Spróbuję ci pomóc
*Perspektywa
Sun*
Od
poniedziałku Nath próbował namówić mnie na wyjazd do Gloucester na ostatni
weekend wakacji. Argumentował to tym, że Jess mnie zaprasza i dawno się nie
widziałyśmy, że jego mama chętnie mnie pozna, że zrobimy ognisko i ogólnie
będzie fajnie. Natomiast dziewczyny i Max nie pozostawali w tyle. Dzisiaj Kels
wysłała mi zdjęcia kilku sukienek, które według niej powinnam kupić. Nie
powiem, podobały mi się, ale George z
powodzeniem próbował mnie od tego odciągnąć i non stop przypominał mi o finale,
gdzie zmierzą się moje dwie ulubione drużyny. Chociaż to wszytko ładnie się
zapowiadało, nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła jakiegoś "ale". Po
pierwsze nie chcę się zwalać Sykesom na głowę. Po drugie perspektywa całodniowych
zakupów mnie nieco przeraża, a dodatku Naree może mnie nie polubić. Po trzecie
decydując się na meczyk z Maxem musiałabym zostać na noc u chłopaków, a
ostatnia wizyta u nich nie najlepiej skończyła się dla moich bluzek.
- Sun, masz
jakieś plany na weekend?-zapytała mama podczas robienia śniadania.
- Nie, na
razie żadnych- odparłam zgodnie z prawdą. Niby mogłabym wymienić wszystkie
propozycje, ale nie wiem na co się zdecyduję lub czy w ogóle się zdecyduję.
- W takim
razie posiedzisz z Luizą, ponieważ tata został zaproszony na przyjęcie w firmie
i w sobotę nas nie będzie. Nie przeszkadzałoby ci to?
- No ok.
Może chodzić sama, co prawda o kulach, jednak nie wymaga już mojego nadzoru,
więc zostanę.
- To
świetnie kochanie. - Czyli weekend mam już zaplanowany.
***
- Sun,
to na co się zdecydowałaś?- zapytał
Nath, któremu zebrało się na spacer w czwartek wieczór i teraz siedzimy u mnie
w pokoju. Gratuluję pomysłowości panie Sykes.
- Chyba nic
nie wybiorę. Rodzice idą na jakieś spotkanie i mam zostać z Lou.
- To jest
żart, prawda?
- Nie,
jestem śmiertelnie poważna. Może następnym razem się jakoś spotkam z Jess.- Dodałam
na pocieszenie. Na twarzy chłopaka pojawił się cień uśmiechu.
- Jednak
wybrałabyś moją propozycję. Szkoda, że nie możesz jechać, ale...- nie dokończył, ponieważ przerwał mu
telefon.
- O cześć...
Tak... U Sun... Max, ty na serio?... Rano?!... Dobra, będę.- rozłączył się-
Maxowi się uwidziało promowanie nas na koniec lata i umówił nas wywiad na 8.30.
Jego chyba pogięło. Kto normalny wstaje o tej porze?
- Ludzie,
którzy z wami robią ten wywiad?
-Niby racja.
W takim razie ja się zmywam. Do jutra Sun!
***
Nareszcie piątek! Obudziłam się z uśmiechem
na twarzy, ale kiedy sobie uświadomiłam, że od przyszłego tygodnia już nie będę
wstawać o tak późnej porze (zegarek wskazywał 9.30), moja mina zrzedła. I
jeszcze cały weekend z Lou, bo dzisiaj mama umówiła się na jakieś wizyty u
kosmetyczki. Wymarzone zakończenie wakacji. Z miną skazańca zabrałam ubrania i
poszłam do łazienki. Nawet pogoda jakby była przeciwko mnie i wręcz wołała
"Sun, wyjdź na zewnątrz i zrób coś fajnego".
W kuchni
mama i Luiza jadły śniadanie, tata jak zwykle w pracy. Mógłby wziąć jakiś
urlop. Dosiadłam się do stołu i nałożyłam sobie na talerz kilka kanapek.
- To o
której wychodzicie z tatą?-zapytałam
-Wiesz
Słońce, tak się złożyło, że jednak nie idziemy na to przyjęcie- powiedział
powoli mama.
- Ale
mówiłaś, że...
-Tak, wiem.
Niestety plany się pozmieniały, więc masz wolny weekend.-To było celowe? Żebym
zmarnowała ostatnie dni wakacji? Mój humor momentalnie się pogorszył i ode
chciało mi się jeść. Nawet na zumbę dzisiaj nie idę, bo większość coś
zaplanowała, więc odwołali zajęcia. Zabrałam z pokoju telefon, słuchawki i
postanowiłam wyjść na spacer. Mama nawet nie zwróciła na to uwagi. Włączyłam sobie muzykę. Szłam w bliżej
nieokreślonym kierunku, po prostu nie zależało mi na dotarciu do konkretnego
miejsca. Ze spuszczoną głową, wsłuchana
w słowa piosenek, próbowałam sobie wszystko poukładać. Miałam świetną szansę
spędzenia weekendu, ale zrezygnowałam, żeby pilnować Lou. Jak się okazało, nie
muszę z nią siedzieć, ale i tak zostaję sama. Bosko. Nagle przewróciłam się do
tyłu, a kiedy spojrzałam w górę, oślepiło mnie słońce. Dopiero po chwili
wyostrzyła mi się twarz Jay'a.
- Sun!?
Jesteś cała?- zapytał, podając mi rękę i pomagając wstać.
-Tak,
dzięki. Zamyśliłam się i... przepraszam.
- Nic się
przecież nie stało. A tak a w ogóle nie powinnaś pilnować siostry? Młody coś
wspominał.
- Niby
miałam, ale plany się zmieniły i mam cały weekend wolny, więc pewnie spędzę go
na nic nierobieniu.
-Nie żartuj!
Chodź do nas-zaproponował, a ja się
zgodziłam. Sama się sobie dziwię, dlaczego tak łatwo mu uległam. Po drodze
wstąpiliśmy jeszcze do sklepu. Nieco obładowani zakupami, powoli szliśmy w
kierunku domu The Wanted. Szczerze? Okazało się, że na następnej ulicy mam
klub. Jay był zadowolony z tego faktu.
-
Wróciliśmy!-krzyknął Loczek po przekroczeniu progu. Od razu przybiegł Tom.
- Jacy my?
Sun?- zdziwiła go moja obecność.
- Tak, ja.
Wiem, miałam być w domu. Za chwile ci wyjaśnię-dodałam szybko, uprzedzając jego
pytanie. W kuchni Max coś sobie pichcił, a w salonie Nath i Siva... Pisali
jakąś piosenkę?
- Cześć
wszystkim!- przywitałam się.
- Sun?
- We własnej
osobie.
- Mówiłaś,
że masz zajęty weekend- trafnie zauważył Sykes.
- Tak, ale
trochę się pozmieniało- opowiedziałam wszystkim o porannych wydarzeniach,
jednak ku mojemu zaskoczeniu nie mieli smutnych min. Nagle do domu wbiegła Kels
i od razu oznajmiła:
- Tom,
kochanie, idziemy za chwilę na zakupy- biedny Parker, który pił akurat sok, tak
się zakrztusił, że przez chwilę nie mógł zrobić oddechu. Cały czerwony na
twarzy wydusił:
- Skarbie,
ty we wszystkim wyglądasz pięknie, więc ja będę ci tylko przeszkadzać.
- Ale wszystkiego
chyba nie kupię za jednym razem, prawda Tom?
- Nie mam
nic przeciwko, jeśli masz na to miejsce...
-Sun! Czemu
tak się chowasz po kątach?- dopiero teraz zauważyła mnie blondynka i uściskała
na powitanie- Może poszłabyś ze mną, skoro ten tam- wskazała głową na Toma- boi
się galerii?
- W sumie to
mogłabym iść. Obejrzymy te sukienki.
***
Znowu
uległam, chociaż nie żałuję tej decyzji. Kels tak się nakręciła na te zakupy,
że postanowiła koniecznie kupić sobie sukienkę na dzisiejszą imprezę. A skoro
mowa o wypadzie do klubu, chłopcy momentalnie podchwycili temat i zaprosili
mnie na wspólne wyjście dziś wieczorem. Miałam wrażenie, że wszytko sobie
wcześniej zaplanowali, ponieważ zaczęli
też opowiadać mi o swoich planach na dalszą część weekendu i co ciekawsze,
kilka razy pojawiło się w nich moje imię. W efekcie namówili mnie na nocowanie
u nich. Krótki telefon do mamy (mimo że jestem pełnoletnia, mama nadal wymaga
mówienia jej o tym, co zamierzam zrobić,
bo wtedy się nie martwi). Zabrałam też z
domu kilka rzeczy i razem z Kels wylądowałam w
galerii. Ponad godzinę chodziłyśmy po sklepach. Obejrzałam te sukienki,
które blondynka chciała mi pokazać i muszę przyznać, że doskonale je
dobrała. Zdecydowałam się na dwie z
nich, w tym jedna będzie idealna na dzisiaj. Tom miał rację, twierdząc, że jego
dziewczyna we wszystkim wygląd świetnie. Blondynka kupiła trzy dwie sukienki i
torebkę, a ja dodatkowo zdecydowałam się na spodnie i T-shirt.
- Nie masz
jeszcze butów, ale znam jedno miejsce- uśmiechnęła się szeroko i zaprowadziła
mnie na ostatnie piętro. Chwała temu,
kto wymyślił ruchome schody, bo inaczej wyzionęłabym ducha.
- W tym
sklepie kupisz najlepsze szpilki na świecie, co nie Naree?- zwróciła się do
Mulatki, która właśnie do nas podeszła.
-Dokładnie
Kelsey.
-To może się
najpierw poznajcie. Sun, to jest Nareesha, dziewczyn Sivy. Naree, to Sun,
dziewczyna, eee… ZNAJOMA Natha- chciałam wtedy zamordować ją wzrokiem. Przecież
to oczywiste, że nigdy nie będę
dziewczyną Nathana Sykesa. Nie nadaję się do tego. Ani nie jestem sławna, a dla Nathana jestem tylko znajomą. Nie
wierzę, że mogłoby być z tego coś więcej.
- Sun, do
jakie szpilki są ci potrzebne?
-Najwygodniejsze
jakie masz, skoro zamierzam dużo dzisiaj tańczyć.
- Poczekaj chwilkę-odparła
Naree i zniknęła gdzieś między półkami, a po chwili wróciła z białym
pudełkiem.- Te będą idealne do każdej sukienki. Mam nadzieję, że trafiłam z
rozmiarem. Przymierz- uśmiechnęła się szeroko, a ja wykonałam polecenie. Buty
leżały idealnie, a czułam się prawie tak, jakbym nic nie miała na nogach.- i jak?
-Najwygodniejsze
szpilki ever. Ile za nie?
- Nic. Po
prostu weź je i załóż na wieczór.
- Nie mogę
ich wziąć.
- Sun,
kochana, oczywiście, że możesz. I tak jesteś już w naszej małej rodzinie TW,
znamy się pięć minut i już cię lubię, a poza
tym musisz mieć odjazdowe buty na początek ostatniego roku szkoły.
- Naree ma
rację. Jak zawsze. Na marginesie, ten model wchodzi dopiero za tydzień-
dorzuciła Kels. Nie byłam przekonana do ich pomysłu, ale zgodziłam się przyjąć
buty. Kurde, szpilki od Crisian & McCaffrey, marzenie. Nareesha
jeszcze przez godzinę musiała zostać w
pracy, więc razem z blondynką wróciłyśmy do domu chłopaków. Nic się tam nie
zmieniło od naszego wyjścia, z tym wyjątkiem, że nie było Sivy. Po cichu przemknęłyśmy do
pokoju godzinnego, gdzie rozpakowałam trochę swoich ciuszków Było po szesnastej,
czyli pora się szykować. Kels pierwsza zajęła łazienkę. W tym czasie zmywałam
lakier.
-Cześć
miśki!- przyszła do nas Naree.
- Hejka-
skończyłam ostatniego paznokcia, blondynka opuściła łazienkę, więc szybko tam
wskoczyłam, zabierając potrzebne rzeczy. Niecałe 40 minut później siedziałam na
fotelu, niczym w salonie kosmetycznym, dziewczyny uparły się, że
mnie uczeszą.
-Po co to
wszystko robicie? - zapytałam w pewnym momencie, siedząc tyłem do lustra.
- Na
imprezie musisz wyglądać zjawiskowo i chcemy też coś sprawdzić, ale tego nie
musisz się bać- odparła Kels.
- Powiedzmy,
że wam wierzę.
- Gotowe!-
ucieszyła się Nareesha. Rety! Wyglądałam bosko. Fryzura, sukienka, buty...
Wszytko prezentowało się prześlicznie. Kels i Naree również wyglądały świetnie.
Nie wiem, na którą chłopaki zaplanowali wyjście, ale zegar wskazywał
dziewiętnastą trzydzieści, więc zabrałyśmy torebki i zeszłyśmy do salonu. Max,
Jay i Tom już tam byli. Po ich minach wnioskowałam, że podobają im się nasze
kreacje. Parker natychmiast przyciągnął
do siebie blondynkę. Chwilę później zjawił Siva i od razu podszedł do swojej
dziewczyny.
- Dlaczego
zawsze Sykes jest ostatni?- niecierpliwił się już Jay.
- No bo
zanim wybierze sobie czapkę to minie duuużo czasu- zaczął tłumaczyć Tom.
- Ale po co
mu do klubu?
- Po nic.
Jak wybierze to się skapnie, że mu niepotrzebna- Parker skończył mówić, a z
góry zbiegł Nath.
-Możemy iść!
Nie uwierzycie. Fullcapa chciałem wziąć a jak wybrałam to zorientowałem że przecież
do klubu idziemy- nawet nie skończył, bo wszyscy zwijaliśmy się ze śmiechu.
- Ej, co wam
jest?
- Nic,
chodźmy, bo taksówka czeka- stwierdził Max i zebraliśmy się do wyjścia. Dopiero
teraz Nath mnie zauważył.
*Perspektywa
Nathana*
Kurde! Czemu
dopiero teraz zauważyłem Sun? W tej sukience wyglądała cudownie. A ja palnąłem
takie głupstwo o czapkach. Ktoś zamówił taksówki, które już na nas czekały. Po
kilkunastu minutach byliśmy przed klubem. Długa kolejka to tutaj standard, ale
jak jest się popularnym zespołem, ochroniarz też znajomy, wejście bez czekania
nie stanowi problemu. Sun najwidoczniej jeszcze się nie może w tym odnaleźć, że
mamy tyle ulg. Głośna muzyka i widok tańczących ludzi, sprawił, że od razu
miałem ochotę ruszyć na parkiet. Najpierw jednak skierowaliśmy się do loży. Siadłem obok Sun.
- Plan na
dzisiaj: bawić jak nigdy i niczego nie żałować- beztrosko oznajmił Jay, gdy
kelnerka przyniosła pierwszą kolejkę.
-Zatańczymy-zapytałem
Sun. Zgodziła się. Przez kilka piosenek byliśmy razem na parkiecie. Na jeden
taniec porwał mi ją Loczek, ale szybko ją odbiłem. Choćby nie wiem co,
zamierzam spędzić jak najwięcej czasu z Sun. Ta dziewczyna działa na mnie jak
magnes. DJ puścił wolną piosenkę. Sun oparła się lekko na mnie. Od momentu, gdy
ją poznałem, nie potrafiłem przestać o niej myśleć Dlaczego? Chociaż jest naszą
fanką i nas lubi, traktuje nas normalnie,
jak zwykłych znajomych. Nie jak wielkie gwiazdy. W dodatku jest miła, lubi się bawić i świetnie się z nią
dogaduję. No i zawsze ślicznie wygląda. Po prostu dziewczyna idealna, a ja się
w niej zakochałem. Chłopaki o tym wiedzą, no ale to już moja wina, bo sam im powiedziałem.
Co prawda nie wprost, jednak się domyślili. A Naree i Kels? Zbyt dobrze mnie
znają i od razu podłapały, o co chodzi. Piosenka się skończyła i wróciliśmy do
stolika. Następna kolejka i znowu na parkiet. I z kim tańczyłem najwięcej?
Oczywiście z Sun. Po kilkunastu piosenkach i kilku drinkach byłem już nieco
zmęczony więc wyszedłem na zewnątrz. Chłodne
powietrze natychmiastowo mnie rozbudziło. Po chwili dołączył do mnie Parker.
-Mógłbyś
rzucić palenie- mruknąłem.
- Sun,
jeszcze rozumiem, ale ty dałbyś już spokój.
- Ona też ci
chce to z głowy wybić?
- Zapytałem
czy chce ze mną wyjść. No i skończyło się na tym, że nawet Kels stwierdziła, że
mógłbym przestać. Sun ma ogromny dar przekonywania. To kiedy będzie razem?
- Słucham?
- No sprawa
jest prosta: ty kochasz ją, ona kocha ciebie (chociaż może o ty nie wie), więc
w czym problem?
- Bo to nie
jest takie proste jak się wydaje.
- Ale nad
czym się zastanawiać?- nie powinienem mu mówić, ale z drugiej strony z wiem, że
chociaż Parker ma czasem niewyparzony język, to mogę na nim polegać i może mi trochę pomoże.
- Chodzi o
to, że wydarzyło się coś, co sprawiło, że teraz Sun trochę boi ufać ludziom i
ogólnie mało o sobie mówi- streściłem mu jak wygląda cała sytuacja, z
pominięciem sprawy z Filipem. Tom sobie w tym czasie spokojnie wypalił
papierosa i chwili zastanowienia, powiedział:
- To rzeczywiście masz nieciekawa sytuację, ale jak się postarasz, to
szybko ją z tego wyciągniesz. I spróbuję ci pomóc. Tak na marginesie dobrze, że
zostaje u nas na weekend. Wracamy do środka?
Skoro Tom chce mi pomóc, t chętnie z tego skorzystam. Chociaż nie ma
zielonego pojęcia, co planuje. Przy stoliku siedział tylko Max z jakąś panienką, Siva i Naree tańczyli, Kels
gdzieś zniknęła… Albo i nie. Wracała z łazienki, a Sun? Jay wziął ją na ręce i
obracał się wokół własnej osi. Przecież Loczek o tej porze jest już mocno
wstawiony, a to znaczy, że zaraz… Podbiegłem do nich szybko. W ostatniej chwili
załapałem Sun, natomiast Jay leżał na ziemi.
- Dzięki Nath- powiedziała Sun, a ja ją postawiłem.
- Co wy robiliście?
- DJ wymyślił jakiś konkurs tańca i Loczek nas zgłosił. Wygraliśmy, a
to był efekt jego radości i tak jakoś wyszło- roześmiała się, a mnie udzielił
się jej nastrój. Wróciliśmy do stolika. Większość towarzystwa straciła już
poczucie czasu i równowagi.
- Nath, wy nie macie czasem wywiadu za pięć godzin?- zapytała Sun
szukając wzrokiem wolnego miejsca.
- Jakiego wywiadu?- Przyciągnąłem ją do siebie tak, że
wylądowała u mnie na kolanach.
- No tego, o którym wczoraj mówiłeś wieczorem Znaczy się już
przedwczoraj.
- Cholera! Powinniśmy się zbierać- zadzwoniłem szybko po taksówki i
po niecałej godzinie byliśmy już przed domem.
Z pomocą Sun odtransportowaliśmy imprezowiczów
do sypialni i zeszliśmy do salonu. Przyniosłem z kuchni sok.
- I ci podoba początek weekendu z The Wanted? Tylko szczerze.
- Jak chcesz. Myślałam, że raczej nie będzie zadowoleni, że
namieszałam wam w planach i trochę mnie zaskoczyliście, jak zaproponowaliście
mi wspólny weekend. Cieszę się, że poznałam Naree i dawno się tak dobrze nie
bawiłam.
- A to dopiero początek zabawy z nami.
- Czyli zapowiada się świetny weekend. Cieszę się, że Cię poznałam.-
odparła i położyła głowę na moim ramieniu. Objąłem ją i przyciągnąłem bliżej
siebie.
- Może się jednak położysz?... I nie zaprzeczaj, bo widzę, że
zmęczona- dodałem.
- A co zrobicie z wywiadem?
- Przełożę go na później, idziemy na górę?
- Nie chce mi się. Mogę spać nawet tutaj- na potwierdzenie swoich
słów wygodniej ułożyła na mnie głowę i zamknęła oczy. Tak się bawimy? Szybko
wziąłem ją na ręce i postanowiłem zanieść do sypialni.
- Ej, co robisz?
- Zanoszę cię do pokoju.
- Mogę iść sama- zaczęła protestować.
- Jesteś pewna? Jak cię postawię, to uśniesz w miejscu- Sun spojrzała
na mnie z miną typu „skąd wiesz”. Uśmiechnąłem się tylko i po cichu zaniosłem
ją prosto do łóżka.
- Dobranoc Sun.
- Dobranoc Nath.
________________________
Planowałam zmieścić w tym rozdziale znacznie więcej, ale kiedy zaczęłam pisać, uświadomiłam sobie, że zajęłoby mi to drugie tyle, a osiem stron w wordzie to chyba nieco za dużo jak na jeden wpis xD
Od następnej notki Sun rozpoczyna szkołę, podczas gdy my mamy już praktycznie luzy =)
Jeśli ktoś ma jakieś uwagi czy sugestie albo propozycje co do rozdziału lub całego opowiadania, niech pisze w komentarzach.
A skoro dzisiaj dzień dziecka, to może już zacznę pisać dla Was 16. Zobaczymy jak się wyrobię czasowo=D
Rozdział zajebistyy czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń