Rozdziały w każdą niedzielę.

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 5

Dasz mi swój numer?

  Gdy się obudziłam Jess jeszcze spała.  Zeszłam delikatnie z łóżka i poszłam do łazienki.  Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i uczesałam. Kiedy wyglądałam już jak człowiek, wróciłam do pokoju. Dziewczyna  była już ubrana.
-Obudziłam Cię?- Spytałam
-Nie, wstałam jakieś 5 minut temu, jak brałaś prysznic. – Odpowiedziała wesoło blondynka. Po chwili dorzuciła-A  tak w ogóle, to która jest godzina?
Wzięłam telefon i zerknęłam na ekran.  Łał, trochę pospałyśmy.  
-09:30-  odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Chodźmy może na śniadanie, bo umieram z głodu i ty pewnie też.
-Nie, nie jestem głodna- zaprzeczyła , ale w tym momencie rozległo się głośne burczenie w brzuchu. Zaczęłyśmy się śmiać i zeszłyśmy do kuchni.  Bez dłuższego zastanawiania się, postanowiłam zrobić kanapki z nutellą i kakao.  Niestety nawet nie zaczęłyśmy jeść, bo tuż po tym, jak usiadłyśmy do stołu, rozległ się dzwonek do drzwi.  Chcąc nie chcąc poszłam otworzyć.  Mogłam się spodziewać, że to będzie Nathan. Zaprosiłam go do środka i szybko nakryłam dla niego przy stole.
-A co ty tu robisz  tak wcześnie?- zapytała Jess.
- A może tak najpierw "hej", a nie jakeś wyrzuty od razu?
- Hej, co ty tu robisz tak wcześnie- odpowiedziała blondynka ignorując poprzednią wypowiedź brata.
- Tak lepiej. Porywam cię za pół godziny, bo jedziemy na zakupy.
- Na zakupy? Chętnie, muszę sobie coś kupić zanim wrócę do domu. Może jakąś sukienkę – rozmarzyła się dziewczyna.
 -Młoda, nie zapędzaj się tak. Jedziemy na zakupy dla MNIE, a ty mi TOWARZYSZ. Zrozumiano?
- Nie. Przecież możesz jechać z chłopakami.
-Nie bardzo, bo przecież Siva w Dublinie, Max w Manchesterze, Tom u Kels, a Jay jest zbyt leniwy. I przed wyjazdem raczej nie wyjdzie z domu.
-Jakim wyjazdem?- zapytałam z ciekawością.
-Za dwa dni jedziemy z chłopakami w trasę koncertowa na dwa tygodnie do Niemiec- odpowiedział najzwyczajniej w świecie chłopak. Te kilkanaście lat spędzonych z Viką nauczyło mnie jednego:
-Przywieź mi pocztówkę, albo dwie.- powiedziałam szybko.
-Zbierasz?
-Nie, ale Viki zbiera więc się ucieszy jak przyjedzie na święta.- wytłumaczyłam Nathanowi.  Przecież widział, że nie mam żadnych pocztówek, kiedy rozpakowywaliśmy moje rzeczy.
-A może jej wyślę kartkę jak już będziemy w Niemczech?- zapytał po chwili namysłu. On jest genialny! Mówiłam już to? Nie? To mówię teraz. Czemu ja  na to sama nie wpadłam. Podałam chłopakowi od razu adres i  spokojnie dokończyliśmy śniadanie.   Jess poszła na górę zabrać swoje rzeczy, a ja zostałam z Nathanem w kuchni i zmywałam talerze. Dokładniej mówiąc włożyłam je do zmywarki,  ale mniejsza o to.
-Może poszłabyś z nami na zakupy?- Zapytał chłopak wesoło. W sumie to nie taki głupi pomysł. I wreszcie poznam trochę miasto, chociaż z drugie strony…
-Dziękuję, ale nie skorzystam.
 - Ale dlaczego nie? -Spytała zawiedziona Jess, która właśnie weszła do kuchni.
- Po  pierwsze: obiecałam mamie, że posprzątam w domu i  coś ugotuję, po drugie umówiłam się z Viką na skypie, po trzecie po wczorajszym horrorze wolę zostać w domu, po czwarte musi ktoś zostać z Lou, po piąte...- próbowałam coś jeszcze wymyślić, naśladując jednocześnie głos Nathana podczas wczorajszej pobudki. Chłopak przerwał, mówiąc: - Dobrze, starczy, ale szkoda nie chcesz iść.- Chyba był lekko zawiedziony. Zrobiło mi się go trochę żal, więc dorzuciłam
 -Następnym razem z wami pójdę.
- To trzymamy Cię za słowo. Do zobaczenia Sun – powiedzieli na pożegnanie. Odprowadziłam ich drzwi. Resztę dnia spędziłam na sprzątaniu, gotowaniu i gadaniu z Viką.  Nie mówiłam jej o pomyśle z pocztówką, ponieważ chciałam zrobić jej niespodziankę i jednocześnie bałam się trochę, że chłopak może zapomni wysłać lub nie będzie miał w ogóle czasu, żeby je kupić. Miałam cichą nadzieję, że jednak tak się nie stanie.

Następnego dnia  obudziłam się dość wcześnie, co było trochę nienaturalne, bo zazwyczaj śpię do dziesiątej (nie licząc poranków z Sykesami). Uśmiechnęłam się na tę myśl i zabierając potrzebne rzeczy, pomaszerowałam do łazienki. Nie miałam na dzisiaj żadnych planów, więc zdecydowałam się na długi prysznic. Pobawiłam się też trochę z fryzurą, jednak ostatecznie zrobiłam sobie zwykłego kłosa. Ubrałam się w moje ulubione szorty i założyłam  do nich bokserkę. Kiedy ogarnęłam siebie i pokój (czytaj. Pościeliłam łóżko i uchylałam okno), zeszłam do kuchni. Zastałam mamę, która właśnie wychodziła do pracy i Lou jedzącą śniadanie .
-Cześć Sun- powiedziała Luizka. Byłam tym bardzo zdziwiona, bo co jak co, ale Lu mówiąca mi „cześć” rano to niecodzienny widok.
- Hej, co ty robisz tak wcześnie na nogach? –Spytałam nie kryjąc ciekawości.
- Idę pozwiedzać trochę Londyn, z nowymi koleżankami, które poznałam wczoraj w klubie.- Odpowiedziała szczęśliwie Lu.
- Właśnie, jak było na zajęciach i gdzie dokładniej idziecie? Spytałam z  uśmiechem na twarzy. Nie sądziłam, że młoda tak bardzo się ucieszy z k2k. Opowiadała mi dosłownie o wszystkim. Zaczynając od wystroju salki i wyglądu wszystkich członków w grupie, kończąc na planach zwiedzania muzeum figur woskowych i wesołego miasteczka.   
-Nie myśl, że się  wprosisz. – dorzuciła na koniec. No tak, nie byłaby sobą, gdyby tego nie powiedziała i zapytała jeszcze:
-Kiedy masz swoje zajęcia?
Kurka wodna! Przecież dzisiaj piątek i mam pierwsze spotkanie na zumbie. Szybkie spojrzenie na zegarek. Nie jest dobrze, zaczynam za godzinę. Pobiegłam szybko do swojego pokoju spakować torbę i sprawdzić rozkład autobusów, a przy okazji lokalizację najbliższego przystanku. Jeśli się pospieszę, to powinnam zdążyć. Wychodząc z domu lekko się denerwowałam. Jeśli mnie polubią, albo grupa będzie na zdecydowanie wyższym poziomie?  Zamyślona wpadłam na kogoś na przystanku.
- O, hej Sun, nic ci nie jest?- zapytał Sykes.
-Nie, dzięki- odpowiedziałam kiedy chłopak pomógł mi wstać.
- Gdzie się wybierasz z tymi torbami?
-Aaa… Bo ty jeszcze nie wiesz. Zapisałam się na zumbę, ale klub jest na drugim końcu miasta i… Ooo mój autobus.
- W takim razie jadę z tobą. Chciałem się pożegnać, bo wieczorem wyjeżdżamy- dodał, widząc moje zdziwienie. Usiedliśmy na końcu pojazdu i zaczęliśmy rozmawiać. Trochę o wczorajszych zakupach Nathana, trochę o mojej pasji tańcem i aerobikiem. Tak upłynęło nam prawie pól godziny.  Jeszcze jeden przystanek i wysiadam.
- To skoro nie będziemy się wiedzieć dwa tygodnie, obiecaj, że zamkniesz się z powrotem w swoim pokoju, Sun.
- Zobaczymy jak będzie. Ty lepiej uważaj, żeby cię fanki nie uprowadziły.
Przytuliliśmy się na koniec i wysiadłam. Do klubu miałam niedaleko.  Około pięciu minut drogi spacerkiem. Nie spieszyłam się. Myślałam nad spotkaniem z Nathanem. Miło z jego strony, że przyszedł się pożegnać.
W klubie skierowałam się od razu do szatni. Szybko przebrałam się w swój strój i wyszłam na salę. Jeszcze minuta i bym się spóźniła.  Zobaczyłam tam trzy dziewczyny i czterech chłopaków. Trochę się zdziwiłam, bo w Polsce chłopcy nie byli pasjonatami zumby. Starałam się jednak tego nie okazywać. Grupa natychmiast do mnie podeszła i wszyscy zaczęli się przedstawiać. Pierwsza była dziewczyna z krótkimi brązowymi włosami.
-Hej, jestem Emma.
- Cześć, jestem Sun.
-A ja Susan, a to Cleo.
- Sun- podałam dziewczynom rękę.  Następnie podeszli chłopcy. John i Carl byli brunetami. Mark miał blond włosy, a Derek był szatynem. Chwilkę później przyszła pani instruktor, chociaż nie wiem, czy określenie „pani” jest odpowiednie, ponieważ Joan miała tylko pięć lat więcej niż ja.
- Witam wszystkich, szczególnie Sun- uśmiechnęła się do mnie.-Mam dla was propozycję i skoro teraz każdy z was ma parę, to myślę, że pomysł się wam spodoba. Co prawda zajmujemy się zumbą, ale moja kuzynka prowadzi zajęcia taneczne i jest konkurs taneczny, a zwycięska para dołączy do grupy tancerzy podczas tygodniowej trasy koncertowej zespołu The Wanted. – powiedziała wesoło. On serio mówi o TW, czy to jakiś żart? Przecież każda fanka marzyłaby o wygraniu tego konkursu. Spojrzałam na twarze pozostałych i wszyscy byli zadowoleni z pomysłu.  Zgodnie stwierdziliśmy, że chętnie weźmiemy udział. Joan zaproponowała spotkania z jej kuzynką w piątki, a zumba będzie tylko w poniedziałki. Nie przeszkadzało mi to. Od razu wypełniliśmy zgłoszenia dzieląc się przy tym na pary.  Emm jest z Carlem, Susan z Markiem, Cleo z Johnem, a ja z Derekiem.  Później były normalne zajęcia. Radziłam sobie całkiem nieźle, mimo że spodziewałam się słabszej kondycji po dwutygodniowej przerwie.  Nawet nie zauważyłam kiedy zleciała ta godzina i poszłam z dziewczynami do szatni.
-Sun, powiedz nam coś o sobie- poprosiła Emma,  a Susan i Cleo szybko przyłączyły się do jej prośby.
 - Przeprowadzałam się do Londynu dwa tygodnie temu, mieszkając w Polsce uwielbiam zumbę i po przyjeździe nie chciałam z tego rezygnować. Co jeszcze… Lubię muzykę, mam młodszą siostrę…
- A gdzie idziesz do szkoły?
- Kurczę, Susan, jeszcze o tym o nie myślałam…- przyznałam szczerze.
- A znasz już miasto?- Ludzie, ja tu jestem dopiero dwa tygodnie, kiedy miałam zwiedzać?
- To może zrobimy tak: jutro pokażemy Ci Londyn i naszą szkołę, a jak ci się spodoba, to w poniedziałek składasz papiery. Co ty na to?- Zaskoczyły mnie tą propozycją, ale chętnie się zgodziłam. Umówiłyśmy się na 9.00 w parku (dobrze, że jest tylko ulicę od mojego domu), wymieniłyśmy się numerami i wyszłam. Na przystanku spotkałam Dereka.  
- I jak wrażenia po pierwszych zajęciach?- zapytał, uśmiechając się. 
- Całkiem przyjemnie. Poziom wysoki, ale to mi akurat odpowiada. – powiedziałam. Właśnie nadjechał autobus, więc wsiadłam i Derek również. Ciekawe jak daleko mieszka ode mnie? Swoją drogą ma  bardzo ładny uśmiech i chyba zauważył, że mu się przyglądam. Oj, źle.
-Jestem brudny czy coś?
- Nie skądże- szybko Sun, wymyśl coś. – Kiedy wyjechałeś z Polski?
-Że co?!- spojrzał na mnie jak na kosmitkę.
- No pytam się od jak dawna mieszkasz w Anglii.
- Od pięciu  lat. Skąd wiesz, że jestem z Polski?- zapytał mocno zaskoczony.
-Akcent.- odpowiedziałam krótko i się roześmialiśmy. Przez całą drogę rozmawialiśmy na różne tematy.  W końcu zapytał:
-Dasz mi swój numer?
-Może innym razem- powiedziałam, bo w tym momencie dojechaliśmy do mojego przystanku i wysiadłam. Na pewno wymienimy się telefonami w poniedziałek na zumbie. Polubiłam Dereka i cieszę się, że jesteśmy razem w parze.


2 komentarze:

  1. Ojj coś czuje że Nath niepolubi tego Dereka:) rozdział boski jak zwyklee*.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki =) A co do Nathana... "nie polubi" to baaardzo delikatnie powiedziane.

      Usuń