Nadal zajmujesz moje miejsce
-Sun!- Emma
podbiegła do mnie i się przywitałyśmy. Po chwili zjawiły się Cleo i Sue.
- Jak ja cię
dawno nie widziałam!- zaczęła Emm.
-
Rzeczywiście. Tydzień to baaardzo dużo- odparłam i roześmiałyśmy się.
-To co,
gotowa na rozpoczęcie ostatniego roku?
- No jasne,
że nie. Ale nie mam wyjścia-powiedziałam i weszłyśmy do szkoły. Plan budynku trochę
zapomniałam od ostatniej wizyty w lipcu, natomiast korytarze pełne uczniów nadawały
temu miejscu zupełnie innej atmosfery. Z dziewczynami poszłyśmy na aulę (której
funkcję pełniła ogromna widownia w szkolnym teatrze). Zajęłyśmy miejsca mniej
więcej po środku. Po chwili dołączyli do nas chłopaki. Dyrektorka miała bardzo
długie i nudne przemówienie, i chociaż starłam się, to po pięciu minutach nie potrafiłam się
skupić na słuchaniu, i obserwowałam innych uczniów. Od razu było widać gdzie są
lizusy- pierwsze rzędy, wyprostowani i wpatrzeni w mówiącą. Reszta zajmowała
się sobą, byle nie hałasować. Później porozchodziliśmy się do klas. Gdyby nie
Cleo, zgubiłabym się. Bo to ona zauważyła, że zostałam w tyle. Pod klasę dotarłyśmy
jako pierwsze, co mnie trochę zdziwiło. Czemu? Reszta poszła obczajać swoje
szafki. Kiedy my opuszczałyśmy aulę, Emm już wcześnie się wymknęła, żeby
załatwić nam szafki obok siebie. Nieźle. Kilka minut później zaczęła się
schodzić reszta, więc weszliśmy do sali. Niestety moje ulubione miejsce pod
oknem było już zajęte, więc z nieco zrezygnowaną miną usiadłam na końcu
środkowego rzędu. Dziewczyny były po lewej stronie, przy ścianie. Emma z Johnem,
a Susanne i Cleo razem. Kiedy wszyscy usiedli (na razie byłam sama), równo
o 10.30 wszedł nauczyciel.
- Dzień
dobry klaso. Wiem, że większość mnie zna, ale mamy nową uczennicę i dlatego się
przedstawię. Jestem Bruno Johnson- zrobił krótką przerwę- A teraz powitajmy pannę
Gray- powiedział profesor. Wychowawca miał coś koło pięćdziesiątki, był chudy,
wysoki i jak na swój wiek bardzo dobrze się trzymał. Pod wpływem jego wesołego
spojrzenia, uśmiechnęłam się i wstałam.
- E...
Cześć. Jestem Sun- chciałam, żeby zabrzmiało to w miarę naturalnie. Przez
moment uczniowie uważnie mi się przyglądali, a później zaczęli się
przedstawiać. Nie zapamiętałam każdego, ale wiem, że głupia blondi to Isabella,
a jej czekoladowa bff to Arabella. Coś czuję, że się nie polubimy. Jedyny
chłopak a okularach to Mike, a z dredami to Paul. Reszta mi się kompletnie
wymieszała.
- No dobrze,
skoro już się zapoznaliśmy, możemy przejść do tej nudniejszej części dzisiejszego
spotkania. Po pierwsze się nie spóźniacie na lekcje i nie łapiecie bezsensownych
uwag typu mobbing na nauczycielach, panie Stone dopiero od przyszłego rou
przechodzi na emeryturę- westchnął z udawanym smutkiem- Dalej…- przerwał mu
wchodzący do klasy chłopak. I to nie byle jaki. Przystojny, dobrze zbudowany o
lekko śniadej karnacji z czarnymi włosami i oczami. Niezłe ciacho z niego, ale
choćby był super fajny, to i tak nie mam u niego szans, a poza tym
najpierw musiałbym mu zaufać. Siedząc z podartą głową, ciekawa byłam jakie ma
usprawiedliwienie.
- Słucham?-
rzekł niby surowo belefer.
-
Przeprasza, powód ten sam, co zawsze- odpowiedział cicho aczkolwiek
wyraźnie. Zainteresowało mnie, dlaczego się spóźnił. Chłopak zignorował
blondi, która zalotnie się do niego szczerzyła i usiadł obok mnie.
Spojrzałam na niego, dyskretnie sprawdzając czy nie ma jeszcze wolnych miejsc.
Gdy pan
Johnson czytał regulamin, prawie nikt go nie słuchał.
- Ktoś tu
zajął moje miejsce- zaczął poważnie chłopak.
-Może ktoś
siadł po prostu tam, gdzie było wolne?- odparłam nie patrząc na niego.
- Możliwe,
jednak chciałbym poznać tożsamość osoby, która wkradła się na moją miejscówkę-
powiedział już wesołym tonem- Jestem TJ.
-Sun.
- A teraz
uwaga. Rozdam wam wasze plany lekcji- ogłosił nauczyciel.
Kiedy dostałam karteczkę, byłam w szoku. Sale,
w których miały odbywać się zajęcia były na dwóch końcach szkoły. Raz z jednej
strony lekcje, raz z drugiej. Sporo się nabiegam przez cały budynek.
- W takim
razie dzisiaj was żegnam i widzimy się jutro rano- zakończył spotkanie profesor
i wyszedł z sali. Reszta też zaczęła się szybko zbierać. Razem z dziewczynami
opuściłam szkołę. Większość uczniów wybierała się teraz na pizzę czy coś w tym
stylu.
-Sun,
idziemy na lody?-zaproponowała Cleo i w tej samej chwili zadzwonił mój telefon.
Uśmiechnęłam się przepraszająco i odebrałam połączenie.
- Tak, panie
Nathanie?- z dziewczynami szłyśmy w stronę ulicy.
- Czy panna
Sun skończyła już zajęcia?- kontynuował tę grę chłopak.
- Tak proszę
pana.- zatrzymałyśmy się na światłach.
- A czy
panna Sun ma ochotę na spacer i spotkanie z najlepszym zespołem na świecie?
Zastrzegam, że przyjmujemy tylko odpowiedź twierdzącą.
- A jeśli
się nie zgodzę- przeszłyśmy na drugą stronę.
- Zostanę
zmuszony do użycia innych środków.
- Ciekawe
jakich?
- Nie chcesz
wiedzieć, uwierz mi. Więc jak brzmi twoja odpowiedź?
-
Oczywiście, że nie- odparłam ze śmiechem i usłyszałam po drugiej stronie ciche
westchnienie, a następnie komendę "chłopaki, zaczynamy". Nie miałam
pojęcia, o co chodzi, więc się rozłączyłam. Chciałam powiedzieć dziewczyną, że
idę z nimi, ale nagle wszystkie zniknęły. No świetnie. Niespodziewanie ktoś
zakrył mi oczy. Wystraszyłam się.
- Zmienisz
zdanie, Sun?- szepnął mi do ucha nie kto inny jak Nathan. A co mi tam,
pomyślałam i odpowiedziałam
-Nie. -
wtedy ktoś zaczął mnie łaskotać.
-
Przestańcie, jesteśmy na środku ulicy!- Nie posłuchali. Od śmiechu miałam już
kolkę- ok, pójdę z wami!!! Ale przestańcie!- chciałam się uwolnić od łaskotek,
jednak Nath tak mnie objął od tyłu, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
Przynajmniej widziałam już, co się dzieje dookoła. Max i Tom nagrywali całą
scenę, a Siva czekał w samochodzie. W drodze do rezydencji The Wanted, chłopaki
non stop oglądali filmik, śmiejąc się z moich reakcji. Mnie one też
bawiły.
***
- Wiesz Sun,
że ze szkoły masz dwa razy bliżej do nas niż do domu- zaczął Tom, gdy jedliśmy
deser lodowy.
- Możliwe.
Do czego zmierzasz?
- Mogłabyś
wpadać do nas po lekcjach na obiady- zaproponował Parker, a na twarzach Maxa i
Sivy dostrzegłam dziwne uśmieszki.
- A kto
będzie gotować?- brnęłam dalej kończąc swoją porcję.
- Nooo....
EEE... Wiesz, mogłabyś się od nauki się oderwać i w ogóle...
- Chyba
śnisz, nie wrobisz mnie w gotowanie- chłopcy zaczęli się śmiać, a Tom miał zakłopotaną
minę. Wspólnie ustaliliśmy, że jeśli znajdę czas, to z pewnością będę do nich
zaglądać. Opowiedziałam też o pierwszym dniu szkoły i pokazałam plan zajęć.
Wtedy Nath przyniósł jakąś kartkę.
- Co tam
masz ciekawego?- spytałam zaglądając mu przez ramię.
- A nie,
nic. Porównuję nasz grafik z twoim planem i sprawdzam kiedy kończymy razem.
- Właśnie,
kiedy Sun do nas zajrzy?- zainteresował się Jay.
- Już za mną
tęsknisz?
- Ja? Skąd
ten pomysł. Po prosty Neytiri chciałaby się z tobą zobaczyć.- próbował się
tłumaczyć.
- W takim razie
mam dla ciebie dobrą wiadomość. Sun może wpaść do nas jutro i w piątek.
-Jutro nie
ma problemu, ale piątek mam aerobik- przypomniałam, a na twarzy Nathana pojawił
się cień smutku. Postanowiłam to zignorować. Posiedzieliśmy jeszcze trochę, a
później chłopcy odwieźli mnie do domu, bo akurat jechali na jakąś próbę.
***
- Cześć
mamo!
- Cześ
Słońce, co w szkole?
- Serio? Po
pierwszym dniu już pytasz?
- Wiesz,
trzeba się przyzwyczajać. Zaraz obiad, to opowiesz- powiedziała i poszła do
kuchni. W tym czasie zaniosłam do siebie torebkę i przebrałam się w coś wygodniejszego.
Gdy zeszłam na dół, wszyscy już siedzieli przy stole. No, prawie wszyscy.
- Gdzie
tata? On nie kończy dzisiaj wcześniej?- zapytałam zaskoczona jego
nieobecnością.
- Tata?...
On pojechał na... tzn. w delegację na dwa tygodnie- powiedziała mama, a w jej
oczach zauważyłam dziwne przygnębienie.
- Szkoda-
odparłam smutno i po krótkim „smacznego” zabraliśmy się za posiłek. Przy okazji
Lou z przejęciem relacjonowała pobyt w szkole, ale nie bardzo ją słuchałam. Nie
podobało mi się, że tata tak często wyjeżdża. Więcej go nie ma niż jest i nie
poświęca nam już tyle uwagi co kiedyś. Nagle Młoda szturchnęła mnie w ramię.
- Co chcesz?
- Twoja
kolej, jak w szkole?- to dziecko potrafi być czasem bardzo denerwujące.
- Normalnie,
najpierw długie i nudne przemówienie, później w klasach spotkanie, rozdali
plany i koniec.
- Jaki masz?
- Plan?
Zaraz ci pokażę- powiedziałam i poszłam po kartkę. Przeszukałam całą torebkę i
nic. W pokoju go nie wyjmowałam . Kurde!!! Zgubiłam plan! Genialna Sun. Jedyna
nadzieja jest taka, że może u chłopaków został. Napisałam szybko do Nathana. Po chwili dostałam odpowiedź
"prawdopodobnie tak"
"Jak wrócicie
do domu, napisz jakie mam jutro lekcje, ok?"
I wyślij.
Wróciłam do kuchni i w skrócie wyjaśniłam, co się stało.
Wieczorem
dostałam od Nathana smsa z planem zajęć na następny dzień. Cwany jest, bo nie
wysłał mi rozkładu na resztę tygodnia, więc i tak muszę do nich zajrzeć po
lekcjach. Spakowałam do torby potrzebne książki, kilka niezbędnych drobiazgów i
słuchawki. Z takim wyposażeniem żadna szkoła nie jest straszna. Jeszcze
prysznic i długa rozmowa z Viki. Położyłam się spać coś około północy, ale jak
na mnie to i tak późno. Z natury jestem śpiochem i jeśli ktoś przeszkadza mi
kiedy śpię, marny jego żywot.
*Wtorek rano
*
W szkole
byłam równiutko wpół do ósmej. Od razu po przekroczeniu progu zadzwoniłam do
Emmy, bo nie miałam pojęcia, gdzie są nasze szafki. Na szczęście dziewczyna
przyszła dwie minuty później i razem poszłyśmy odłożyć część książek. Jak się okazało,
Emm jest genialna, ponieważ zajęła nam szafki w najlepszym miejscu jakie może
być, to znaczy w połowie korytarza na drugim piętrze, a to jest droga, którą
muszę przejść na każdej przerwie, żeby dotrzeć pod klasę.
Po drugiej
stronie korytarza stała blondi ze swoją równie inteligentną bff. Niby układając
rzeczy na półce, przysłuchiwałam się ich rozmowie.
- Ty
widziałaś? TJ siedzi z tą nową- zaczęła blondynka.
- A co cię
TJ obchodzi? Myśl realnie. I tak będziesz z Zayanem. Albo z Harrym, albo z
Lousiem…
- No niby
racja, ale wypadałoby jakieś ciacho na bal poderwać.- Nie chętnie przyznała.
- Ej, a
przecież ta nowa może nam teraz plany pokrzyżować.- No to super, pomyślałam . Czym
prędzej zabrałam podręczniki i szybko poszłam do klasy. Tam na swoje
nieszczęście spotkałam TJ, który przepuścił mnie w drzwiach i niestety całe
zajście widziały lalunie. Zajęłam swoje miejsce.
- I co
słychać, Sun?- zaczął chłopak.
- To co
zawsze, czyli nic.
- No jak to
nic? Nadal zajmujesz moje miejsce- udawał oburzonego.
-Oh, a w
takim razie jak mogę ci to wynagrodzić?
- Skoro
będziesz tu siedzieć do końca roku, to myślę, że cena jest tego warta.
Pójdziesz ze mną na bal?-Zapytał, a
nauczyciel poprosił o ciszę. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona jego
propozycją. Gadaliśmy tylko niecałe 10 minut, a on już jest pewny, że mnie zabrać
na bal. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować jakimiś pustymi dziewczynkami.
A skoro mnie mnie zaprasza, to w sumie...
- Sądziłam,
że droższe będzie to miejsce.- starałam się szeptać.
- Czy to
znaczy tak?
- Jasne, że
tak.
- Wy
dziewczyny zawsze komplikujecie- westchnął, na co ja teatralnie przewróciłam
oczami. Przez resztę lekcji raczej nie rozmawialiśmy. Na przerwie TJ szybko
opuścił salę i pobiegł do szafki, a ja poszłam do łazienki. Wychodząc,
natknęłam się na Arabellę i jej blondi psiapsiółkę
- Sun, jak
ci się podoba nasza szkoła?- zaczęła Arabella.
- I nowe
znajomości? Bo na brak towarzystwa to raczej nie narzekasz, co nie?- dodała
Isabella.
- O co wam
chodzi? - chciałam je wyminąć, ale zagrodziły mi drogę.
-Nie tak
prędko. Nie skończyłyśmy.
- I nie
skończycie. Na bok- spróbowałam je ominąć, ale france złapały mnie za rękę.
-
Zapamiętaj: masz się trzymać z dala od TJ i nie pchaj się lepiej na bal-
Czekoladka już chciała mnie puścić, ale zauważyła przyszyty do torby napis "The
Wanted"- słuchasz ich? To najgorszy zespół na świecie.
- No chyb
nie. Tylko gówniarze tacy jak ty słuchają 1D. A teraz odczep się ode mnie-
wyszarpnęłam się z uścisku i poszłam szybko do szafki zostawić książki i zabrać
strój na wf. W szatni bez problemu znalazłam dziewczyny.
- Sun, gdzie
byłaś?- zaczęła Emma.
- W toalecie
i troszkę się zgubiłam.- Nie miałam zamiaru mówić im o zajściu z blondi i jej psiapsiółką.
Sama sobie poradzę z tym problemem.
- Coś się
stało- wyrwała mnie z zamyślenia Emm.
- Nie, w
porządku. Idziemy? - chciałam zmienić temat. Chłopaki ćwiczyli na zewnątrz, a naszą
lekcję prowadziła Joanne (Która ćwiczy z nami na zumbie). Pozytywnie mnie tym
zaskoczyła i pozostałe dziewczyny też. Okazało się, że jest na zastępstwie na
dwa miesiące. Zaczęłyśmy zajęcia. Razem z Emmą, Cleo i Susane ustawiłyśmy się z
tyłu, ponieważ te układy, znałyśmy bardzo dobrze. Do przewidzenia było, że
lalunie się spóźnią, a kiedy próbowały tańczyć non stop kogoś uderzały, albo
przeszkadzały i uniemożliwiały ruchy. Oczywiście mówiąc kogoś, miałam na myśli
mnie. Ich zachowanie zaczęło mnie wkurzać. Po powrocie do szatni, zauważyłam,
że moja torba nie leży tam, gdzie ją zostawiłam, a wrzucono ją na szafkę.
Jednak to jeszcze nic. W środku było pełno karteczek z napisami typu "The
Wanted to śmieci", "Wynoś się ze szkoły", "Nie podskakuj,
bo to źle się skończy". Bez problemu odgadłam, kto jest autorem tych
tekścików. Blondi razem ze swoją bff z głupimi minami obserwowały mnie. Raz dwa
zmięłam napisy i wrzuciłam je do kosza. Co prawda nie zebrałam wszystkich, ale
niech wiedzą, że mnie nie rusza ich głupota.
***
Z ulgą
opuściłam szkołę i pożegnawszy się z dziewczynami, poszłam w stronę domu The
Wanted. Wyczaiłam nawet taki jeden skrót, że droga zajęła mi pięć minut.
Kulturalnie stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam. Niemal w tej samej chwili
otworzył mi Tom z uśmiechniętą miną.
- O, to ty
Sun- powiedział z rozczarowaniem.
- Też się
cieszę, że cię widzę. Mogę wejść?
- A, tak
jasne. Myślałem, że to Kels- chłopak przepuścił mnie w drzwiach.
- Głąbie,
Kels nigdy nie dzwoni. To, że idziecie na obiad, nie znaczy, że z tej okazji
zadzwoni.- Nie wiadomo skąd pojawił się Jay.
- W sumie
racja. Dzwonią tylko nieznajomi i Kevin- przyznał Parker.
- A tak na
marginesie Sun, czuj się tu jak w domu i wchodź bez pukania, dzwonienienia czy
coś-poinstruował mnie Loczek i weszliśmy do salonu.
- Oki,
zapamiętam. Tak właściwie, to mam sprawę do Natha.
- To nie
ugotujesz z nami nic do jedzenia?- zrobił smutną minkę. Ze śmiechem pokręciłam
przecząco głową.- Szkoda. Młody jest u siebie.
Bez wahania
weszłam na piętro i odnalazłam właściwy pokój. Tutaj jednak wypada zapukać. Po
krótkim proszę, otworzyłam drzwi. Chłopak siedział tyłem do wejścia i coś robił
na telefonie.
- Cześć
Nath-przywitałam się.
- O, hej
Sun- od razu wstał.- Już po wszystkich lekcjach?
-
Sugerujesz, że zrywam się pierwszego dnia?
- Nie,
skądże. Siadaj. Coś do picia?
- Nath, nie
przesadzaj- usiedliśmy wśród wygodnych poduszek.- Przyszłam po plan lekcji.
- Jasne,
trzymaj- podał mi rozpiskę z szafki nocnej. Chowając ją do torby, niechcący
natknęłam się głupie karteczki od Isabeli i Arabeli. Przez moją twarz przemknął
ślad smutku, a humor momentalnie się popsuł.
- Wszytko w
porządku Sun?-spytał z troską Sykes.
- Jasne, po
prostu jestem zmęczona dzisiejszym dniem- przyznałam. Przez chwilę chłopak
badawczo mi się przyglądał, ale chyba
uwierzył. Nie chcę, żeby wiedział o tym, że lalunie zamierzają mnie nękać. To
nie jest jego zmartwienie, tylko moje i dam sobie radę.
- A co u was
słychać?
- Manager
dzwonił i jakoś niedługo zaczynamy pracę nad kolejnymi piosenkami. Spodobają ci
się. - powiedział pewnie.
- Tak
sądzisz?
- Po prostu
wiem- roześmialiśmy się.
- Się okaże.
Ja lecę już do siebie. - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Czekaj,
odprowadzę cię trochę- razem zeszliśmy na dół. Toma nie było, więc pewnie
siedzi już z Kels w restauracji. Siva rozmawiał z Naree, a reszta oglądała tv.
Pożegnałam się i poszłam z Nathanem w kierunku przystanku. Dowiedziałam się
też, że Jess niedługo jedzie na wycieczkę prawie dwutygodniową do Szkocji w
ramach jakiegoś projektu. Od razu zaklepałam sobie pocztówki. Autobus nadjechał
dość szybko. Przytuliłam Natha na pożegnanie i wróciłam do domu.
Ojj jak ja dobrze znam te wyzywanie w szkole... Świetny rozdział*.* coś czuke że ten cały TJ sporo namiesza w opowiadaniu a Nathan napewno go niepolubi...
OdpowiedzUsuń