Chcę
żeby to była niespodzianka
*Perspektywa Jay'a*
Odkąd
przylecieliśmy do Niemiec, Młody jest jakiś nieswój. Na początku myślałem, że
to się trochę denerwuje koncertami, jak każdy z nas, ale to przechodzi po
pierwszym występie, a graliśmy już pięć razy. Jeszcze ten jego długi spacer
pierwszego dnia. Tłumaczył, że chce trochę się rozkoszować po podróży. Problem jest
w tym, że był mało przekonujący. Trochę z chłopakami się o niego martwimy. Każdą wolną chwilę spędza w dodatku na
twitterze, a co ciekawe, nie nic nie dodaje
*Perspektywa Nathana*
-Hej Nath!?-Odezwał się Tom.
- Co? – Z
niechęcią odpowiedziałem.
- Młody, o czym tak myślisz? Przecież za 10
minut mamy wyjście na scenę, a ty siedzisz i gapisz się w ten telefon. Od
początku trasy jesteś jakiś nieobecny.
- Co?
Mówiłeś coś, czy to tylko wiatr?-
Spytałem się głupio. Miałem już dość ich ciągłych uwag na temat mojej
osoby. Zignorowałem ich i dalej zajmowałem się przeglądaniem tt.
- Zbieraj
się!- Wrzasnął mocno wkurzony Tom, po czym wyszedł z garderoby głośno
trzaskając drzwiami.
-O co mu
chodzi? Co on taki nabuzowany?- zapytałem Maxa. On zaczął się śmiać i też
wyszedł. Zdałem sobie sprawę, że za chwilę zaczynamy koncert i tylko ja
zostałem w garderobie. Zostawiłem telefon i udałem się w kierunku sceny. Gdy
byłem już na miejscu, chłopaki coś szeptali, ale kiedy mnie zobaczyli, od razu
umilkli.
- O co wam
chodzi?- zapytałem nieco zdezorientowany.
-Nic....Tak
sobie tu gadamy o... eee...różnych sprawach.- powiedział niepewnie Siva,
ukradkiem spoglądając na Maxa.
- O jakie są
te różne sprawy?- dalej dążyłem temat.
- Wchodzicie
na scenę!!!- Krzyknął ktoś z obsługi. Chłopakom taki obrót sytuacji bardzo się
podobał, mnie niekoniecznie.
- Ok, ale
powiecie mi o co chodzi?
- Jasne, że
powiemy, ale dopiero po koncercie, bo teraz nie ma czasu- inteligentnie
odpowiedział mi Jay. Fakt, że jestem najmłodszy, nie jest równoznaczny z
obowiązkiem traktowania mnie jak dziecko. Swoje zmartwienia musiałem na razie
odłożyć na bok, co nie sprawiło mi większej trudności, ponieważ tuż po wyjściu
na scenę, dałem się porwać muzyce.
Publiczność
była wspaniała Nie przypuszczałem, że w Niemczech mamy aż tylu fanów. A to
dopiero czwarty koncert. Dopiero przy piosence "Heart Vacancy",
przypomniałem sobie, czym tak namiętnie się zajmowałem przed występem. Nim się
obejrzałem, już schodziliśmy ze sceny. Czekało nas spotkanie z fankami za
kulisami, rozdawanie autografów, wspólne zdjęcia, krótkie wymiany zdań fankami
(bo rozmowami tego nazwać się nie dało). W pewnym. momencie myślałem, że to się
nigdy nie skończy. Zaskoczyłem samego siebie tą myślą, bo zawsze takie
spotkania sprawiły mi ogromną radość. Pozując do zdjęcia z jedną z dziewczyn, dyskretnie zetknąłem na jej
zegarek. Dwudziesta druga trzydzieści. Na całe szczęście to była już ostatnia
osoba.
-Młody, jak
bardzo jesteś zmęczony-zapytał mnie znienacka Max
-W skali od
1 do 10 to na 6.
-Jay, słyszysz?
Nath ma jeszcze dużo energii! Nie musimy tego odkładać.
-To na co
czekamy? zbieramy się do hotelu. Jutro
wywiad jest dopiero po południu- oznajmił uśmiechnięty Tom.
*W hotelu*
Kiedy
dotarliśmy do hotelu i się d trochę odświeżyliśmy, Max zarządził spotkanie w
jego pokoju. Wszedłem bez pukania.
- No
wreszcie! ile można na ciebie czekać- zaatakował mnie na wejściu Tom.
- Nie
narzekaj, bo nie ustalaliśmy dokładnej godziny.
- Może, ale
za to, że jesteś ostatni, będziesz miał karę- spojrzałem na niego jak na
wariata, jednak nic nie mówiąc, wygodne usiadłem na wolny fotelu.- Musisz
zgadnąć, co przeniosłem.
-jedzenie?
-zimno...
-picie?
- cieplej...
- i raczej
ni coca-cola. Alkohol?
-Gorąco!!!
- Ja wiem!
Ja wiem!!! PIWOOOO!!!- wydarł się Max.- Ale dlaczego tylko pięć?
- Bo może
nie słyszałeś jak Kevin kazał nam się dzisiaj przyzwoicie zachowywać- odparł z
grymasem Tom.
- I ty się
nim przejmujesz?- Max nie wierzył w to, co usłyszał.
-
Oczywiście, a fakt że patroluje hol i niemal mnie złapał, i zaczął ze mną
pogawędkę nie ma tu żadnego znaczenia.
- Hej, nie
kłóćcie się!- krzyknął Jay- Zebraliśmy się tutaj z innego powodu.
Wszyscy
spojrzeli na mnie przenikliwym wzrokiem. No niby jestem przyzwyczajony do
takich sytuacji, kiedy obserwują mnie fanki. Jednak gdy na miejscu fanek są
chłopaki z zespołu... Nie jest za wesoło. Postanowiłem przerwać te ciszę
- O co wam
chodzi?
- Po
pierwsze: odkąd wyjechaliśmy w trasę, siedzisz non stop z telefonem- zaczął
Siva.
- Nie
zajmujesz się zespołem.- dodał Max, kończąc już swoje piwo podczas gdy ja nawet
nie zacząłem.
- Jesteś
jakiś nieobecny- rzucił Tom.
- I nie
wiemy co się dzieje- zakończył Jay.- Masz nam coś do powiedzenia?
- Ale
wszystko jest ze mną OK!!!- byłem już tym zdenerwowany. Głupie zebranie, bo
korzystam z telefonu. Niedługo zaczną się czepiać tego, że oddycham. Gwałtownie wstałem i skierowałem się w stronę
drzwi. Chciałem je otworzyć, ale nie mogłem.
- Tego
szukasz?- zapytał Tom, machając mi przed nosem kluczykiem.
- Po prostu
przyznaj się, że się zakochałeś Młody-
powiedział Max, zerkając na moją puszkę piwa.
- Ale ja się
nie zakochałem. - zrezygnowany wróciłem na swoje miejsce.
- To
odpowiedz, ale szczerze. Dlaczego siedzisz ciągle na tt?
-... Bo
kogoś szukam, ale bezskutecznie.
- Czy ten ktoś jest osobnikiem płci przeciwnej,
poznanym niedługo przed wyjazdem i non stop o ty kimś myślisz?
-...
- Czyli mamy
rację. Kto to jest?- drążył dalej temat Tom.
-… Sun.
- Kto?
- No taka
dziewczyna, którą poznałem tydzień przed trasą. Jest ładna, wesoła, ma
świetny charakter, nie piszczy na nasz
widok, jest naszą fanką…
- Uuuuu!!!!
BabyNath się zakochał! – zaczęli się wydzierać.
-A nawet
jeśli, to co? Zabronicie?!- miałem już serdecznie dość tego spotkania.
- Nie, po
prostu musisz nam ją przedstawić po powrocie. Kojarzysz ten bankiet za dwa
tygodnie? Zaproś ją!
- Niezły
pomysł.- przyznałem Jay’owi rację.
- I zabierz
na spacer, a następnego dnia
przedstawisz nam swoją dziewczynę.- rozmarzył się Jay
- Nie
zapędzaj się Jay. Najpierw się musi zgodzić.- Sprowadziłem go na ziemię,
chociaż szczerze pragnąłem, żeby Sun się zgodziła. Chłopaki nawet zaoferowali
swoją pomoc i obiecali, że nie będą się wydurniać przy niej. Kiedy wróciłem do
swojego pokoju, nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o Sun. Nie mogłem doczekać
się spotkania z nią. Gdy wrócimy do Londynu, pokażę jej całe miasto.
Niezależnie od tego czy zechce zostać moją dziewczyną czy nie…
*perspektywa
Sun- sobota*
- Sun, za
godzinę po ciebie wpadnę- Derek umawiał się właśnie ze mną na kolejne wyjście. Szczerze
mówiąc, te spacery po Londynie bardzo mi się podobały. Teraz znam już miasto niemal jak własną kieszeń i wiem gdzie można
smacznie zjeść. W dodatku, podczas tych wszystkich
wędrówek bardzo dobrze poznałam Dereka, który okazał się niezwykle opiekuńczy,
miły i świetnie zorganizowany. Dowiedziałam się też, że w przyszłości chciałby zostać przewodnikiem. Myślę, że doskonale
się do tego nadaje, ponieważ wspaniale potrafi zaplanować dzień, kiedy coś
opowiada, to można go słuchać godzinami…
- Derek,
wczorajsze zajęcia mnie wykończyły. Musimy dzisiaj wychodzić? – zapytałam z
nadzieją, że chłopak zaprzeczy.
-Ale dzisiaj
jest ostatni dzień naszego zwiedzania. Obiecuję, że nie będziemy dużo chodzić i
uwierz mi, spodoba ci się.
- Okej, ale
jeśli mnie wkręcasz, to wiedz, że marny twój los.- powiedziałam i się rozłączyłam.
W ciągu tych kilku dni nauczyłam się jednej rzeczy: zawsze się ubieraj
wygodnie. Założyłam szorty, mój ulubiony T-shirt i do tego trampki. Włosy uczesałam
w kłosa. Ostatnio zakochałam się w tym warkoczu. Do spotkania zostało mi kilka
minut, więc postanowiłam przespacerować się w stronę parku, skąd zawsze
przyjeżdża Derek. Gdy mijałam przystanek autobusowy, obok mnie zatrzymał się
czarny motor.
- Cześć,
Sun. Ładnie wyglądasz- powiedział na powitanie.
- Dzięki. To
gdzie mnie porywasz?
- Najpierw
idziemy do kina. Tylko powiedz mi jeszcze, jakie filmy lubisz.
- Nie
przepadam za komediami. Na horror też nie mam ochoty. Może jakieś kino akcji?-
odparłam zakładając kask.
- Jak sobie
życzysz.
Po piętnastu
minutach dotarliśmy na miejsce. Umówiliśmy się, że ja kupuję popcorn i colę, a
chłopak bilety. Czekając w kolejce, prześledziłam dzisiejszy repertuar. Za
kilka minut miała się rozpocząć premiera… filmu akcji. To tłumaczyło, dlaczego
dzisiaj są takie tłumy i dlaczego wybraliśmy się do kina. Kiedy wreszcie
dostałam, co chciałam, wyłapałam w tłumie Dereka i poszliśmy na salę. Oczywiście
nie obyło się bez pół godziny nudnych reklam. Tak często się powtarzały, że
niektóre z nich znałam na pamięć. Rety… Co się dzieje na tym świecie.
- I jak
podobał ci się film?- zapytał chłopak, gdy wychodziliśmy z kina.
- Szczerze?
Dawno nie oglądałam tak dobrego filmu. Świetny wybór.
- Obyś miała
zawsze tak dobry humor. Teraz zabieram cię w jeszcze jedno miejsce i dzisiaj
jesteś już wolna. Uprzedzam: idziemy tam pieszo. – moja mina momentalnie
zrzedła. Jednak szybko się uśmiechnęłam i spacerowaliśmy pomału w stronę rzeki. Po pięciu minutach
znaleźliśmy się w miejscu, które przypominało trochę opuszczony i zaniedbany
park, nie było w pobliżu ulicy, a szum samochodów ucichł. Jedynie słyszałam przepływającą
w pobliżu wodę. Nagle się zatrzymaliśmy.
- To już tutaj?
-Jeszcze
nie, ale chcę żeby to była niespodzianka, dlatego zawiąże ci oczy.- powiedział
Derek wyjmując z kieszeni chusteczkę. Pozwoliłam mu zasłonić mi oczy, a kiedy upewnił
się, że nic nie widzę, złapał mnie za rękę.
- Gotowa?
- Chyba tak-
odparłam niepewnie. Nagle poczułam jak moje stopy odrywają się od ziemi. W
pierwszej chwili się przestraszyłam. Miałam wrażanie, że teraz idziemy bardzo
długo, a to wrażenie było spotęgowane przez panującą dookoła ciszę. Nie chciałam
psuć tego nastroju, więc nic nie mówiłam. Po kilku minutach chłopak delikatnie
postawił mnie na ziemi i zdjął mi opaskę. Gdy otworzyłam oczy, nie wierzyłam w
to co widzę. Byliśmy nad rzeką, w pobliżu stał jakiś stary magazyn, który na
pierwszy rzut oka wydawał się dawno opuszczony, jednak po dokładniejszych
oględzinach, można było zauważyć, że niedawno był odnawiany. Trawa dookoła została
skoszona i ogólnie miejsce było bardzo zadbane. W oddali było widać słońce
chylące się ku zachodowi.
- Jak ci się
podoba?
- Tu jest
cudownie! Możemy poczekać na zachód słońca?
- Jeśli
tylko chcesz, to oczywiście. Pójdę po koc.- powiedział Derek i skierował się w
stronę magazynu. Kiedy wrócił i rozkładał koc, ja nadal stałam w tym samym
miejscu i przyglądałam się rzece.
- Sun, chodź
na koc.- Posłusznie usiadłam obok chłopaka. – Wiesz, że bardzo lubię to
miejsce? Zawsze tu przychodzę pomyśleć i odpocząć. Często się też spotykamy tu
ze znajomymi i robimy ogniska. Dlatego okolica jest tak zadbana. W magazynie
mamy kilka sof, stół i nawet małą kuchenkę, ale nikt jej nie używa. Trzymamy
tam też dwa namioty.
- Łał, Cieszę się, że mnie tu przyprowadziłeś. –
powiedziałam spojrzałam na chłopaka. On odwzajemnił moje spojrzenie i mnie delikatnie
pocałował.
- Sun-
zaczął, patrząc mi w oczy- Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Kompletnie
mnie zaskoczył tym pytaniem. Jednak kiedy przypomniałam sobie te wszystkie wspólnie
spędzone chwile i to, co wtedy czułam, wiedziałam już co odpowiedzieć.
Nie nie nie i jeszcze raz niee ona niemoze z nim chodzic noo....
OdpowiedzUsuńHej hej hejj mam tylko takie pytanko nowy rozdział pojawi się dzisiaj czy ze wzgledu święta dopiero za tydzień??
OdpowiedzUsuńKocham xx