak wielką przygodę- udawałam
obrażoną.
-Oj, masz
rację. A teraz opowiadaj o zakupach i zumbie!
-Skąd
wiesz zakupach?
- Widzę sukienkę, a poza tym i tak nic przede
mną nie ukryjesz.
No i
zaczęłam opowiadać. Najpierw dzisiejszych zakupach i zapasach do szkoły. W
międzyczasie zdjęłam sukienkę i schowałam ją do szafy. Następnie mówiłam o
wczorajszej zumbie i pożegnaniu z Nathanem. O pocztówce nie wspominałam, bo chciałam, żeby to była niespodzianka. Viki
była zdziwiona tak jak ja na początku, gdy się dowiedziała, że w grupie jest
trzech chłopaków
- W sumie to
dobrze, bo są pary do konkursu.
- No niby
tak, ale wiesz co jest najlepsze? Zwycięzcy tańczą na koncercie TW!!!!!!-
Powiedziałam z wielkim uśmiechem. Mając taką motywację, na pewno wygram.
- A z kim
jesteś w parze?
-Z Derekim.
Jest wysoki i zabójczo przystojny.- rozmarzyłam się.
- I na co ty czekasz? Od rozstania z minęło pół
roku, Sun bierz się do działania. Pytał cię o numer?
- Tak, ale nie
mu nie dałam.- Widząc pytające spojrzenie Viki, dodałam- wsiadałam do autobusu.
- A tak
serio to podoba ci się Derek?
- … Tak.-
powiedziałam uśmiechając się.
- To w
poniedziałek wieczorem obowiązkowo masz być na skype’ie!
- No nie
inaczej. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zadzwoniłaś. I w ogóle dziękuję ci za to, że mnie wspierałaś
po tym wyjeździe.- powiedziałam
szczerze.
- Oj, Sun,
przecież zawsze będę z tobą, a skoro już jesteśmy przy zwierzeniach, to muszę
ci cos powiedzieć… Chodzi moją mamę. Ostatnio źle się czuje i boję się, to może
być coś poważnego. Tylko, że ona nie
chce iść do lekarza, bo mówi, że to samo przejdzie…
- Nie martw
się Viki, skoro mówi, że przejdzie to na pewno tak będzie. Przecież na
chorobach to ona zna się jak nikt inny-
próbowałam pocieszyć przyjaciółkę.
- W sumie
masz rację, jest lekarzem- na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Nagle się
odwróciła, a po chwili po chwili przesunęła laptopa tak, że ja też widziałam co
się dzieje. Przyszedł do niej tata. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko:
- O cześć
Sun! Jak tam w Londynie?- W Polsce wszyscy mówili do mnie Sun, nawet
nauczyciele.
- Dzień
dobry! Powiem szczerze, że ciekawie. Zapisałam się na zumbę i powoli zaczynam
zwiedzać miasto. Ogólnie bardzo mi się podoba.
- Widać po
tobie. Przykro mi, ale muszę ci porwać Viki, bo jedziemy na ognisko do
znajomych.
- W takim
razie życzę udanego wieczoru.
- Dzięki Sun
i do poniedziałku- odparła Viki i się rozłączyła. Jak zwykle krótko i
konkretnie. Chociaż czasem jak się na coś nakręci to może gadać godzinami i
zatraca się we własnym świecie. Wtedy na nic nie zwraca uwagi. Trochę to
zabawne, ale właśnie za to ją lubię i cieszę się, że mi ufa i mówi o wszystkim,
bo mimo tego, że Viki ma cudowną osobowość, to jest bardzo nieśmiała w stosunku
do nieznajomych. Szkoda, bo z tego powodu ma nieliczne grono przyjaciół, ale za
to wiem, że to prawdziwi przyjaciele, na których może zawsze liczyć. I w sumie
ja też, bo to nasi wspólni znajomi. Odłożyłam laptop na biurko i zeszłam do
kuchni. Zgodnie z moim wcześniejszym postanowieniem, zaczęłam robić babeczki
śpiewając przy tym różne piosenki The Wanted. Nie moja wina, że nie potrafię
gotować bez muzyki. Jutro jest niedziela, czyli minie drugi tydzień odkąd
jestem w Londynie. Szybko zleciało.
Ojj Nathanowi niespodoba sie to że Sun uważa że Derek jest przystojny... Swoją drogą z urodą Sykesa nic niemoże się równać:) świetnyyy jak zawszee:**
OdpowiedzUsuń