Rozdziały w każdą niedzielę.

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 2

 Jasne jak słońce

Spałam sobie w najlepsze kiedy do moich uszu zaczęły dochodzić jakieś dźwięki. Moment, to muzyka 1D!
- Luizka wyłącz to coś!- krzyknęłam zła i nakryłam głowę kołderką.
- Nie!!!
- Lou, jest środek nocy i ktoś może chce jeszcze spać!- odkrzyknęłam już mocno zdenerwowana. Ściszyła. Chociaż tyle. Dzień się nawet nie zaczął, a pewna directionerka  zdążyła mi popsuć humor. Odwróciłam się w stronę ściany i zasnęłam. Moja drzemka nie trwała jednak długo, bo ktoś zaczął pukać do drzwi. Postanowiłam to zignorować i tym razem włożyłam głowę pod poduszkę. Stukanie się powtórzyło, ale teraz było bardziej natarczywe.
-Lou, daj mi spać i wyłącz to głupie 1D bo uszy puchną- powiedziałam mocno wkurzona, bo z pokoju obok dobiegły dźwięki muzyki. Oczywiście siostra mnie nie posłuchała i weszła do mojego pokoju. "Spadówka" to było jedyne, co zdążyłam rzucić i jeszcze mocnej odkryłam się kołderką, którą Lou zaczęła ze mnie ściągać. Siłowałam się z nią trochę, ale po chwili poczułam, że przegrywam. Skąd ten dzieciak ma tyle siły? Odwróciłam się i otworzyłam oczy. Momentalnie zerwałam się do pozycji siedzącej.
- Co robisz w moim pokoju o świcie?- zaskoczona zapytałam  Nathana. Tak, właśnie jego zobaczyłam.
- Po pierwsze to może "cześć, miło cię widzieć." Po drugie: znowu nazywasz mnie Lou. Po trzecie obiecałem wczoraj Viki zaprowadzić cię do ludzi, cokolwiek to znaczy, więc próbuję to zrobić. Po czwarte jest po dwunastej, a nie środek nocy. Po piąte masz fajna koszulkę.- wyliczał na palcach, a na koniec się uśmiechnął. Muszę przyznać, że ma rzeczywiście bardzo ładny uśmiech. W tym samym czasie  ja próbowałam się rozbudzić i skojarzyć fakty. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że mam na sobie bluzkę z napisem "The Wanted".
- Dzięki, jak chcesz mam taką drugą, a dzisiaj przyjdzie reszta zestawu.
- Serio? Po co ci dwa komplety?
- To prezent dla Viki, który zamówiłam w dwóch częściach- i właśnie teraz do mnie dotarło, co się stało.- Cholera! Muszę zadzwonić do Viki! Włącz laptopa i łap ją na Skype‘e, a ja idę się ogarnąć- powiedziałam zbierając z walizki ubrania i kierując się do WŁASNEJ łazienki. Może i nie jest bardzo duża i ma prysznic (nie wannę), ale dla mnie to w zupełności wystarcza. I w dodatku nie muszę wychodzić na korytarz. Szybko się odświeżyłam, ubrałam i po trzydziestu minutach wróciłam do pokoju. Cały czas zastanawiałam się, po co Nathan przyszedł znowu do mojego domu. Bo nie wierzę, że tylko dlatego, bo mnie lubi i ma zobowiązanie wobec Viki. Byłam zdziwiona, kiedy zamiast Nathana i mojego laptopa zobaczyłam jakąś kartkę na łóżku (czytaj: materacu). Wzięłam ją szybko do ręki.

Sun, pojechałam z Luzią na zakupy. Tato w pracy. Wrócimy o 17.00. Masz do tego czasu zejść do kuchni i coś zjeść.                                                                                                                                          Mam
A z drugiej strony był dopisek:
Jestem z laptopem w biblioteczce. Twoja mama wyszła jak brałaś prysznic. Ja też zmykam, bo właśnie wychodzisz z łazienki.
Nathan

W biblioteczce? Jakiej znowu biblioteczne? Przecież w domu nic takiego nie my, a przynajmniej tak mi się zdaje, bo od razu po przyjedzie poszłam do swojego pokoju i nie wychodziłam z niego… Teraz sytuacja jest wyjątkowa. Zeszłam na dół, prosto do salonu. Nawet nie wiedziałam, że mamy taras i taką wielką plazmę na ścianie Nieźle, ale ja mam szukać biblioteki. Otworzyłam pierwsze drzwi, które znalazłam. Pudło. Trafiłam do łazienki. Później przeszłam do jadalni i kuchni, a stamtąd weszłam do drugiej łazienki, trochę mniejszej niż ta pierwsza.  Znalazłam na dole jeszcze coś w stylu garderobo-schowka i jakiś gabinet- pewnie rodziców, bo w Polsce mieli podobny.  Jeszcze raz dokładnie przeszukałam parter i przy okazji zwiedziłam trochę dom. Nie sądziłam, że będzie taki fajny. Ale to nie zmienia faktu, że nie znalazłam tej głupiej biblioteczki. Pewnie Nathan sobie że mnie żartuje każąc mi szukać czegoś, czego nie ma.  Nieco zawiedziona postanowiłam wrócić do swojego pokoju. I tu się pojawia kolejny suprise. Drzwi są zamknięte. Mam już tego dość.
-Nathan!!! Oddawaj mi laptopa i klucz do mojego pokoju! -krzyknęłam porządnie wkurzona.  Kiedy z pokoju obok wyszedł sprawca całego zamieszania, myślałam, go rozszarpię.
- Przecież mówiłem, że jestem w bibliotece, więc o co chodzi?
-Później ci wytłumaczę- powiedziałam szybko i pobiegłam do laptopa. Oby Viki była dostępna. Jest! Natychmiast do nie zadzwoniłam.
- Hej Vika, mam do ciebie sprawę.
- Sun, ja pierwsza. PO CO ZAMAWIASZ COŚ NA ADRES Z KTÓREGO NIE KORZYSTASZ!?- Ups. Spóźniam się.
-Wybacz, ale wiesz w jakim byłam stanie i proszę cię, mogłabyś to odebrać, ale nie otwierać?- oczy kota ze Shreka, ten chwyt zawsze działa.
- No... już to zrobiłam. Jak chcesz mogę ci to wysłać albo przywiozę dopiero na święta.
- Na świętą i nie wykręcisz się już od przyjazdu tutaj.
- A tak w ogóle kiedy zmieniłaś wystrój pokoju?- zapytała z ciekawością.
- Nie zmieniałam nic, tylko  KTOŚ- wyraźnie zaakcentowałam to słowo-  mnie do tego zmusił i wkrótce za to zginie.
- Już lubię tego kogoś, a nawet wiem kto to jest-powiedziała wybuchając śmiechem. Nie wiedziałam o co chodzi, więc spojrzałam za siebie. Zobaczyłam Nathana, który trzymał kartkę z napisem "Ja nie chce ginąć :-( "Też się roześmiałam.
- No to widzę, że już jesteś zadowolona z przeprowadzki.  Nie przeszkadzam wam, pa Sun!- Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo się wylogowała.
-To teraz idziemy na śniadanie, a raczej obiad- powiedział Nath patrząc na zegarek- i wytłumaczysz mi wreszcie parę rzeczy. Jasne Sun?
- Jasne jak słońce- powiedziałam nadal się śmiejąc. Zeszliśmy do kuchni. Nie byłam jeszcze bardzo głodna, a miałam ochotę na coś smażonego, czyli na naleśniki. Będą idealne na obiado-śniadanie. Nathan chciał mi pomóc, ale jedyne na co mu pozwoliłam, to szukanie dżemów w lodówce. Nie był tym zbyt zadowolony, jednak wolał to niż całkowite nic nierobienie. Kiedy skoczyłam smażenie, nakryłam dla nas  do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Teraz mi wytłumacz… hm…
- Co takiego?- przerwałam, bo chyba nie mógł się zdecydować od czego zacząć.
- Wszystko.- odpowiedział zadowolony.
- Ale wszystko wszystko?
- No tak, do siedemnastej mamy duuużooo czasu.
Westchnęłam.  Nie chciałam już do tego wracać, ale jeśli tego nie zrobię, to on nie da mi spokoju. Z drugiej strony czułam, że mogę mu zaufać. I to było najgorsze. Raz już zawiodłam się na takim przeczuciu i gdyby nie Viki, nie pozbierałabym się. Trudno zaryzykuję. Zaczęłam od tego kim jest dla mnie Viki. Później opowiedziałam o tym, jakie było moje życie w Polsce, o znajomych, o szkole i zmubie. Opowiedziała też o moich urodzinach, o wyjedzie i o tym, co robiłam tutaj przez te cztery dni. Wytłumaczyłam dlaczego nie mogłam znaleźć biblioteki (dzisiaj pierwszy raz wyszłam ze swojego pokoju), dlaczego jest u mnie  tyle kartonów, szafki są puste i łóżko nieskręcone.
Nathan słuchał wszystkiego bardzo uważnie, momentami śmiał się z mojego zachowania. Na koniec powiedział
- To skoro coś obiecałem Viki, to bierzemy się do pracy. Zaczynamy od rozpakowana twoich rzeczy.


 Zgodziłam się.  Włączyliśmy przy tym muzykę i mieliśmy świetną zabawę. Z ubraniami poszło dość szybko (ale to dlatego, że  ja układałam). Nathan zajął się książkami i innymi rzeczami.  Dla siebie postawiłam zostawić pudło, w którym były najcenniejsze dla mnie przedmioty. Oczywiście miały wartość sentymentalną. Wspólne zdjęcia z Viką, albumy, inne drobiazgi  schowałam do dużej szuflady w komodzie.  Po siedemnastej wrócili rodzice a ja pożegnałam się z Nathanem. Nie mówiłam im o zmianach w moim pokoju. Jeszcze nie pora. Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Viki miała jednak rację (jak zwykle), że życie tutaj będzie fajną przygodą. Gdyby tydzień temu ktoś mi powiedział, że będę jadła śniadanie i urządzała pokój z członkiem ulubionego zespołu, wyśmiałabym go. A dzisiaj? Przecież to było prawdą. Chciałabym się jeszcze spotkać z Nathanem, ale nawet nie zapytałam czy przyjdzie. 


__________________________________________
I jest rozdział 2, który dedykuję isie =)
☼ ☼ ☼ ☼
Za niecałe dwa tygodnie są urodziny Viki  z  tej okazji ukaże się specjalny wpis. Pytanie: czy chcecie rozdział czy jakiś imagin? Odpowiedzi piszcie w komentarzach =)



1 komentarz:

  1. Awwwhh dziękuje za dedyk świetny ten rozdziałczeksm na następnyy:* <33 xx

    OdpowiedzUsuń