Rozdziały w każdą niedzielę.

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 17

Nadal zajmujesz moje miejsce

-Sun!- Emma podbiegła do mnie i się przywitałyśmy. Po chwili zjawiły się Cleo i Sue.
- Jak ja cię dawno nie widziałam!- zaczęła Emm.
- Rzeczywiście. Tydzień to baaardzo dużo- odparłam i roześmiałyśmy się.
-To co, gotowa na rozpoczęcie ostatniego roku?
- No jasne, że nie. Ale nie mam wyjścia-powiedziałam i weszłyśmy do szkoły. Plan budynku trochę zapomniałam od ostatniej wizyty w lipcu, natomiast korytarze pełne uczniów nadawały temu miejscu zupełnie innej atmosfery. Z dziewczynami poszłyśmy na aulę (której funkcję pełniła ogromna widownia w szkolnym teatrze). Zajęłyśmy miejsca mniej więcej po środku. Po chwili dołączyli do nas chłopaki. Dyrektorka miała bardzo długie i nudne przemówienie, i chociaż starłam się, to po pięciu minutach nie potrafiłam się skupić na słuchaniu, i obserwowałam innych uczniów. Od razu było widać gdzie są lizusy- pierwsze rzędy, wyprostowani i wpatrzeni w mówiącą. Reszta zajmowała się sobą, byle nie hałasować. Później porozchodziliśmy się do klas. Gdyby nie Cleo, zgubiłabym się. Bo to ona zauważyła, że zostałam w tyle. Pod klasę dotarłyśmy jako pierwsze, co mnie trochę zdziwiło. Czemu? Reszta poszła obczajać swoje szafki. Kiedy my opuszczałyśmy aulę, Emm już wcześnie się wymknęła, żeby załatwić nam szafki obok siebie. Nieźle. Kilka minut później zaczęła się schodzić reszta, więc weszliśmy do sali. Niestety moje ulubione miejsce pod oknem było już zajęte, więc z nieco zrezygnowaną miną usiadłam na końcu środkowego rzędu. Dziewczyny były po lewej stronie, przy ścianie. Emma z Johnem, a Susanne i Cleo razem. Kiedy wszyscy usiedli (na razie byłam sama), równo o 10.30 wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry klaso. Wiem, że większość mnie zna, ale mamy nową uczennicę i dlatego się przedstawię. Jestem Bruno Johnson- zrobił krótką przerwę- A teraz powitajmy pannę Gray- powiedział profesor. Wychowawca miał coś koło pięćdziesiątki, był chudy, wysoki i jak na swój wiek bardzo dobrze się trzymał. Pod wpływem jego wesołego spojrzenia, uśmiechnęłam się i wstałam.
- E... Cześć. Jestem Sun- chciałam, żeby zabrzmiało to w miarę naturalnie. Przez moment uczniowie uważnie mi się przyglądali, a później zaczęli się przedstawiać. Nie zapamiętałam każdego, ale wiem, że głupia blondi to Isabella, a jej czekoladowa bff to Arabella. Coś czuję, że się nie polubimy. Jedyny chłopak a okularach to Mike, a z dredami to Paul. Reszta mi się kompletnie wymieszała.
- No dobrze, skoro już się zapoznaliśmy, możemy przejść do tej nudniejszej części dzisiejszego spotkania. Po pierwsze się nie spóźniacie na lekcje i nie łapiecie bezsensownych uwag typu mobbing na nauczycielach, panie Stone dopiero od przyszłego rou przechodzi na emeryturę- westchnął z udawanym smutkiem- Dalej…- przerwał mu wchodzący do klasy chłopak. I to nie byle jaki. Przystojny, dobrze zbudowany o lekko śniadej karnacji z czarnymi włosami i oczami. Niezłe ciacho z niego, ale choćby był super fajny, to i tak nie mam u niego szans, a poza tym najpierw musiałbym mu zaufać. Siedząc z podartą głową, ciekawa byłam jakie ma usprawiedliwienie.
- Słucham?- rzekł niby surowo belefer.
- Przeprasza, powód ten sam, co zawsze- odpowiedział cicho aczkolwiek wyraźnie. Zainteresowało mnie, dlaczego się spóźnił. Chłopak zignorował blondi,  która zalotnie się do niego szczerzyła i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego, dyskretnie sprawdzając czy nie ma jeszcze wolnych miejsc.
Gdy pan Johnson czytał regulamin, prawie nikt go nie słuchał.
- Ktoś tu zajął moje miejsce- zaczął poważnie chłopak.
-Może ktoś siadł po prostu tam, gdzie było wolne?- odparłam nie patrząc na niego.
- Możliwe, jednak chciałbym poznać tożsamość osoby, która wkradła się na moją miejscówkę- powiedział już wesołym tonem- Jestem TJ.
-Sun.
- A teraz uwaga. Rozdam wam wasze plany lekcji- ogłosił nauczyciel.
 Kiedy dostałam karteczkę, byłam w szoku. Sale, w których miały odbywać się zajęcia były na dwóch końcach szkoły. Raz z jednej strony lekcje, raz z drugiej. Sporo się nabiegam przez cały budynek.
- W takim razie dzisiaj was żegnam i widzimy się jutro rano- zakończył spotkanie profesor i wyszedł z sali. Reszta też zaczęła się szybko zbierać. Razem z dziewczynami opuściłam szkołę. Większość uczniów wybierała się teraz na pizzę czy coś w tym stylu.
-Sun, idziemy na lody?-zaproponowała Cleo i w tej samej chwili zadzwonił mój telefon. Uśmiechnęłam się przepraszająco i odebrałam połączenie.
- Tak, panie Nathanie?- z dziewczynami szłyśmy w stronę ulicy.
- Czy panna Sun skończyła już zajęcia?- kontynuował tę grę chłopak.
- Tak proszę pana.- zatrzymałyśmy się na światłach.
- A czy panna Sun ma ochotę na spacer i spotkanie z najlepszym zespołem na świecie? Zastrzegam, że przyjmujemy tylko odpowiedź twierdzącą.
- A jeśli się nie zgodzę- przeszłyśmy na drugą stronę.
- Zostanę zmuszony do użycia innych środków.
- Ciekawe jakich?
- Nie chcesz wiedzieć, uwierz mi. Więc jak brzmi twoja odpowiedź?
- Oczywiście, że nie- odparłam ze śmiechem i usłyszałam po drugiej stronie ciche westchnienie, a następnie komendę "chłopaki, zaczynamy". Nie miałam pojęcia, o co chodzi, więc się rozłączyłam. Chciałam powiedzieć dziewczyną, że idę z nimi, ale nagle wszystkie zniknęły. No świetnie. Niespodziewanie ktoś zakrył mi oczy. Wystraszyłam się.
- Zmienisz zdanie, Sun?- szepnął mi do ucha nie kto inny jak Nathan. A co mi tam, pomyślałam i odpowiedziałam
-Nie. - wtedy ktoś zaczął mnie łaskotać.
- Przestańcie, jesteśmy na środku ulicy!- Nie posłuchali. Od śmiechu miałam już kolkę- ok, pójdę z wami!!! Ale przestańcie!- chciałam się uwolnić od łaskotek, jednak Nath tak mnie objął od tyłu, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Przynajmniej widziałam już, co się dzieje dookoła. Max i Tom nagrywali całą scenę, a Siva czekał w samochodzie. W drodze do rezydencji The Wanted, chłopaki non stop oglądali filmik, śmiejąc się z moich reakcji. Mnie one też bawiły. 

***
- Wiesz Sun, że ze szkoły masz dwa razy bliżej do nas niż do domu- zaczął Tom, gdy jedliśmy deser lodowy.
- Możliwe. Do czego zmierzasz?
- Mogłabyś wpadać do nas po lekcjach na obiady- zaproponował Parker, a na twarzach Maxa i Sivy dostrzegłam dziwne uśmieszki.
- A kto będzie gotować?- brnęłam dalej kończąc swoją porcję.
- Nooo.... EEE... Wiesz, mogłabyś się od nauki się oderwać i w ogóle...
- Chyba śnisz, nie wrobisz mnie w gotowanie- chłopcy zaczęli się śmiać, a Tom miał zakłopotaną minę. Wspólnie ustaliliśmy, że jeśli znajdę czas, to z pewnością będę do nich zaglądać. Opowiedziałam też o pierwszym dniu szkoły i pokazałam plan zajęć. Wtedy Nath przyniósł jakąś kartkę.
- Co tam masz ciekawego?- spytałam zaglądając mu przez ramię.
- A nie, nic. Porównuję nasz grafik z twoim planem i sprawdzam kiedy kończymy razem.
- Właśnie, kiedy Sun do nas zajrzy?- zainteresował się Jay.
- Już za mną tęsknisz?
- Ja? Skąd ten pomysł. Po prosty Neytiri chciałaby się z tobą zobaczyć.- próbował się tłumaczyć.
- W takim razie mam dla ciebie dobrą wiadomość. Sun może wpaść do nas jutro i w piątek.
-Jutro nie ma problemu, ale piątek mam aerobik- przypomniałam, a na twarzy Nathana pojawił się cień smutku. Postanowiłam to zignorować. Posiedzieliśmy jeszcze trochę, a później chłopcy odwieźli mnie do domu, bo akurat jechali na jakąś próbę.

***
- Cześć mamo!
- Cześ Słońce, co w szkole?
- Serio? Po pierwszym dniu już pytasz?
- Wiesz, trzeba się przyzwyczajać. Zaraz obiad, to opowiesz- powiedziała i poszła do kuchni. W tym czasie zaniosłam do siebie torebkę i przebrałam się w coś wygodniejszego. Gdy zeszłam na dół, wszyscy już siedzieli przy stole. No, prawie wszyscy.
- Gdzie tata? On nie kończy dzisiaj wcześniej?- zapytałam zaskoczona jego nieobecnością.
- Tata?... On pojechał na... tzn. w delegację na dwa tygodnie- powiedziała mama, a w jej oczach zauważyłam dziwne przygnębienie.
- Szkoda- odparłam smutno i po krótkim „smacznego” zabraliśmy się za posiłek. Przy okazji Lou z przejęciem relacjonowała pobyt w szkole, ale nie bardzo ją słuchałam. Nie podobało mi się, że tata tak często wyjeżdża. Więcej go nie ma niż jest i nie poświęca nam już tyle uwagi co kiedyś. Nagle Młoda szturchnęła mnie w ramię.
- Co chcesz?
- Twoja kolej, jak w szkole?- to dziecko potrafi być czasem bardzo denerwujące.
- Normalnie, najpierw długie i nudne przemówienie, później w klasach spotkanie, rozdali plany i koniec.
- Jaki masz?
- Plan? Zaraz ci pokażę- powiedziałam i poszłam po kartkę. Przeszukałam całą torebkę i nic. W pokoju go nie wyjmowałam . Kurde!!! Zgubiłam plan! Genialna Sun. Jedyna nadzieja jest taka, że może u chłopaków został. Napisałam  szybko do Nathana. Po chwili dostałam odpowiedź 
                                                                                               "prawdopodobnie tak"
"Jak wrócicie do domu, napisz jakie mam jutro lekcje, ok?"
I wyślij. Wróciłam do kuchni i w skrócie wyjaśniłam, co się stało.

Wieczorem dostałam od Nathana smsa z planem zajęć na następny dzień. Cwany jest, bo nie wysłał mi rozkładu na resztę tygodnia, więc i tak muszę do nich zajrzeć po lekcjach. Spakowałam do torby potrzebne książki, kilka niezbędnych drobiazgów i słuchawki. Z takim wyposażeniem żadna szkoła nie jest straszna. Jeszcze prysznic i długa rozmowa z Viki. Położyłam się spać coś około północy, ale jak na mnie to i tak późno. Z natury jestem śpiochem i jeśli ktoś przeszkadza mi kiedy śpię, marny jego żywot.

*Wtorek rano *
W szkole byłam równiutko wpół do ósmej. Od razu po przekroczeniu progu zadzwoniłam do Emmy, bo nie miałam pojęcia, gdzie są nasze szafki. Na szczęście dziewczyna przyszła dwie minuty później i razem poszłyśmy odłożyć część książek. Jak się okazało, Emm jest genialna, ponieważ zajęła nam szafki w najlepszym miejscu jakie może być, to znaczy w połowie korytarza na drugim piętrze, a to jest droga, którą muszę przejść na każdej przerwie, żeby dotrzeć pod klasę.
Po drugiej stronie korytarza stała blondi ze swoją równie inteligentną bff. Niby układając rzeczy na półce, przysłuchiwałam się ich rozmowie. 
- Ty widziałaś? TJ siedzi z tą nową- zaczęła blondynka.
- A co cię TJ obchodzi? Myśl realnie. I tak będziesz z Zayanem. Albo z Harrym, albo z Lousiem…
- No niby racja, ale wypadałoby jakieś ciacho na bal poderwać.- Nie chętnie przyznała.
- Ej, a przecież ta nowa może nam teraz plany pokrzyżować.- No to super, pomyślałam . Czym prędzej zabrałam podręczniki i szybko poszłam do klasy. Tam na swoje nieszczęście spotkałam TJ, który przepuścił mnie w drzwiach i niestety całe zajście widziały lalunie. Zajęłam swoje miejsce.
- I co słychać, Sun?- zaczął chłopak.
- To co zawsze, czyli nic.
- No jak to nic? Nadal zajmujesz moje miejsce- udawał oburzonego.
-Oh, a w takim razie jak mogę ci to wynagrodzić?
- Skoro będziesz tu siedzieć do końca roku, to myślę, że cena jest tego warta. Pójdziesz ze mną na bal?-Zapytał, a  nauczyciel poprosił o ciszę. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona jego propozycją. Gadaliśmy tylko niecałe 10 minut, a on już jest pewny, że mnie zabrać na bal. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować jakimiś pustymi dziewczynkami. A skoro mnie mnie zaprasza, to w sumie...
- Sądziłam, że droższe będzie to miejsce.- starałam się szeptać.
- Czy to znaczy tak?
- Jasne, że tak.
- Wy dziewczyny zawsze komplikujecie- westchnął, na co ja teatralnie przewróciłam oczami. Przez resztę lekcji raczej nie rozmawialiśmy. Na przerwie TJ szybko opuścił salę i pobiegł do szafki, a ja poszłam do łazienki. Wychodząc, natknęłam się na Arabellę i jej blondi psiapsiółkę 
- Sun, jak ci się podoba nasza szkoła?- zaczęła Arabella.
- I nowe znajomości? Bo na brak towarzystwa to raczej nie narzekasz, co nie?- dodała Isabella.
- O co wam chodzi? - chciałam je wyminąć, ale zagrodziły mi drogę.
-Nie tak prędko. Nie skończyłyśmy.
- I nie skończycie. Na bok- spróbowałam je ominąć, ale france złapały mnie za rękę.
- Zapamiętaj: masz się trzymać z dala od TJ i nie pchaj się lepiej na bal- Czekoladka już chciała mnie puścić, ale zauważyła przyszyty do torby napis "The Wanted"- słuchasz ich? To najgorszy zespół na świecie.
- No chyb nie. Tylko gówniarze tacy jak ty słuchają 1D. A teraz odczep się ode mnie- wyszarpnęłam się z uścisku i poszłam szybko do szafki zostawić książki i zabrać strój na wf. W szatni bez problemu znalazłam dziewczyny.
- Sun, gdzie byłaś?- zaczęła Emma.
- W toalecie i troszkę się zgubiłam.- Nie miałam zamiaru mówić im o zajściu z blondi i jej psiapsiółką. Sama sobie poradzę z tym problemem. 
- Coś się stało- wyrwała mnie z zamyślenia Emm.
- Nie, w porządku. Idziemy? - chciałam zmienić temat. Chłopaki ćwiczyli na zewnątrz, a naszą lekcję prowadziła Joanne (Która ćwiczy z nami na zumbie). Pozytywnie mnie tym zaskoczyła i pozostałe dziewczyny też. Okazało się, że jest na zastępstwie na dwa miesiące. Zaczęłyśmy zajęcia. Razem z Emmą, Cleo i Susane ustawiłyśmy się z tyłu, ponieważ te układy, znałyśmy bardzo dobrze. Do przewidzenia było, że lalunie się spóźnią, a kiedy próbowały tańczyć non stop kogoś uderzały, albo przeszkadzały i uniemożliwiały ruchy. Oczywiście mówiąc kogoś, miałam na myśli mnie. Ich zachowanie zaczęło mnie wkurzać. Po powrocie do szatni, zauważyłam, że moja torba nie leży tam, gdzie ją zostawiłam, a wrzucono ją na szafkę. Jednak to jeszcze nic. W środku było pełno karteczek z napisami typu "The Wanted to śmieci", "Wynoś się ze szkoły", "Nie podskakuj, bo to źle się skończy". Bez problemu odgadłam, kto jest autorem tych tekścików. Blondi razem ze swoją bff z głupimi minami obserwowały mnie. Raz dwa zmięłam napisy i wrzuciłam je do kosza. Co prawda nie zebrałam wszystkich, ale niech wiedzą, że mnie nie rusza ich głupota.

***
Z ulgą opuściłam szkołę i pożegnawszy się z dziewczynami, poszłam w stronę domu The Wanted. Wyczaiłam nawet taki jeden skrót, że droga zajęła mi pięć minut. Kulturalnie stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam. Niemal w tej samej chwili otworzył mi Tom z uśmiechniętą miną.
- O, to ty Sun- powiedział z rozczarowaniem.
- Też się cieszę, że cię widzę. Mogę wejść?
- A, tak jasne. Myślałem, że to Kels- chłopak przepuścił mnie w drzwiach.
- Głąbie, Kels nigdy nie dzwoni. To, że idziecie na obiad, nie znaczy, że z tej okazji zadzwoni.- Nie wiadomo skąd pojawił się Jay.
- W sumie racja. Dzwonią tylko nieznajomi i Kevin- przyznał Parker.
- A tak na marginesie Sun, czuj się tu jak w domu i wchodź bez pukania, dzwonienienia czy coś-poinstruował mnie Loczek i weszliśmy do salonu.
- Oki, zapamiętam. Tak właściwie, to mam sprawę do Natha.
- To nie ugotujesz z nami nic do jedzenia?- zrobił smutną minkę. Ze śmiechem pokręciłam przecząco głową.- Szkoda. Młody jest u siebie.
Bez wahania weszłam na piętro i odnalazłam właściwy pokój. Tutaj jednak wypada zapukać. Po krótkim proszę, otworzyłam drzwi. Chłopak siedział tyłem do wejścia i coś robił na telefonie.
- Cześć Nath-przywitałam się.
- O, hej Sun- od razu wstał.- Już po wszystkich lekcjach?
- Sugerujesz, że zrywam się pierwszego dnia?
- Nie, skądże. Siadaj. Coś do picia?
- Nath, nie przesadzaj- usiedliśmy wśród wygodnych poduszek.- Przyszłam po plan lekcji.
- Jasne, trzymaj- podał mi rozpiskę z szafki nocnej. Chowając ją do torby, niechcący natknęłam się głupie karteczki od Isabeli i Arabeli. Przez moją twarz przemknął ślad smutku, a humor momentalnie się popsuł.
- Wszytko w porządku Sun?-spytał z troską Sykes.
- Jasne, po prostu jestem zmęczona dzisiejszym dniem- przyznałam. Przez chwilę chłopak badawczo mi się przyglądał,  ale chyba uwierzył. Nie chcę, żeby wiedział o tym, że lalunie zamierzają mnie nękać. To nie jest jego zmartwienie, tylko moje i dam sobie radę.
- A co u was słychać?
- Manager dzwonił i jakoś niedługo zaczynamy pracę nad kolejnymi piosenkami. Spodobają ci się. - powiedział pewnie.
- Tak sądzisz?
- Po prostu wiem- roześmialiśmy się.
- Się okaże. Ja lecę już do siebie. - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Czekaj, odprowadzę cię trochę- razem zeszliśmy na dół. Toma nie było, więc pewnie siedzi już z Kels w restauracji. Siva rozmawiał z Naree, a reszta oglądała tv. Pożegnałam się i poszłam z Nathanem w kierunku przystanku. Dowiedziałam się też, że Jess niedługo jedzie na wycieczkę prawie dwutygodniową do Szkocji w ramach jakiegoś projektu. Od razu zaklepałam sobie pocztówki. Autobus nadjechał dość szybko. Przytuliłam Natha na pożegnanie i wróciłam do domu.


1 komentarz:

  1. Ojj jak ja dobrze znam te wyzywanie w szkole... Świetny rozdział*.* coś czuke że ten cały TJ sporo namiesza w opowiadaniu a Nathan napewno go niepolubi...

    OdpowiedzUsuń