Rozdziały w każdą niedzielę.

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 15

Spróbuję ci pomóc

*Perspektywa Sun*
Od poniedziałku Nath próbował namówić mnie na wyjazd do Gloucester na ostatni weekend wakacji. Argumentował to tym, że Jess mnie zaprasza i dawno się nie widziałyśmy, że jego mama chętnie mnie pozna, że zrobimy ognisko i ogólnie będzie fajnie. Natomiast dziewczyny i Max nie pozostawali w tyle. Dzisiaj Kels wysłała mi zdjęcia kilku sukienek, które według niej powinnam kupić. Nie powiem, podobały mi się,  ale George z powodzeniem próbował mnie od tego odciągnąć i non stop przypominał mi o finale, gdzie zmierzą się moje dwie ulubione drużyny. Chociaż to wszytko ładnie się zapowiadało, nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła jakiegoś "ale". Po pierwsze nie chcę się zwalać Sykesom na głowę. Po drugie perspektywa całodniowych zakupów mnie nieco przeraża, a dodatku Naree może mnie nie polubić. Po trzecie decydując się na meczyk z Maxem musiałabym zostać na noc u chłopaków, a ostatnia wizyta u nich nie najlepiej skończyła się dla moich bluzek.
- Sun, masz jakieś plany na weekend?-zapytała mama podczas robienia śniadania.
- Nie, na razie żadnych- odparłam zgodnie z prawdą. Niby mogłabym wymienić wszystkie propozycje, ale nie wiem na co się zdecyduję lub czy w ogóle się zdecyduję.
- W takim razie posiedzisz z Luizą, ponieważ tata został zaproszony na przyjęcie w firmie i w sobotę nas nie będzie. Nie przeszkadzałoby ci to?
- No ok. Może chodzić sama, co prawda o kulach, jednak nie wymaga już mojego nadzoru, więc zostanę.
- To świetnie kochanie. - Czyli weekend mam już zaplanowany. 

***
- Sun, to  na co się zdecydowałaś?- zapytał Nath, któremu zebrało się na spacer w czwartek wieczór i teraz siedzimy u mnie w pokoju. Gratuluję pomysłowości panie Sykes.
- Chyba nic nie wybiorę. Rodzice idą na jakieś spotkanie i mam zostać z Lou.
- To jest żart, prawda?
- Nie, jestem śmiertelnie poważna. Może następnym razem się jakoś spotkam z Jess.- Dodałam na pocieszenie. Na twarzy chłopaka pojawił się cień uśmiechu.
- Jednak wybrałabyś moją propozycję. Szkoda, że nie możesz jechać,  ale...- nie dokończył, ponieważ przerwał mu telefon.
- O cześć... Tak... U Sun... Max, ty na serio?... Rano?!... Dobra, będę.- rozłączył się- Maxowi się uwidziało promowanie nas na koniec lata i umówił nas wywiad na 8.30. Jego chyba pogięło. Kto normalny wstaje o tej porze?
- Ludzie, którzy z wami robią ten wywiad?
-Niby racja. W takim razie ja się zmywam. Do jutra Sun!

***
  Nareszcie piątek! Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, ale kiedy sobie uświadomiłam, że od przyszłego tygodnia już nie będę wstawać o tak późnej porze (zegarek wskazywał 9.30), moja mina zrzedła. I jeszcze cały weekend z Lou, bo dzisiaj mama umówiła się na jakieś wizyty u kosmetyczki. Wymarzone zakończenie wakacji. Z miną skazańca zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Nawet pogoda jakby była przeciwko mnie i wręcz wołała "Sun, wyjdź na zewnątrz i zrób coś fajnego".
W kuchni mama i Luiza jadły śniadanie, tata jak zwykle w pracy. Mógłby wziąć jakiś urlop. Dosiadłam się do stołu i nałożyłam sobie na talerz kilka kanapek.
- To o której wychodzicie z tatą?-zapytałam
-Wiesz Słońce, tak się złożyło, że jednak nie idziemy na to przyjęcie- powiedział powoli mama.
- Ale mówiłaś, że...
-Tak, wiem. Niestety plany się pozmieniały, więc masz wolny weekend.-To było celowe? Żebym zmarnowała ostatnie dni wakacji? Mój humor momentalnie się pogorszył i ode chciało mi się jeść. Nawet na zumbę dzisiaj nie idę, bo większość coś zaplanowała, więc odwołali zajęcia. Zabrałam z pokoju telefon, słuchawki i postanowiłam wyjść na spacer. Mama nawet nie zwróciła na to uwagi.  Włączyłam sobie muzykę. Szłam w bliżej nieokreślonym kierunku, po prostu nie zależało mi na dotarciu do konkretnego miejsca. Ze spuszczoną głową,  wsłuchana w słowa piosenek, próbowałam sobie wszystko poukładać. Miałam świetną szansę spędzenia weekendu, ale zrezygnowałam, żeby pilnować Lou. Jak się okazało, nie muszę z nią siedzieć, ale i tak zostaję sama. Bosko. Nagle przewróciłam się do tyłu, a kiedy spojrzałam w górę, oślepiło mnie słońce. Dopiero po chwili wyostrzyła mi się twarz Jay'a.
- Sun!? Jesteś cała?- zapytał, podając mi rękę i pomagając wstać.
-Tak, dzięki. Zamyśliłam się i... przepraszam.
- Nic się przecież nie stało. A tak a w ogóle nie powinnaś pilnować siostry? Młody coś wspominał.
- Niby miałam, ale plany się zmieniły i mam cały weekend wolny, więc pewnie spędzę go na nic nierobieniu.
-Nie żartuj! Chodź do nas-zaproponował,  a ja się zgodziłam. Sama się sobie dziwię, dlaczego tak łatwo mu uległam. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu. Nieco obładowani zakupami, powoli szliśmy w kierunku domu The Wanted. Szczerze? Okazało się, że na następnej ulicy mam klub. Jay był zadowolony z tego faktu.
- Wróciliśmy!-krzyknął Loczek po przekroczeniu progu. Od razu przybiegł Tom.
- Jacy my? Sun?- zdziwiła go moja obecność.
- Tak, ja. Wiem, miałam być w domu. Za chwile ci wyjaśnię-dodałam szybko, uprzedzając jego pytanie. W kuchni Max coś sobie pichcił, a w salonie Nath i Siva... Pisali jakąś piosenkę?
- Cześć wszystkim!- przywitałam się.
- Sun?
- We własnej osobie.
- Mówiłaś, że masz zajęty weekend- trafnie zauważył Sykes.
- Tak, ale trochę się pozmieniało- opowiedziałam wszystkim o porannych wydarzeniach, jednak ku mojemu zaskoczeniu nie mieli smutnych min. Nagle do domu wbiegła Kels i od razu oznajmiła:
- Tom, kochanie, idziemy za chwilę na zakupy- biedny Parker, który pił akurat sok, tak się zakrztusił, że przez chwilę nie mógł zrobić oddechu. Cały czerwony na twarzy wydusił:
- Skarbie, ty we wszystkim wyglądasz pięknie, więc ja będę ci tylko przeszkadzać.
- Ale wszystkiego chyba nie kupię za jednym razem, prawda Tom?
- Nie mam nic przeciwko, jeśli masz na to miejsce...
-Sun! Czemu tak się chowasz po kątach?- dopiero teraz zauważyła mnie blondynka i uściskała na powitanie- Może poszłabyś ze mną, skoro ten tam- wskazała głową na Toma- boi się galerii?
- W sumie to mogłabym iść. Obejrzymy te sukienki.

***
Znowu uległam, chociaż nie żałuję tej decyzji. Kels tak się nakręciła na te zakupy, że postanowiła koniecznie kupić sobie sukienkę na dzisiejszą imprezę. A skoro mowa o wypadzie do klubu, chłopcy momentalnie podchwycili temat i zaprosili mnie na wspólne wyjście dziś wieczorem. Miałam wrażenie, że wszytko sobie wcześniej zaplanowali, ponieważ zaczęli  też opowiadać mi o swoich planach na dalszą część weekendu i co ciekawsze, kilka razy pojawiło się w nich moje imię. W efekcie namówili mnie na nocowanie u nich. Krótki telefon do mamy (mimo że jestem pełnoletnia, mama nadal wymaga mówienia jej o tym,  co zamierzam zrobić, bo wtedy się nie martwi). Zabrałam też  z domu kilka rzeczy i razem z Kels wylądowałam w  galerii. Ponad godzinę chodziłyśmy po sklepach. Obejrzałam te sukienki, które blondynka chciała mi pokazać i muszę przyznać, że doskonale je dobrała.  Zdecydowałam się na dwie z nich, w tym jedna będzie idealna na dzisiaj. Tom miał rację, twierdząc, że jego dziewczyna we wszystkim wygląd świetnie. Blondynka kupiła trzy dwie sukienki i torebkę,  a ja dodatkowo zdecydowałam  się na spodnie i T-shirt.
- Nie masz jeszcze butów, ale znam jedno miejsce- uśmiechnęła się szeroko i zaprowadziła mnie na ostatnie piętro. Chwała temu,  kto wymyślił ruchome schody, bo inaczej wyzionęłabym ducha.
- W tym sklepie kupisz najlepsze szpilki na świecie, co nie Naree?- zwróciła się do Mulatki, która właśnie do nas podeszła.
-Dokładnie Kelsey.
-To może się najpierw poznajcie. Sun, to jest Nareesha, dziewczyn Sivy. Naree, to Sun, dziewczyna, eee… ZNAJOMA Natha- chciałam wtedy zamordować ją wzrokiem. Przecież to oczywiste, że  nigdy nie będę dziewczyną Nathana Sykesa. Nie nadaję się do tego. Ani nie jestem sławna,  a dla Nathana jestem tylko znajomą. Nie wierzę, że mogłoby być z tego coś więcej.
- Sun, do jakie szpilki są ci potrzebne?
-Najwygodniejsze jakie masz, skoro zamierzam dużo dzisiaj tańczyć.
- Poczekaj chwilkę-odparła Naree i zniknęła gdzieś między półkami, a po chwili wróciła z białym pudełkiem.- Te będą idealne do każdej sukienki. Mam nadzieję, że trafiłam z rozmiarem. Przymierz- uśmiechnęła się szeroko, a ja wykonałam polecenie. Buty leżały idealnie, a czułam się prawie tak, jakbym nic nie miała na nogach.- i jak?
-Najwygodniejsze szpilki ever. Ile za nie?
- Nic. Po prostu weź  je i załóż na wieczór.
- Nie mogę ich wziąć.
- Sun, kochana, oczywiście, że możesz. I tak jesteś już w naszej małej rodzinie TW, znamy się pięć  minut i już cię lubię, a poza tym musisz mieć odjazdowe buty na początek ostatniego roku szkoły.
- Naree ma rację. Jak zawsze. Na marginesie, ten model wchodzi dopiero za tydzień- dorzuciła Kels. Nie byłam przekonana do ich pomysłu, ale zgodziłam się przyjąć buty. Kurde, szpilki od Crisian & McCaffrey, marzenie. Nareesha jeszcze  przez godzinę musiała zostać w pracy, więc razem z blondynką wróciłyśmy do domu chłopaków. Nic się tam nie zmieniło od naszego wyjścia, z tym wyjątkiem, że  nie było Sivy. Po cichu przemknęłyśmy do pokoju godzinnego, gdzie rozpakowałam trochę swoich ciuszków Było po szesnastej, czyli pora się szykować. Kels pierwsza zajęła łazienkę. W tym czasie zmywałam lakier.
-Cześć miśki!- przyszła do nas Naree.
- Hejka- skończyłam ostatniego paznokcia, blondynka opuściła łazienkę, więc szybko tam wskoczyłam, zabierając potrzebne rzeczy. Niecałe 40 minut później siedziałam na fotelu, niczym w salonie kosmetycznym, dziewczyny uparły  się, że  mnie uczeszą.
-Po co to wszystko robicie? - zapytałam w pewnym momencie, siedząc tyłem do lustra.
- Na imprezie musisz wyglądać zjawiskowo i chcemy też coś sprawdzić, ale tego nie musisz się bać- odparła Kels.
- Powiedzmy, że wam wierzę.
- Gotowe!- ucieszyła się Nareesha. Rety! Wyglądałam bosko. Fryzura, sukienka, buty... Wszytko prezentowało się prześlicznie. Kels i Naree również wyglądały świetnie. Nie wiem, na którą chłopaki zaplanowali wyjście, ale zegar wskazywał dziewiętnastą trzydzieści, więc zabrałyśmy torebki i zeszłyśmy do salonu. Max, Jay i Tom już tam byli. Po ich minach wnioskowałam, że podobają im się nasze kreacje.  Parker natychmiast przyciągnął do siebie blondynkę. Chwilę później zjawił Siva i od razu podszedł do swojej dziewczyny.
- Dlaczego zawsze Sykes jest ostatni?- niecierpliwił się już Jay.
- No bo zanim wybierze sobie czapkę to minie duuużo czasu- zaczął tłumaczyć Tom.
- Ale po co mu do klubu?
- Po nic. Jak wybierze to się skapnie, że mu niepotrzebna- Parker skończył mówić, a z góry zbiegł Nath.
-Możemy iść! Nie uwierzycie. Fullcapa chciałem wziąć a jak wybrałam to zorientowałem że przecież do klubu idziemy- nawet nie skończył, bo wszyscy zwijaliśmy się ze śmiechu.
- Ej, co wam jest?
- Nic, chodźmy, bo taksówka czeka- stwierdził Max i zebraliśmy się do wyjścia. Dopiero teraz Nath mnie zauważył.



*Perspektywa Nathana*
Kurde! Czemu dopiero teraz zauważyłem Sun? W tej sukience wyglądała cudownie. A ja palnąłem takie głupstwo o czapkach. Ktoś zamówił taksówki, które już na nas czekały. Po kilkunastu minutach byliśmy przed klubem. Długa kolejka to tutaj standard, ale jak jest się popularnym zespołem, ochroniarz też znajomy, wejście bez czekania nie stanowi problemu. Sun najwidoczniej jeszcze się nie może w tym odnaleźć, że mamy tyle ulg. Głośna muzyka i widok tańczących ludzi, sprawił, że od razu miałem ochotę ruszyć na parkiet. Najpierw jednak skierowaliśmy się do  loży. Siadłem obok Sun.
- Plan na dzisiaj: bawić jak nigdy i niczego nie żałować- beztrosko oznajmił Jay, gdy kelnerka przyniosła pierwszą kolejkę.
-Zatańczymy-zapytałem Sun. Zgodziła się. Przez kilka piosenek byliśmy razem na parkiecie. Na jeden taniec porwał mi ją Loczek, ale szybko ją odbiłem. Choćby nie wiem co, zamierzam spędzić jak najwięcej czasu z Sun. Ta dziewczyna działa na mnie jak magnes. DJ puścił wolną piosenkę. Sun oparła się lekko na mnie. Od momentu, gdy ją poznałem, nie potrafiłem przestać o niej myśleć Dlaczego? Chociaż jest naszą fanką i nas lubi,  traktuje nas normalnie, jak zwykłych znajomych. Nie jak wielkie gwiazdy. W dodatku  jest miła, lubi się bawić i świetnie się z nią dogaduję. No i zawsze ślicznie wygląda. Po prostu dziewczyna idealna, a ja się w niej zakochałem. Chłopaki o tym wiedzą, no ale to już moja wina, bo sam im powiedziałem. Co prawda nie wprost, jednak się domyślili. A Naree i Kels? Zbyt dobrze mnie znają i od razu podłapały, o co chodzi. Piosenka się skończyła i wróciliśmy do stolika. Następna kolejka i znowu na parkiet. I z kim tańczyłem najwięcej? Oczywiście z Sun. Po kilkunastu piosenkach i kilku drinkach byłem już nieco zmęczony więc wyszedłem na zewnątrz.  Chłodne powietrze natychmiastowo mnie rozbudziło. Po chwili dołączył do mnie Parker.
-Mógłbyś rzucić palenie- mruknąłem.
- Sun, jeszcze rozumiem, ale ty dałbyś już spokój.
- Ona też ci chce to z głowy wybić?
- Zapytałem czy chce ze mną wyjść. No i skończyło się na tym, że nawet Kels stwierdziła, że mógłbym przestać. Sun ma ogromny dar przekonywania. To kiedy będzie razem?
- Słucham?
- No sprawa jest prosta: ty kochasz ją, ona kocha ciebie (chociaż może o ty nie wie), więc w czym problem?
- Bo to nie jest takie proste jak się wydaje.
- Ale nad czym się zastanawiać?- nie powinienem mu mówić, ale z drugiej strony z wiem, że chociaż Parker ma czasem niewyparzony język, to mogę na nim polegać i może  mi trochę pomoże.
- Chodzi o to, że wydarzyło się coś, co sprawiło, że teraz Sun trochę boi ufać ludziom i ogólnie mało o sobie mówi- streściłem mu jak wygląda cała sytuacja, z pominięciem sprawy z Filipem. Tom sobie w tym czasie spokojnie wypalił papierosa i chwili zastanowienia, powiedział:
- To rzeczywiście masz nieciekawa sytuację, ale jak się postarasz, to szybko ją z tego wyciągniesz. I spróbuję ci pomóc. Tak na marginesie dobrze, że zostaje u nas na weekend. Wracamy do środka?
Skoro Tom chce mi pomóc, t chętnie z tego skorzystam. Chociaż nie ma zielonego pojęcia, co planuje. Przy stoliku siedział tylko Max  z jakąś panienką, Siva i Naree tańczyli, Kels gdzieś zniknęła… Albo i nie. Wracała z łazienki, a Sun? Jay wziął ją na ręce i obracał się wokół własnej osi. Przecież Loczek o tej porze jest już mocno wstawiony, a to znaczy, że zaraz… Podbiegłem do nich szybko. W ostatniej chwili załapałem Sun, natomiast Jay leżał na ziemi.
- Dzięki Nath- powiedziała Sun, a ja ją postawiłem.
- Co wy robiliście?
- DJ wymyślił jakiś konkurs tańca i Loczek nas zgłosił. Wygraliśmy, a to był efekt jego radości i tak jakoś wyszło- roześmiała się, a mnie udzielił się jej nastrój. Wróciliśmy do stolika. Większość towarzystwa straciła już poczucie  czasu i równowagi.
- Nath, wy nie macie czasem wywiadu za pięć godzin?- zapytała Sun szukając wzrokiem wolnego miejsca.
- Jakiego wywiadu?- Przyciągnąłem ją do siebie tak, że wylądowała  u mnie na kolanach.
- No tego, o którym wczoraj mówiłeś wieczorem Znaczy się już przedwczoraj.
- Cholera! Powinniśmy się zbierać- zadzwoniłem szybko po taksówki i po niecałej godzinie byliśmy już przed domem.   Z  pomocą Sun odtransportowaliśmy imprezowiczów do sypialni i zeszliśmy do salonu. Przyniosłem z kuchni sok.
- I ci podoba początek weekendu z The Wanted? Tylko szczerze.
- Jak chcesz. Myślałam, że raczej nie będzie zadowoleni, że namieszałam wam w planach i trochę mnie zaskoczyliście, jak zaproponowaliście mi wspólny weekend. Cieszę się, że poznałam Naree i dawno się tak dobrze nie bawiłam.
- A to dopiero początek zabawy z nami.
- Czyli zapowiada się świetny weekend. Cieszę się, że Cię poznałam.- odparła i położyła głowę na moim ramieniu. Objąłem ją i przyciągnąłem bliżej siebie.
- Może się jednak położysz?... I nie zaprzeczaj, bo widzę, że zmęczona- dodałem.
- A co zrobicie z wywiadem?
- Przełożę go na później, idziemy na górę?
- Nie chce mi się. Mogę spać nawet tutaj- na potwierdzenie swoich słów wygodniej ułożyła na mnie głowę i zamknęła oczy. Tak się bawimy? Szybko wziąłem ją na ręce i postanowiłem zanieść do sypialni.
- Ej, co robisz?
- Zanoszę cię do pokoju.
- Mogę iść sama- zaczęła protestować.
- Jesteś pewna? Jak cię postawię, to uśniesz w miejscu- Sun spojrzała na mnie z miną typu „skąd wiesz”. Uśmiechnąłem się tylko i po cichu zaniosłem ją prosto do łóżka.
- Dobranoc Sun.
- Dobranoc Nath. 


________________________
Planowałam zmieścić w tym rozdziale znacznie więcej, ale kiedy zaczęłam pisać, uświadomiłam sobie, że zajęłoby mi to drugie tyle, a osiem stron w wordzie to chyba nieco za dużo jak na jeden wpis xD
Od następnej notki Sun rozpoczyna szkołę, podczas gdy my mamy już praktycznie luzy =) 
Jeśli ktoś ma jakieś uwagi  czy sugestie albo propozycje co do rozdziału lub całego opowiadania,  niech pisze w komentarzach.
A skoro dzisiaj dzień dziecka, to może już zacznę pisać dla Was 16.  Zobaczymy jak się wyrobię czasowo=D

1 komentarz: