Dasz mi swój numer?
Gdy się obudziłam Jess jeszcze spała. Zeszłam delikatnie z łóżka i poszłam do
łazienki. Wzięłam szybki prysznic,
przebrałam się i uczesałam. Kiedy wyglądałam już jak człowiek, wróciłam do
pokoju. Dziewczyna była już ubrana.
-Obudziłam Cię?- Spytałam
-Nie, wstałam jakieś 5 minut temu, jak brałaś prysznic. –
Odpowiedziała wesoło blondynka. Po chwili dorzuciła-A tak w ogóle, to która jest godzina?
Wzięłam telefon i zerknęłam na ekran. Łał, trochę pospałyśmy.
-09:30- odpowiedziałam
zgodnie z prawdą.- Chodźmy może na śniadanie, bo umieram z głodu i ty pewnie
też.
-Nie, nie jestem głodna- zaprzeczyła , ale w tym momencie
rozległo się głośne burczenie w brzuchu. Zaczęłyśmy się śmiać i zeszłyśmy do
kuchni. Bez dłuższego zastanawiania się,
postanowiłam zrobić kanapki z nutellą i kakao.
Niestety nawet nie zaczęłyśmy jeść, bo tuż po tym, jak usiadłyśmy do
stołu, rozległ się dzwonek do drzwi.
Chcąc nie chcąc poszłam otworzyć.
Mogłam się spodziewać, że to będzie Nathan. Zaprosiłam go do środka i
szybko nakryłam dla niego przy stole.
-A co ty tu robisz tak
wcześnie?- zapytała Jess.
- A może tak najpierw "hej", a nie jakeś wyrzuty od
razu?
- Hej, co ty tu robisz tak wcześnie- odpowiedziała blondynka
ignorując poprzednią wypowiedź brata.
- Tak lepiej. Porywam cię za pół godziny, bo jedziemy na zakupy.
- Na zakupy? Chętnie, muszę sobie coś kupić zanim wrócę do domu.
Może jakąś sukienkę – rozmarzyła się dziewczyna.
-Młoda, nie zapędzaj się
tak. Jedziemy na zakupy dla MNIE, a ty mi TOWARZYSZ. Zrozumiano?
- Nie. Przecież możesz jechać z chłopakami.
-Nie bardzo, bo przecież Siva w Dublinie, Max w Manchesterze,
Tom u Kels, a Jay jest zbyt leniwy. I przed wyjazdem raczej nie wyjdzie z domu.
-Jakim wyjazdem?- zapytałam z ciekawością.
-Za dwa dni jedziemy z chłopakami w trasę koncertowa na dwa
tygodnie do Niemiec- odpowiedział najzwyczajniej w świecie chłopak. Te
kilkanaście lat spędzonych z Viką nauczyło mnie jednego:
-Przywieź mi pocztówkę, albo dwie.- powiedziałam szybko.
-Zbierasz?
-Nie, ale Viki zbiera więc się ucieszy jak przyjedzie na
święta.- wytłumaczyłam Nathanowi.
Przecież widział, że nie mam żadnych pocztówek, kiedy rozpakowywaliśmy
moje rzeczy.
-A może jej wyślę kartkę jak już będziemy w Niemczech?- zapytał
po chwili namysłu. On jest genialny! Mówiłam już to? Nie? To mówię teraz. Czemu
ja na to sama nie wpadłam. Podałam
chłopakowi od razu adres i spokojnie
dokończyliśmy śniadanie. Jess poszła na górę zabrać swoje rzeczy, a ja
zostałam z Nathanem w kuchni i zmywałam talerze. Dokładniej mówiąc włożyłam je
do zmywarki, ale mniejsza o to.
-Może poszłabyś z nami na zakupy?- Zapytał chłopak wesoło. W
sumie to nie taki głupi pomysł. I wreszcie poznam trochę miasto, chociaż z
drugie strony…
-Dziękuję, ale nie skorzystam.
- Ale dlaczego nie?
-Spytała zawiedziona Jess, która właśnie weszła do kuchni.
- Po pierwsze: obiecałam
mamie, że posprzątam w domu i coś
ugotuję, po drugie umówiłam się z Viką na skypie, po trzecie po wczorajszym
horrorze wolę zostać w domu, po czwarte musi ktoś zostać z Lou, po piąte...-
próbowałam coś jeszcze wymyślić, naśladując jednocześnie głos Nathana podczas
wczorajszej pobudki. Chłopak przerwał, mówiąc: - Dobrze, starczy, ale szkoda
nie chcesz iść.- Chyba był lekko zawiedziony. Zrobiło mi się go trochę żal,
więc dorzuciłam
-Następnym razem z wami pójdę.
- To trzymamy Cię za słowo. Do zobaczenia Sun – powiedzieli na
pożegnanie. Odprowadziłam ich drzwi. Resztę dnia spędziłam na sprzątaniu,
gotowaniu i gadaniu z Viką. Nie mówiłam
jej o pomyśle z pocztówką, ponieważ chciałam zrobić jej niespodziankę i
jednocześnie bałam się trochę, że chłopak może zapomni wysłać lub nie będzie
miał w ogóle czasu, żeby je kupić. Miałam cichą nadzieję, że jednak tak się nie
stanie.
Następnego dnia obudziłam
się dość wcześnie, co było trochę nienaturalne, bo zazwyczaj śpię do dziesiątej
(nie licząc poranków z Sykesami). Uśmiechnęłam się na tę myśl i zabierając
potrzebne rzeczy, pomaszerowałam do łazienki. Nie miałam na dzisiaj żadnych planów,
więc zdecydowałam się na długi prysznic. Pobawiłam się też trochę z fryzurą,
jednak ostatecznie zrobiłam sobie zwykłego kłosa. Ubrałam się w moje ulubione
szorty i założyłam do nich bokserkę.
Kiedy ogarnęłam siebie i pokój (czytaj. Pościeliłam łóżko i uchylałam okno),
zeszłam do kuchni. Zastałam mamę, która właśnie wychodziła do pracy i Lou
jedzącą śniadanie .
-Cześć Sun- powiedziała Luizka. Byłam tym bardzo zdziwiona, bo
co jak co, ale Lu mówiąca mi „cześć” rano to niecodzienny widok.
- Hej, co ty robisz tak wcześnie na nogach? –Spytałam nie kryjąc
ciekawości.
- Idę pozwiedzać trochę Londyn, z nowymi koleżankami, które
poznałam wczoraj w klubie.- Odpowiedziała szczęśliwie Lu.
- Właśnie, jak było na zajęciach i gdzie dokładniej idziecie?
Spytałam z uśmiechem na twarzy. Nie
sądziłam, że młoda tak bardzo się ucieszy z k2k. Opowiadała mi dosłownie o
wszystkim. Zaczynając od wystroju salki i wyglądu wszystkich członków w grupie,
kończąc na planach zwiedzania muzeum figur woskowych i wesołego miasteczka.
-Nie myśl, że się
wprosisz. – dorzuciła na koniec. No tak, nie byłaby sobą, gdyby tego nie
powiedziała i zapytała jeszcze:
-Kiedy masz swoje zajęcia?
Kurka wodna! Przecież dzisiaj piątek i mam pierwsze spotkanie na
zumbie. Szybkie spojrzenie na zegarek. Nie jest dobrze, zaczynam za godzinę.
Pobiegłam szybko do swojego pokoju spakować torbę i sprawdzić rozkład
autobusów, a przy okazji lokalizację najbliższego przystanku. Jeśli się
pospieszę, to powinnam zdążyć. Wychodząc z domu lekko się denerwowałam. Jeśli
mnie polubią, albo grupa będzie na zdecydowanie wyższym poziomie? Zamyślona wpadłam na kogoś na przystanku.
- O, hej Sun, nic ci nie jest?- zapytał Sykes.
-Nie, dzięki- odpowiedziałam kiedy chłopak pomógł mi wstać.
- Gdzie się wybierasz z tymi torbami?
-Aaa… Bo ty jeszcze nie wiesz. Zapisałam się na zumbę, ale klub
jest na drugim końcu miasta i… Ooo mój autobus.
- W takim razie jadę z tobą. Chciałem się pożegnać, bo wieczorem
wyjeżdżamy- dodał, widząc moje zdziwienie. Usiedliśmy na końcu pojazdu i zaczęliśmy
rozmawiać. Trochę o wczorajszych zakupach Nathana, trochę o mojej pasji tańcem
i aerobikiem. Tak upłynęło nam prawie pól godziny. Jeszcze jeden przystanek i wysiadam.
- To skoro nie będziemy się wiedzieć dwa tygodnie, obiecaj, że
zamkniesz się z powrotem w swoim pokoju, Sun.
- Zobaczymy jak będzie. Ty lepiej uważaj, żeby cię fanki nie
uprowadziły.
Przytuliliśmy się na koniec i wysiadłam. Do klubu miałam niedaleko. Około pięciu minut drogi spacerkiem. Nie
spieszyłam się. Myślałam nad spotkaniem z Nathanem. Miło z jego strony, że
przyszedł się pożegnać.
W klubie skierowałam się od razu do szatni. Szybko przebrałam
się w swój strój i wyszłam na salę. Jeszcze minuta i bym się spóźniła. Zobaczyłam tam trzy dziewczyny i czterech
chłopaków. Trochę się zdziwiłam, bo w Polsce chłopcy nie byli pasjonatami
zumby. Starałam się jednak tego nie okazywać. Grupa natychmiast do mnie
podeszła i wszyscy zaczęli się przedstawiać. Pierwsza była dziewczyna z
krótkimi brązowymi włosami.
-Hej, jestem Emma.
- Cześć, jestem Sun.
-A ja Susan, a to Cleo.
- Sun- podałam dziewczynom rękę. Następnie podeszli chłopcy. John i Carl byli
brunetami. Mark miał blond włosy, a Derek był szatynem. Chwilkę później
przyszła pani instruktor, chociaż nie wiem, czy określenie „pani” jest odpowiednie,
ponieważ Joan miała tylko pięć lat więcej niż ja.
- Witam wszystkich, szczególnie Sun- uśmiechnęła się do
mnie.-Mam dla was propozycję i skoro teraz każdy z was ma parę, to myślę, że
pomysł się wam spodoba. Co prawda zajmujemy się zumbą, ale moja kuzynka
prowadzi zajęcia taneczne i jest konkurs taneczny, a zwycięska para dołączy do
grupy tancerzy podczas tygodniowej trasy koncertowej zespołu The Wanted. –
powiedziała wesoło. On serio mówi o TW, czy to jakiś żart? Przecież każda fanka
marzyłaby o wygraniu tego konkursu. Spojrzałam na twarze pozostałych i wszyscy
byli zadowoleni z pomysłu. Zgodnie
stwierdziliśmy, że chętnie weźmiemy udział. Joan zaproponowała spotkania z jej
kuzynką w piątki, a zumba będzie tylko w poniedziałki. Nie przeszkadzało mi to.
Od razu wypełniliśmy zgłoszenia dzieląc się przy tym na pary. Emm jest z Carlem, Susan z Markiem, Cleo z
Johnem, a ja z Derekiem. Później były
normalne zajęcia. Radziłam sobie całkiem nieźle, mimo że spodziewałam się
słabszej kondycji po dwutygodniowej przerwie.
Nawet nie zauważyłam kiedy zleciała ta godzina i poszłam z dziewczynami
do szatni.
-Sun, powiedz nam coś o sobie- poprosiła Emma, a Susan i Cleo szybko przyłączyły się do jej
prośby.
- Przeprowadzałam się do
Londynu dwa tygodnie temu, mieszkając w Polsce uwielbiam zumbę i po przyjeździe
nie chciałam z tego rezygnować. Co jeszcze… Lubię muzykę, mam młodszą siostrę…
- A gdzie idziesz do szkoły?
- Kurczę, Susan, jeszcze o tym o nie myślałam…- przyznałam
szczerze.
- A znasz już miasto?- Ludzie, ja tu jestem dopiero dwa
tygodnie, kiedy miałam zwiedzać?
- To może zrobimy tak: jutro pokażemy Ci Londyn i naszą szkołę,
a jak ci się spodoba, to w poniedziałek składasz papiery. Co ty na to?-
Zaskoczyły mnie tą propozycją, ale chętnie się zgodziłam. Umówiłyśmy się na
9.00 w parku (dobrze, że jest tylko ulicę od mojego domu), wymieniłyśmy się
numerami i wyszłam. Na przystanku spotkałam Dereka.
- I jak wrażenia po pierwszych zajęciach?- zapytał, uśmiechając
się.
- Całkiem przyjemnie. Poziom wysoki, ale to mi akurat odpowiada.
– powiedziałam. Właśnie nadjechał autobus, więc wsiadłam i Derek również.
Ciekawe jak daleko mieszka ode mnie? Swoją drogą ma bardzo ładny uśmiech i chyba zauważył, że mu
się przyglądam. Oj, źle.
-Jestem brudny czy coś?
- Nie skądże- szybko Sun, wymyśl coś. – Kiedy wyjechałeś z
Polski?
-Że co?!- spojrzał na mnie jak na kosmitkę.
- No pytam się od jak dawna mieszkasz w Anglii.
- Od pięciu lat. Skąd
wiesz, że jestem z Polski?- zapytał mocno zaskoczony.
-Akcent.- odpowiedziałam krótko i się roześmialiśmy. Przez całą
drogę rozmawialiśmy na różne tematy. W
końcu zapytał:
-Dasz mi swój numer?
-Może innym razem- powiedziałam, bo w tym momencie dojechaliśmy
do mojego przystanku i wysiadłam. Na pewno wymienimy się telefonami w
poniedziałek na zumbie. Polubiłam Dereka i cieszę się, że jesteśmy razem w
parze.
Ojj coś czuje że Nath niepolubi tego Dereka:) rozdział boski jak zwyklee*.*
OdpowiedzUsuńDzięki =) A co do Nathana... "nie polubi" to baaardzo delikatnie powiedziane.
Usuń