Rozdziały w każdą niedzielę.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 9

 Chcę żeby to była niespodzianka

*Perspektywa Jay'a*
Odkąd przylecieliśmy do Niemiec, Młody jest jakiś nieswój. Na początku myślałem, że to się trochę denerwuje koncertami, jak każdy z nas, ale to przechodzi po pierwszym występie, a graliśmy już pięć razy. Jeszcze ten jego długi spacer pierwszego dnia. Tłumaczył, że chce trochę się rozkoszować po podróży. Problem jest w tym, że był mało przekonujący. Trochę z chłopakami się o niego martwimy.  Każdą wolną chwilę spędza w dodatku na twitterze, a co ciekawe, nie nic nie dodaje

*Perspektywa Nathana*
 -Hej Nath!?-Odezwał się Tom.
- Co? – Z niechęcią  odpowiedziałem.
 - Młody, o czym tak myślisz? Przecież za 10 minut mamy wyjście na scenę, a ty siedzisz i gapisz się w ten telefon. Od początku trasy jesteś jakiś nieobecny.
- Co? Mówiłeś coś, czy to tylko wiatr?-  Spytałem się głupio. Miałem już dość ich ciągłych uwag na temat mojej osoby. Zignorowałem ich i dalej zajmowałem się przeglądaniem tt.
- Zbieraj się!- Wrzasnął mocno wkurzony Tom, po czym wyszedł z garderoby głośno trzaskając drzwiami.
-O co mu chodzi? Co on taki nabuzowany?- zapytałem Maxa. On zaczął się śmiać i też wyszedł. Zdałem sobie sprawę, że za chwilę zaczynamy koncert i tylko ja zostałem w garderobie. Zostawiłem telefon i udałem się w kierunku sceny. Gdy byłem już na miejscu, chłopaki coś szeptali, ale kiedy mnie zobaczyli, od razu umilkli.
- O co wam chodzi?- zapytałem nieco zdezorientowany.
-Nic....Tak sobie tu gadamy o... eee...różnych sprawach.- powiedział niepewnie Siva, ukradkiem spoglądając na Maxa.
- O jakie są te różne sprawy?- dalej dążyłem temat.
- Wchodzicie na scenę!!!- Krzyknął ktoś z obsługi. Chłopakom taki obrót sytuacji bardzo się podobał, mnie niekoniecznie.
- Ok, ale powiecie mi o co chodzi?
- Jasne, że powiemy, ale dopiero po koncercie, bo teraz nie ma czasu- inteligentnie odpowiedział mi Jay. Fakt, że jestem najmłodszy, nie jest równoznaczny z obowiązkiem traktowania mnie jak dziecko. Swoje zmartwienia musiałem na razie odłożyć na bok, co nie sprawiło mi większej trudności, ponieważ tuż po wyjściu na scenę, dałem się porwać muzyce.
Publiczność była wspaniała Nie przypuszczałem, że w Niemczech mamy aż tylu fanów. A to dopiero czwarty koncert. Dopiero przy piosence "Heart Vacancy", przypomniałem sobie, czym tak namiętnie się zajmowałem przed występem. Nim się obejrzałem, już schodziliśmy ze sceny. Czekało nas spotkanie z fankami za kulisami, rozdawanie autografów, wspólne zdjęcia, krótkie wymiany zdań fankami (bo rozmowami tego nazwać się nie dało). W pewnym. momencie myślałem, że to się nigdy nie skończy. Zaskoczyłem samego siebie tą myślą, bo zawsze takie spotkania sprawiły mi ogromną radość. Pozując do zdjęcia z jedną  z dziewczyn, dyskretnie zetknąłem na jej zegarek. Dwudziesta druga trzydzieści. Na całe szczęście to była już ostatnia osoba.
-Młody, jak bardzo jesteś zmęczony-zapytał mnie znienacka Max
-W skali od 1 do 10 to na 6.
-Jay, słyszysz? Nath ma jeszcze dużo energii! Nie musimy tego odkładać.
-To na co czekamy? zbieramy się do hotelu. Jutro  wywiad jest dopiero po południu- oznajmił uśmiechnięty Tom.

*W hotelu*
Kiedy dotarliśmy do hotelu i się d trochę odświeżyliśmy, Max zarządził spotkanie w jego pokoju. Wszedłem bez pukania.
- No wreszcie! ile można na ciebie czekać- zaatakował mnie na wejściu Tom.
- Nie narzekaj, bo nie ustalaliśmy dokładnej godziny.
- Może, ale za to, że jesteś ostatni, będziesz miał karę- spojrzałem na niego jak na wariata, jednak nic nie mówiąc, wygodne usiadłem na wolny fotelu.- Musisz zgadnąć, co przeniosłem.
-jedzenie?
-zimno...
-picie?
- cieplej...
- i raczej ni coca-cola. Alkohol?
-Gorąco!!!
- Ja wiem! Ja wiem!!! PIWOOOO!!!- wydarł się Max.- Ale dlaczego tylko pięć?
- Bo może nie słyszałeś jak Kevin kazał nam się dzisiaj przyzwoicie zachowywać- odparł z grymasem Tom.
- I ty się nim przejmujesz?- Max nie wierzył w to, co usłyszał.
- Oczywiście, a fakt że patroluje hol i niemal mnie złapał, i zaczął ze mną pogawędkę nie ma tu żadnego znaczenia.
- Hej, nie kłóćcie się!- krzyknął Jay- Zebraliśmy się tutaj z innego powodu.
Wszyscy spojrzeli na mnie przenikliwym wzrokiem. No niby jestem przyzwyczajony do takich sytuacji, kiedy obserwują mnie fanki. Jednak gdy na miejscu fanek są chłopaki z zespołu... Nie jest za wesoło. Postanowiłem przerwać te ciszę
- O co wam chodzi?
- Po pierwsze: odkąd wyjechaliśmy w trasę, siedzisz non stop z telefonem- zaczął Siva.
- Nie zajmujesz się zespołem.- dodał Max, kończąc już swoje piwo podczas gdy ja nawet nie zacząłem.
- Jesteś jakiś nieobecny- rzucił Tom.
- I nie wiemy co się dzieje- zakończył Jay.- Masz nam coś do powiedzenia?
- Ale wszystko jest ze mną OK!!!- byłem już tym zdenerwowany. Głupie zebranie, bo korzystam z telefonu. Niedługo zaczną się czepiać tego, że oddycham.  Gwałtownie wstałem i skierowałem się w stronę drzwi. Chciałem je otworzyć, ale nie mogłem.
- Tego szukasz?- zapytał Tom, machając mi przed nosem kluczykiem.
- Po prostu przyznaj się, że się zakochałeś Młody-  powiedział Max, zerkając na moją puszkę piwa.
- Ale ja się nie zakochałem. - zrezygnowany wróciłem na swoje miejsce.
- To odpowiedz, ale szczerze. Dlaczego siedzisz ciągle na tt?
-... Bo kogoś szukam, ale bezskutecznie.
-  Czy ten ktoś jest osobnikiem płci przeciwnej, poznanym niedługo przed wyjazdem i non stop o ty kimś myślisz?
-...
- Czyli mamy rację. Kto to jest?- drążył dalej temat Tom.
-… Sun.
- Kto?
- No taka dziewczyna, którą poznałem tydzień przed trasą. Jest ładna, wesoła, ma świetny  charakter, nie piszczy na nasz widok, jest naszą fanką…
- Uuuuu!!!! BabyNath się zakochał! – zaczęli się wydzierać.
-A nawet jeśli, to co? Zabronicie?!- miałem już serdecznie dość tego spotkania.
- Nie, po prostu musisz nam ją przedstawić po powrocie. Kojarzysz ten bankiet za dwa tygodnie? Zaproś ją!
- Niezły pomysł.- przyznałem Jay’owi rację.
- I zabierz na spacer, a  następnego dnia przedstawisz nam swoją dziewczynę.- rozmarzył się Jay
- Nie zapędzaj się Jay. Najpierw się musi zgodzić.- Sprowadziłem go na ziemię, chociaż szczerze pragnąłem, żeby Sun się zgodziła. Chłopaki nawet zaoferowali swoją pomoc i obiecali, że nie będą się wydurniać przy niej. Kiedy wróciłem do swojego pokoju, nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o Sun. Nie mogłem doczekać się spotkania z nią. Gdy wrócimy do Londynu, pokażę jej całe miasto. Niezależnie od tego czy zechce zostać moją dziewczyną czy nie…

*perspektywa Sun- sobota*
- Sun, za godzinę po ciebie wpadnę- Derek umawiał się właśnie ze mną na kolejne wyjście. Szczerze mówiąc, te spacery po Londynie bardzo mi się podobały. Teraz znam już  miasto  niemal jak własną kieszeń i wiem gdzie można smacznie zjeść.  W dodatku, podczas tych wszystkich wędrówek bardzo dobrze poznałam Dereka, który okazał się niezwykle opiekuńczy, miły i świetnie zorganizowany. Dowiedziałam się też, że w przyszłości  chciałby zostać przewodnikiem. Myślę, że doskonale się do tego nadaje, ponieważ wspaniale potrafi zaplanować dzień, kiedy coś opowiada, to można go słuchać godzinami…
- Derek, wczorajsze zajęcia mnie wykończyły. Musimy dzisiaj wychodzić? – zapytałam z nadzieją, że chłopak zaprzeczy.
-Ale dzisiaj jest ostatni dzień naszego zwiedzania. Obiecuję, że nie będziemy dużo chodzić i uwierz mi, spodoba ci się.
- Okej, ale jeśli mnie wkręcasz, to wiedz, że marny twój los.- powiedziałam i się rozłączyłam. W ciągu tych kilku dni nauczyłam się jednej rzeczy: zawsze się ubieraj wygodnie. Założyłam szorty, mój ulubiony T-shirt i do tego trampki. Włosy uczesałam w kłosa. Ostatnio zakochałam się w tym warkoczu. Do spotkania zostało mi kilka minut, więc postanowiłam przespacerować się w stronę parku, skąd zawsze przyjeżdża Derek. Gdy mijałam przystanek autobusowy, obok mnie zatrzymał się czarny motor.
- Cześć, Sun. Ładnie wyglądasz- powiedział na powitanie.
- Dzięki. To gdzie mnie porywasz?
- Najpierw idziemy do kina. Tylko powiedz mi jeszcze, jakie filmy lubisz.
- Nie przepadam za komediami. Na horror też nie mam ochoty. Może jakieś kino akcji?- odparłam zakładając kask.
- Jak sobie życzysz.
Po piętnastu minutach dotarliśmy na miejsce. Umówiliśmy się, że ja kupuję popcorn i colę, a chłopak bilety. Czekając w kolejce, prześledziłam dzisiejszy repertuar. Za kilka minut miała się rozpocząć premiera… filmu akcji. To tłumaczyło, dlaczego dzisiaj są takie tłumy i dlaczego wybraliśmy się do kina. Kiedy wreszcie dostałam, co chciałam, wyłapałam w tłumie Dereka i poszliśmy na salę. Oczywiście nie obyło się bez pół godziny nudnych reklam. Tak często się powtarzały, że niektóre z nich znałam na pamięć. Rety… Co się dzieje na tym świecie.

- I jak podobał ci się film?- zapytał chłopak, gdy wychodziliśmy z kina.
- Szczerze? Dawno nie oglądałam tak dobrego filmu. Świetny wybór.
- Obyś miała zawsze tak dobry humor. Teraz zabieram cię w jeszcze jedno miejsce i dzisiaj jesteś już wolna. Uprzedzam: idziemy tam pieszo. – moja mina momentalnie zrzedła. Jednak szybko się uśmiechnęłam i spacerowaliśmy  pomału w stronę rzeki. Po pięciu minutach znaleźliśmy się w miejscu, które przypominało trochę opuszczony i zaniedbany park, nie było w pobliżu ulicy, a szum samochodów ucichł. Jedynie słyszałam przepływającą w pobliżu wodę. Nagle się zatrzymaliśmy.
- To już tutaj?
-Jeszcze nie, ale chcę żeby to była niespodzianka, dlatego zawiąże ci oczy.- powiedział Derek wyjmując z kieszeni chusteczkę. Pozwoliłam mu zasłonić mi oczy, a kiedy upewnił się, że nic nie widzę, złapał mnie za rękę.
- Gotowa?
- Chyba tak- odparłam niepewnie. Nagle poczułam jak moje stopy odrywają się od ziemi. W pierwszej chwili się przestraszyłam. Miałam wrażanie, że teraz idziemy bardzo długo, a to wrażenie było spotęgowane przez panującą dookoła ciszę. Nie chciałam psuć tego nastroju, więc nic nie mówiłam. Po kilku minutach chłopak delikatnie postawił mnie na ziemi i zdjął mi opaskę. Gdy otworzyłam oczy, nie wierzyłam w to co widzę. Byliśmy nad rzeką, w pobliżu stał jakiś stary magazyn, który na pierwszy rzut oka wydawał się dawno opuszczony, jednak po dokładniejszych oględzinach, można było zauważyć, że niedawno był odnawiany. Trawa dookoła została skoszona i ogólnie miejsce było bardzo zadbane. W oddali było widać słońce chylące się ku zachodowi.
- Jak ci się podoba?
- Tu jest cudownie! Możemy poczekać na zachód słońca?
- Jeśli tylko chcesz, to oczywiście. Pójdę po koc.- powiedział Derek i skierował się w stronę magazynu. Kiedy wrócił i rozkładał koc, ja nadal stałam w tym samym miejscu i przyglądałam się rzece.
- Sun, chodź na koc.- Posłusznie usiadłam obok chłopaka. – Wiesz, że bardzo lubię to miejsce? Zawsze tu przychodzę pomyśleć i odpocząć. Często się też spotykamy tu ze znajomymi i robimy ogniska. Dlatego okolica jest tak zadbana. W magazynie mamy kilka sof, stół i nawet małą kuchenkę, ale nikt jej nie używa. Trzymamy tam też dwa namioty.
- Łał,  Cieszę się, że mnie tu przyprowadziłeś. – powiedziałam spojrzałam na chłopaka. On odwzajemnił moje spojrzenie i mnie delikatnie pocałował.
- Sun- zaczął, patrząc mi w oczy- Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Kompletnie mnie zaskoczył tym pytaniem. Jednak kiedy przypomniałam sobie te wszystkie wspólnie spędzone chwile i to, co wtedy czułam, wiedziałam już  co odpowiedzieć.



2 komentarze:

  1. Nie nie nie i jeszcze raz niee ona niemoze z nim chodzic noo....

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej hej hejj mam tylko takie pytanko nowy rozdział pojawi się dzisiaj czy ze wzgledu święta dopiero za tydzień??
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń