I dlatego nagraj ten zakład
Obudziłam się dość wcześnie, jednak ręka Nathana
spoczywająca na moim brzuchu, skutecznie uniemożliwiała mi opuszczenie łóżka.
Za każdym razem, gdy próbowałam wstać, chłopak mocnej mnie do siebie
przyciągał. Czułam jednak, że już się obudził.
- Naaathaaan- jęknęłam.
-Mhm?- zamruczał pozwalając przekręcić mi się na brzuch
- musimy wstać i trzeba Viky odebrać z lotniska. Jest już po ósmej- dodałam ziewając.
- Za chwilkę-odparł. Jego głos o poranku był pop prostu cudowny. Niestety nie mogłam się nim długo zachwycać. Westchnęłam i zdjęłam z siebie rękę chłopaka. Zbierając potrzebne rzeczy skierowałam się do łazienki. Nowością był dla mnie fakt, że po raz pierwszy od bardzo długiego czasu chciałam jeść od razu po przebudzeniu. Co ciekawsze dawno nie witałam nowego dnia z tak dobrym humorem. Nath rzeczywiście ma na mnie dobry wpływ i przy nim czuję się lepiej. Gdy wróciłam do pokoju chłopak nadal leżał na łóżku i nie spieszył się ze wstawaniem. Popatrzyłam na niego z rozbawieniem. Włączyłam telefon i zeszłam do kuchni.
- O, cześć Sun!- przywitał mnie Loczek.
- Hej. Co tam dobrego robisz? - zajrzałam mu przez ramię.
- Najlepszą jajecznicę na świecie. Też chcesz?
- Jeszcze się pytasz? Jasne. I może dla Sykesa trochę, bo za pół godziny jedziemy na lotnisko- odparłam nakrywając do stołu.
- Nie pozwalam- Jay spojrzał na mnie surowo, a ja posłałam mu pytające spojrzenie-Nie możesz wyjechać.
- Naaathaaan- jęknęłam.
-Mhm?- zamruczał pozwalając przekręcić mi się na brzuch
- musimy wstać i trzeba Viky odebrać z lotniska. Jest już po ósmej- dodałam ziewając.
- Za chwilkę-odparł. Jego głos o poranku był pop prostu cudowny. Niestety nie mogłam się nim długo zachwycać. Westchnęłam i zdjęłam z siebie rękę chłopaka. Zbierając potrzebne rzeczy skierowałam się do łazienki. Nowością był dla mnie fakt, że po raz pierwszy od bardzo długiego czasu chciałam jeść od razu po przebudzeniu. Co ciekawsze dawno nie witałam nowego dnia z tak dobrym humorem. Nath rzeczywiście ma na mnie dobry wpływ i przy nim czuję się lepiej. Gdy wróciłam do pokoju chłopak nadal leżał na łóżku i nie spieszył się ze wstawaniem. Popatrzyłam na niego z rozbawieniem. Włączyłam telefon i zeszłam do kuchni.
- O, cześć Sun!- przywitał mnie Loczek.
- Hej. Co tam dobrego robisz? - zajrzałam mu przez ramię.
- Najlepszą jajecznicę na świecie. Też chcesz?
- Jeszcze się pytasz? Jasne. I może dla Sykesa trochę, bo za pół godziny jedziemy na lotnisko- odparłam nakrywając do stołu.
- Nie pozwalam- Jay spojrzał na mnie surowo, a ja posłałam mu pytające spojrzenie-Nie możesz wyjechać.
Kiedy to usłyszałam, roześmiałam się. Chłopak jednak nie
wiedział o co mi chodzi.
- Nie wyjeżdżam. Po prostu odbieramy z lotniska moją znajomą.
- A ta torba? I że byłaś smutna? Wszyscy sądziliśmy że...
- Nie, nie, nie. Torba, bo nocuję tutaj. A smutna, bo gorszy dzień miałam. I pilnuj jajecznicy- dodałam zalewając herbatę. Gdy Jay nałożył każdemu dość sporą porcję i zajęliśmy swoje miejsca, przyszedł zaspany Nath. Widząc jego niewyraźną minę, miałam małe wyrzuty sumienia, że to moja wina.
- Sykes, podpadłeś nam- zaczął Loczek.
- Niby jak?
- Nie zaprzeczyłeś, że Sun wyjeżdża.
- Kiedy?
- Wczoraj, wieczorem.
- Sorry, nie zwróciłem uwagi. A tak na marginesie jesteś Sun pewna, że tyle zjesz- spytał wesoło. Niestety w tym momencie zjadłam właśnie spory kęs, więc moja odpowiedź ograniczyła się energicznego kiwnięcia głową. Reszta posiłku minęła w wyjątkowo wesołej atmosferze. Byłam tak głodna, że skończyłam jeść jako pierwsza, co porządnie zaskoczyło Nathana. Jay nie ogarniał jego zachowania, gdyż nie został wtajemniczony w historię mojego zapominalstwa o jedzeniu. Wróciłam jeszcze na chwilkę do pokoju po torebkę.
- Nie wyjeżdżam. Po prostu odbieramy z lotniska moją znajomą.
- A ta torba? I że byłaś smutna? Wszyscy sądziliśmy że...
- Nie, nie, nie. Torba, bo nocuję tutaj. A smutna, bo gorszy dzień miałam. I pilnuj jajecznicy- dodałam zalewając herbatę. Gdy Jay nałożył każdemu dość sporą porcję i zajęliśmy swoje miejsca, przyszedł zaspany Nath. Widząc jego niewyraźną minę, miałam małe wyrzuty sumienia, że to moja wina.
- Sykes, podpadłeś nam- zaczął Loczek.
- Niby jak?
- Nie zaprzeczyłeś, że Sun wyjeżdża.
- Kiedy?
- Wczoraj, wieczorem.
- Sorry, nie zwróciłem uwagi. A tak na marginesie jesteś Sun pewna, że tyle zjesz- spytał wesoło. Niestety w tym momencie zjadłam właśnie spory kęs, więc moja odpowiedź ograniczyła się energicznego kiwnięcia głową. Reszta posiłku minęła w wyjątkowo wesołej atmosferze. Byłam tak głodna, że skończyłam jeść jako pierwsza, co porządnie zaskoczyło Nathana. Jay nie ogarniał jego zachowania, gdyż nie został wtajemniczony w historię mojego zapominalstwa o jedzeniu. Wróciłam jeszcze na chwilkę do pokoju po torebkę.
***
Rozumiem, że dojazd może zająć znacznie więcej czasu niż to było planowane, ale żeby godzinę szukać miejsca parkingowego to już lekka przesada. Jednak wyjechaliśmy z domu na tyle wcześniej, że w głównej hali lotniska znaleźliśmy punktualnie co do sekundy, równo z lądowaniem samolotu Viki. Wysłałam jej jeszcze smsa, że czekamy przy wyjściu w pobliżu toalet. Dlaczego tu? Wielka gwiazda, pan Sykes, musiał uregulować potrzeby fizjologiczne i stwierdził, że jeśli zostawi mnie w innym miejscu, to się zgubię. Chociaż może miał trochę racji. A co do innego lokalizacji, nie zamierzałam tak stać nie wiadomo ile i usiadłam na pobliskiej ławce skąd miałam doskonały widok. W międzyczasie zdążyłam przejrzeć nieodebrane połączenia. Znowu mama, jedno z obsługi klienta i jedno od Dereka. Natomiast jeśli chodzi o smsy, mama dalej próbuje nakłonić mnie do powrotu do domu. Odpisałam, że niedługo wrócę i żeby się nie martwiła. Gdy schowałam telefon, zauważyłam zmierzającą w moją stronę wściekłą Viky. Przestraszyłam się.
- Nie cierpię Brytyjczyków!- zaczęła na powitanie i ze złością rzuciła swój bagaż na ziemię.
- Też się cieszę, że cię widzę- przytuliłam ją na powitanie, a dziewczyna odwzajemniła uścisk. - Cieszę się, że jesteś.
- Ja też się cieszę Sun. Załatwiłam z Wielorybem i dopiero jutro o dziesiątej mam się stawić w hotelu. Julka ma moją drugą walizkę-powiedziała wciąż się przytulając.
- A co się stało, że byłaś taka niezadowolona?
- Bo kulturalnie idę sobie do ciebie, a tu nagle jakiś kretyn we mnie wbiega. Pomijając fakt, że był zdecydowanie wyższy, to upadłam na ziemię. Jakoś przebolałam fakt, że nie pomógł mi wstać tylko się na mnie dziwnie gapił. Najgorsze, że zdeptał torebkę i rozwalił nową obudowę na telefon- opowiadała z przejęciem. Co jak co, ale Viki jest wyjątkowo spokojną osobą i bardzo rzadko się denerwuje. Nie zazdroszczę temu komuś, kto ją tak rozzłościł.
- Kupię ci nową obudowę i ...
- Trochę mi zeszło, ale nie chcący potrąciłem jakąś dziewczynę...- podbiegł do nas Nath, ale raptownie zamilkł widząc Viki. Dziewczyna piorunował go wzrokiem. Chyba się domyślałam, co się stało. Usta dziewczyny zacisnęły się w wąską kreskę, a zmieszanie Nathan wywołało uśmiech na mojej twarzy. Postanowiłam jakoś zainterweniować.
- Em.. Poznajcie się. Viky Nathan, Nathan Viky- podali sobie ręce.
- No to ten... przepraszam, naprawdę nie chciałem cię przewrócić- zaczął chłopak- Nic ci się nie stało?
- Mnie nie, ale mojemu telefonowi tak- odparła z grymasem.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam i może jakoś mogę naprawić szkody?- Nath chyba bardzo się przejął całą sytuacją. Natomiast ja wpadłam na genialny pomysł.
- Oczywiście, że to jakoś wynagrodzić. Jak Viky trochę odpocznie idziemy na zakupy i potrzebna nam będzie pomoc. Sądzę, że świetnie się nadajesz do tego zadania- wytłumaczyłam radośnie. Chłopaka najwidoczniej przerażała perspektywa spędzenia pół dnia w galerii, ale skoro nabroił, to musi być kara. Viky natomiast była zadowolona z pomysłu niemniej niż ja i złość na Sykesa powoli z niej ulatywała.
- To w takim razie jedziemy teraz do nas, a później na imprezę, mam rację Sun?
- Jasne. Pomożesz nam wybrać coś fajnego na wieczór.
- Pomoc się przyda zwłaszcza tobie Sun- wtrąciła ze śmiechem Viky przypominając tym samym nasze wszystkie wspólne zakupy.
-Ej, już nie wybieram sukienek godzinami.
Rozumiem, że dojazd może zająć znacznie więcej czasu niż to było planowane, ale żeby godzinę szukać miejsca parkingowego to już lekka przesada. Jednak wyjechaliśmy z domu na tyle wcześniej, że w głównej hali lotniska znaleźliśmy punktualnie co do sekundy, równo z lądowaniem samolotu Viki. Wysłałam jej jeszcze smsa, że czekamy przy wyjściu w pobliżu toalet. Dlaczego tu? Wielka gwiazda, pan Sykes, musiał uregulować potrzeby fizjologiczne i stwierdził, że jeśli zostawi mnie w innym miejscu, to się zgubię. Chociaż może miał trochę racji. A co do innego lokalizacji, nie zamierzałam tak stać nie wiadomo ile i usiadłam na pobliskiej ławce skąd miałam doskonały widok. W międzyczasie zdążyłam przejrzeć nieodebrane połączenia. Znowu mama, jedno z obsługi klienta i jedno od Dereka. Natomiast jeśli chodzi o smsy, mama dalej próbuje nakłonić mnie do powrotu do domu. Odpisałam, że niedługo wrócę i żeby się nie martwiła. Gdy schowałam telefon, zauważyłam zmierzającą w moją stronę wściekłą Viky. Przestraszyłam się.
- Nie cierpię Brytyjczyków!- zaczęła na powitanie i ze złością rzuciła swój bagaż na ziemię.
- Też się cieszę, że cię widzę- przytuliłam ją na powitanie, a dziewczyna odwzajemniła uścisk. - Cieszę się, że jesteś.
- Ja też się cieszę Sun. Załatwiłam z Wielorybem i dopiero jutro o dziesiątej mam się stawić w hotelu. Julka ma moją drugą walizkę-powiedziała wciąż się przytulając.
- A co się stało, że byłaś taka niezadowolona?
- Bo kulturalnie idę sobie do ciebie, a tu nagle jakiś kretyn we mnie wbiega. Pomijając fakt, że był zdecydowanie wyższy, to upadłam na ziemię. Jakoś przebolałam fakt, że nie pomógł mi wstać tylko się na mnie dziwnie gapił. Najgorsze, że zdeptał torebkę i rozwalił nową obudowę na telefon- opowiadała z przejęciem. Co jak co, ale Viki jest wyjątkowo spokojną osobą i bardzo rzadko się denerwuje. Nie zazdroszczę temu komuś, kto ją tak rozzłościł.
- Kupię ci nową obudowę i ...
- Trochę mi zeszło, ale nie chcący potrąciłem jakąś dziewczynę...- podbiegł do nas Nath, ale raptownie zamilkł widząc Viki. Dziewczyna piorunował go wzrokiem. Chyba się domyślałam, co się stało. Usta dziewczyny zacisnęły się w wąską kreskę, a zmieszanie Nathan wywołało uśmiech na mojej twarzy. Postanowiłam jakoś zainterweniować.
- Em.. Poznajcie się. Viky Nathan, Nathan Viky- podali sobie ręce.
- No to ten... przepraszam, naprawdę nie chciałem cię przewrócić- zaczął chłopak- Nic ci się nie stało?
- Mnie nie, ale mojemu telefonowi tak- odparła z grymasem.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam i może jakoś mogę naprawić szkody?- Nath chyba bardzo się przejął całą sytuacją. Natomiast ja wpadłam na genialny pomysł.
- Oczywiście, że to jakoś wynagrodzić. Jak Viky trochę odpocznie idziemy na zakupy i potrzebna nam będzie pomoc. Sądzę, że świetnie się nadajesz do tego zadania- wytłumaczyłam radośnie. Chłopaka najwidoczniej przerażała perspektywa spędzenia pół dnia w galerii, ale skoro nabroił, to musi być kara. Viky natomiast była zadowolona z pomysłu niemniej niż ja i złość na Sykesa powoli z niej ulatywała.
- To w takim razie jedziemy teraz do nas, a później na imprezę, mam rację Sun?
- Jasne. Pomożesz nam wybrać coś fajnego na wieczór.
- Pomoc się przyda zwłaszcza tobie Sun- wtrąciła ze śmiechem Viky przypominając tym samym nasze wszystkie wspólne zakupy.
-Ej, już nie wybieram sukienek godzinami.
***
- Jesteśmy- krzyknął na wejściu Nathan, co w trybie natychmiastowym przywołało resztę The Wanted.
- A kim jest nasz uroczy gość?- zainteresował się Max.
- Chłopaki, poznajcie Viky, moją najlepszą przyjaciółkę, z którą dzisiaj zamierzam spędzić mile dzień i mam nadzieję, że do nas dołączycie.- powiedziałam na jednym wydechu. Chłopcy zaczęli się przedstawiać, robiąc przy tym śmieszne pozy. Kiedy już się ładnie zapoznali, zabrałam przyjaciółkę do mojego tymczasowego pokoju, a pozostali zaoferowali się, że przygotują coś pysznego do jedzenia. Jeśli to się nie skończy na zamówieniu pizzy, będę pod wrażeniem.
- Skoro jesteśmy już same...- zaczęłam z szerokim uśmiechem.
- Możesz mi opowiedzieć co się działo przez ostatnie trzy dni, bo zupełnie nie miałyśmy kontaktu- dokończyła kładąc się na łóżku. Ja zajęłam miejsce na krześle na przeciwko niej. Viky to moja przyjaciółka i mówimy sobie wszytko. Nie ważne czego dotyczy sprawa, nie mamy przed sobą tajemnic. Wzięłam głęboki wdech oraz upewniwszy się, że drzwi są zamknięte i nikt nie podsłuchuje, zaczęłam opowiadać. Najpierw o genialnym planie Nathaha i pomocy TJ, reakcji blondi, a później o wizycie u Sykesa, pocałunku i o "rozmowie" w domu. Przy tym ostatnim się rozpłakałam i położyłam się obok dziewczyny. Viky zaczęła mnie pocieszać, aż nagle przerwała
- Czy mi się zdaje, czy ta poduszka pachnie męskimi perfumami?- jej mina była przekomiczna i parsknęłam śmiechem. Ta dziewczyna ma świetne wyczucie czasu.
- Nie, z twoim nosem jeszcze jest ok. Jakbyś nie przerywała, to wiedziałabyś nawet dlaczego tak pachnie- na co Viky zrobiła oburzoną minę, ale już grzecznie słuchała. Skończyłam opowiadać jej o swoim zniknięciu z domu i ponownej wizycie u The Wanted. Nie pominęłam też nocnego picia kakao i tego jak Nath ze mną usnął. Im bliżej końca historii, tym większe zdziwienie się malowało na jej twarzy .
- Po prostu chłopak idealny- rozmarzyła się- ale i tak mi podpadł więc niech się spisze na zakupach- zachichotała.
- To skoro wiesz już jak się moje życie wywróciło, to mów, co u ciebie- zachęciłam idąc do łazienki. Na szczęście nawet z pokoju nie musiałam wychodzić, więc usuwając oznaki płaczu w skupieniu słuchałam przyjaciółki. Na pozór zwykła licealistka, a w rzeczywistości Viky naprawdę był zabiegana. Nie dość, że zajmuje się szkolną gazetką, to Wieloryb ( polonista zawdzięczający swój przydomek niepowtarzalnej sylwetce) kazał zrobić naprawdę sporo wywiadów o zdjęć. Viky poznała też fajnego chłopaka i prawie się w nim zakochała, gdy nagle nadarzała się okazja, żeby go lepiej poznać, a wtedy okazało się że jest on totalnym idiotą, który próbuje nadrabiać wyglądem. No nie źle.
- Jesteśmy- krzyknął na wejściu Nathan, co w trybie natychmiastowym przywołało resztę The Wanted.
- A kim jest nasz uroczy gość?- zainteresował się Max.
- Chłopaki, poznajcie Viky, moją najlepszą przyjaciółkę, z którą dzisiaj zamierzam spędzić mile dzień i mam nadzieję, że do nas dołączycie.- powiedziałam na jednym wydechu. Chłopcy zaczęli się przedstawiać, robiąc przy tym śmieszne pozy. Kiedy już się ładnie zapoznali, zabrałam przyjaciółkę do mojego tymczasowego pokoju, a pozostali zaoferowali się, że przygotują coś pysznego do jedzenia. Jeśli to się nie skończy na zamówieniu pizzy, będę pod wrażeniem.
- Skoro jesteśmy już same...- zaczęłam z szerokim uśmiechem.
- Możesz mi opowiedzieć co się działo przez ostatnie trzy dni, bo zupełnie nie miałyśmy kontaktu- dokończyła kładąc się na łóżku. Ja zajęłam miejsce na krześle na przeciwko niej. Viky to moja przyjaciółka i mówimy sobie wszytko. Nie ważne czego dotyczy sprawa, nie mamy przed sobą tajemnic. Wzięłam głęboki wdech oraz upewniwszy się, że drzwi są zamknięte i nikt nie podsłuchuje, zaczęłam opowiadać. Najpierw o genialnym planie Nathaha i pomocy TJ, reakcji blondi, a później o wizycie u Sykesa, pocałunku i o "rozmowie" w domu. Przy tym ostatnim się rozpłakałam i położyłam się obok dziewczyny. Viky zaczęła mnie pocieszać, aż nagle przerwała
- Czy mi się zdaje, czy ta poduszka pachnie męskimi perfumami?- jej mina była przekomiczna i parsknęłam śmiechem. Ta dziewczyna ma świetne wyczucie czasu.
- Nie, z twoim nosem jeszcze jest ok. Jakbyś nie przerywała, to wiedziałabyś nawet dlaczego tak pachnie- na co Viky zrobiła oburzoną minę, ale już grzecznie słuchała. Skończyłam opowiadać jej o swoim zniknięciu z domu i ponownej wizycie u The Wanted. Nie pominęłam też nocnego picia kakao i tego jak Nath ze mną usnął. Im bliżej końca historii, tym większe zdziwienie się malowało na jej twarzy .
- Po prostu chłopak idealny- rozmarzyła się- ale i tak mi podpadł więc niech się spisze na zakupach- zachichotała.
- To skoro wiesz już jak się moje życie wywróciło, to mów, co u ciebie- zachęciłam idąc do łazienki. Na szczęście nawet z pokoju nie musiałam wychodzić, więc usuwając oznaki płaczu w skupieniu słuchałam przyjaciółki. Na pozór zwykła licealistka, a w rzeczywistości Viky naprawdę był zabiegana. Nie dość, że zajmuje się szkolną gazetką, to Wieloryb ( polonista zawdzięczający swój przydomek niepowtarzalnej sylwetce) kazał zrobić naprawdę sporo wywiadów o zdjęć. Viky poznała też fajnego chłopaka i prawie się w nim zakochała, gdy nagle nadarzała się okazja, żeby go lepiej poznać, a wtedy okazało się że jest on totalnym idiotą, który próbuje nadrabiać wyglądem. No nie źle.
Po godzinie wspólnych rozmów postanowiłyśmy zajrzeć do
kuchni. Już w przedpokoju roznosił się aromatyczny zapach obiadu. Ciekawa
byłam, co wykombinowali. W salonie Nath i Tom pochłonięci byli grą, natomiast
Jay, Max i Siva zajmowali się gotowaniem.
- Co dobrego macie? - spytała Viky przyglądając się bliżej poczynaniom chłopaków.
- Spaghetti- odparł dumnie Max mieszając sos.
W tym samym czasie Jay kończył swój wegetariański sos bez mięsa, a Siva zajmował się makaronem.
- A długo jeszcze? Bo zgłodniałam trochę- dziewczyna jak zwykle bez ogródek mówiła co czuje. Czasem jej tego zazdrościłam.
- Oj Viky, jeszcze jakieś dwadzieścia minut. A w tym czasie proponuję poznać trochę naszego gościa- dodał znacznie głośniej. Wszyscy poszliśmy do pokoju i siadaliśmy w kółku, a Parker przyniósł butelkę. Szybko wytłumaczyłam przyjaciółce nieco zmodyfikowane zasady gry i przyszła kolej na pytania. Odniosłam wrażenie, że ją wypytywali o większe banały niż mnie np. ulubiony kwiat, owoc, bajka, film. Żadnych pytań, gdzie musiałaby się nieco rozgadać. Jak na złość butelka mnie omijała. Szkoda, bo miałam już świetne pytanie. Dopiero po kilkunastu minutach wypadła moja kolej. Niestety nadal nie mogłam "zaatakować" Viky, ponieważ po całym domu zaczął się roznosić okropny zapach spalenizny.
- Ktoś w ogóle obiadu pilnuje?- na moje słowa Jay i Siva zerwali się z miejsc i pobiegli sprawdzić sytuację. Nawet taki beznadziejny kucharz jak Viky, wiedział, że nie zje już tego spaghetti.
- Przykro mi, ale musimy zmienić plany i zjeść coś innego, bo nasz obiad troszkę się...em...- Jay się zaciął. Viky wydała zsuszony jęk, a Nathan z Tomem się roześmiali przybijając piątki. Dosłownie sekundę później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Sykes jak gdyby nigdy nic poszedł otworzyć, a po chwili wrócił z triumfalną miną niosąc kilka pudełek pizzy .
- Co to ma być?!- zbulwersował się Max.- Wy od początku nie wierzyliście, że nam się uda, prawda?
- To był spisek- dorzucił Jay, ale nikt ich już nie słuchał, ponieważ wszyscy zajadaliśmy się pizzą. No, prawie wszyscy.
- A zamówiliście chociaż wegetariańską?- biedny Loczek wciąż szukał czegoś dla siebie.
- No jasne, że tak. Raczej nikt ci jej nie podwędził- powiedział z pełną buzią Parker. Wtem usłyszałam ciche "upsi" po lewej stronie i z rozbawieniem spojrzałam na Viky. Chyba nie każdy jeszcze wiedział, że ona też nie toleruje mięsa.
-Jay, siadaj tutaj. Viky też jest wegetarianką- rozjaśniłam sytuację i skończyłam jeść na pół z Nathanem hawajską.
- Co dobrego macie? - spytała Viky przyglądając się bliżej poczynaniom chłopaków.
- Spaghetti- odparł dumnie Max mieszając sos.
W tym samym czasie Jay kończył swój wegetariański sos bez mięsa, a Siva zajmował się makaronem.
- A długo jeszcze? Bo zgłodniałam trochę- dziewczyna jak zwykle bez ogródek mówiła co czuje. Czasem jej tego zazdrościłam.
- Oj Viky, jeszcze jakieś dwadzieścia minut. A w tym czasie proponuję poznać trochę naszego gościa- dodał znacznie głośniej. Wszyscy poszliśmy do pokoju i siadaliśmy w kółku, a Parker przyniósł butelkę. Szybko wytłumaczyłam przyjaciółce nieco zmodyfikowane zasady gry i przyszła kolej na pytania. Odniosłam wrażenie, że ją wypytywali o większe banały niż mnie np. ulubiony kwiat, owoc, bajka, film. Żadnych pytań, gdzie musiałaby się nieco rozgadać. Jak na złość butelka mnie omijała. Szkoda, bo miałam już świetne pytanie. Dopiero po kilkunastu minutach wypadła moja kolej. Niestety nadal nie mogłam "zaatakować" Viky, ponieważ po całym domu zaczął się roznosić okropny zapach spalenizny.
- Ktoś w ogóle obiadu pilnuje?- na moje słowa Jay i Siva zerwali się z miejsc i pobiegli sprawdzić sytuację. Nawet taki beznadziejny kucharz jak Viky, wiedział, że nie zje już tego spaghetti.
- Przykro mi, ale musimy zmienić plany i zjeść coś innego, bo nasz obiad troszkę się...em...- Jay się zaciął. Viky wydała zsuszony jęk, a Nathan z Tomem się roześmiali przybijając piątki. Dosłownie sekundę później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Sykes jak gdyby nigdy nic poszedł otworzyć, a po chwili wrócił z triumfalną miną niosąc kilka pudełek pizzy .
- Co to ma być?!- zbulwersował się Max.- Wy od początku nie wierzyliście, że nam się uda, prawda?
- To był spisek- dorzucił Jay, ale nikt ich już nie słuchał, ponieważ wszyscy zajadaliśmy się pizzą. No, prawie wszyscy.
- A zamówiliście chociaż wegetariańską?- biedny Loczek wciąż szukał czegoś dla siebie.
- No jasne, że tak. Raczej nikt ci jej nie podwędził- powiedział z pełną buzią Parker. Wtem usłyszałam ciche "upsi" po lewej stronie i z rozbawieniem spojrzałam na Viky. Chyba nie każdy jeszcze wiedział, że ona też nie toleruje mięsa.
-Jay, siadaj tutaj. Viky też jest wegetarianką- rozjaśniłam sytuację i skończyłam jeść na pół z Nathanem hawajską.
***
- Sun, ile ty sukienek zamierzasz jeszcze przymierzyć?- niecierpliwiła się Viky, kiedy po dwóch godzinach szukania odpowiedniego stroju nic sobie nie upatrzyłam.
- Po prostu muszę znaleźć coś, co będzie mi pasować- odparłam zrezygnowana i weszłam z przyjaciółką do kolejnego sklepu. Chwilowo nie było z nami Nathana, ponieważ poszedł odnieść resztę zakupów do samochodu. Chociaż to tylko cztery torby, i tak będzie mu wygodniej. Jak na razie wybrałam dla siebie sweter i spodnie, a Viky szpilki i torebkę. Przeglądając kolejne modele sukienek, natrafiłam na jedną, która mogłaby się nadawać na dzisiejszy wieczór, a kiedy dziewczyna zauważyła, że jednak coś wpadło mi w oko, natychmiast wysłała mnie do przymierzalni. Sama zabrała ze sobą dwie kreacje. Chociaż wcisnęłam się w strój bez problemu i całkiem fajnie w nim wyglądałam, nie byłam pewna czy brać. Poczekałam chwilkę, aż Viky też założy jedną z sukienek i wyszłam do przyjaciółki. Dopasowany krój i czarny kolor materiału sprawiały, że dziewczyna prezentowała się naprawdę świetnie.
- I jak?- spytałam niepewnie?
- Ty żartujesz? Kupuj tę sukienkę, bo wyglądasz w niej bosko.
- Kto wygląda bosko, to nie będę wytykać palcem. Zastanowię się jeszcze.
- Jak chcesz. Chyba nawet nie przymierzam tej drugiej i biorę tą, co mam na sobie- stwierdziła, mówiąc bardziej do siebie niż do mnie. Sukienka rzeczywiście mi się podobała, ale nie do końca byłam do niej przekonana. Po kilki minutach opuściłyśmy sklep, a Sykes, który czekał na nas na zewnątrz, od razu wziął od Viky torbę z zakupami.
- To już skończyłyście?- zdziwił się, gdy skręciłam w stronę wyjścia.
- Ja tak, ale Sun nie chce kupić takiej super sukienki, co gdzieś tam wisi- wskazała głową na wieszak, a Nath posłał mi pytające spojrzenie.
- No okej, nie jest zła, ale nie jestem do niej przekonana. Może coś przekąsimy jeszcze?-zmieniłam temat.
- Czemu nie, tylko najpierw muszę odwiedzić toaletę- a chłopak dołączył się do tego stwierdzenia. Z westchnięciem opuściłam tę dwójkę zmierzając w stronę KFC. Po drodze natknęłam się jeszcze na sklep, gdzie mogłam kupić nową osłonkę dla Viky. Bez wahania do niego wstąpiłam. Powiedziawszy sprzedawcy o jaki telefon mi chodzi, zostałam zasypana mnóstwem wzorów i modeli. Niemal wszystkie mi się bardzo podobały, ale trochę gonił mnie czas, więc szybko przejrzawszy cały asortyment zdecydowałam się na biało- czarne etui w kształcie pandy. Dziewczyna uwielbia ten motyw. Mam nadzieję, że się spodoba. A KFC jakimś cudem trafiłam na kasę z dwuosobową kolejką. Gdy zamówiłam trzy b-smarty pojawili się Viky i Nathan. Oboje mieli szerokie uśmiechy na twarzach, czyli spodziewałam się między nimi rozejmu.
- Sun, ile ty sukienek zamierzasz jeszcze przymierzyć?- niecierpliwiła się Viky, kiedy po dwóch godzinach szukania odpowiedniego stroju nic sobie nie upatrzyłam.
- Po prostu muszę znaleźć coś, co będzie mi pasować- odparłam zrezygnowana i weszłam z przyjaciółką do kolejnego sklepu. Chwilowo nie było z nami Nathana, ponieważ poszedł odnieść resztę zakupów do samochodu. Chociaż to tylko cztery torby, i tak będzie mu wygodniej. Jak na razie wybrałam dla siebie sweter i spodnie, a Viky szpilki i torebkę. Przeglądając kolejne modele sukienek, natrafiłam na jedną, która mogłaby się nadawać na dzisiejszy wieczór, a kiedy dziewczyna zauważyła, że jednak coś wpadło mi w oko, natychmiast wysłała mnie do przymierzalni. Sama zabrała ze sobą dwie kreacje. Chociaż wcisnęłam się w strój bez problemu i całkiem fajnie w nim wyglądałam, nie byłam pewna czy brać. Poczekałam chwilkę, aż Viky też założy jedną z sukienek i wyszłam do przyjaciółki. Dopasowany krój i czarny kolor materiału sprawiały, że dziewczyna prezentowała się naprawdę świetnie.
- I jak?- spytałam niepewnie?
- Ty żartujesz? Kupuj tę sukienkę, bo wyglądasz w niej bosko.
- Kto wygląda bosko, to nie będę wytykać palcem. Zastanowię się jeszcze.
- Jak chcesz. Chyba nawet nie przymierzam tej drugiej i biorę tą, co mam na sobie- stwierdziła, mówiąc bardziej do siebie niż do mnie. Sukienka rzeczywiście mi się podobała, ale nie do końca byłam do niej przekonana. Po kilki minutach opuściłyśmy sklep, a Sykes, który czekał na nas na zewnątrz, od razu wziął od Viky torbę z zakupami.
- To już skończyłyście?- zdziwił się, gdy skręciłam w stronę wyjścia.
- Ja tak, ale Sun nie chce kupić takiej super sukienki, co gdzieś tam wisi- wskazała głową na wieszak, a Nath posłał mi pytające spojrzenie.
- No okej, nie jest zła, ale nie jestem do niej przekonana. Może coś przekąsimy jeszcze?-zmieniłam temat.
- Czemu nie, tylko najpierw muszę odwiedzić toaletę- a chłopak dołączył się do tego stwierdzenia. Z westchnięciem opuściłam tę dwójkę zmierzając w stronę KFC. Po drodze natknęłam się jeszcze na sklep, gdzie mogłam kupić nową osłonkę dla Viky. Bez wahania do niego wstąpiłam. Powiedziawszy sprzedawcy o jaki telefon mi chodzi, zostałam zasypana mnóstwem wzorów i modeli. Niemal wszystkie mi się bardzo podobały, ale trochę gonił mnie czas, więc szybko przejrzawszy cały asortyment zdecydowałam się na biało- czarne etui w kształcie pandy. Dziewczyna uwielbia ten motyw. Mam nadzieję, że się spodoba. A KFC jakimś cudem trafiłam na kasę z dwuosobową kolejką. Gdy zamówiłam trzy b-smarty pojawili się Viky i Nathan. Oboje mieli szerokie uśmiechy na twarzach, czyli spodziewałam się między nimi rozejmu.
***
-Sun!? Gdzie masz szampon?! - krzyczała z łazienki Viky. Za dwie godziny wychodzimy na imprezę więc wypadałoby się zacząć szykować.
- Obok żelu pod prysznic!- odparłam, chociaż pewnie było to już zbędne. Siedziałam na łóżku i zastanawiałam się co założyć. Pakując się w pośpiechu i nie zwracałam zbyt dużej uwagi na to jakie ubrania zabieram, dlatego miałam przed sobą dwie sukienki i nie mogłam się zdecydować. Jedna czerwona, dość wyzywająca, nie przekonywała mnie do siebie. Druga granatowa, bez pleców. Gdy zastanawiałam się nad dodatkami, doszłam do wniosku, że lepiej będzie jeśli założę ciemniejszy strój. Ułożyłam wszytko na łóżku i w tym momencie wyszła z łazienki Viky.
- Masz może suszarkę albo prostownicę?
- Niestety nie, ale możesz zapytać Jay'a albo poszukać w łazience na dole.
- A myślisz, że ktoś tam jest teraz?
- Chyba nie, a co?
- To zabieram rzeczy i jak będziesz gotowa, to przyjdź tam do mnie.- i tyle jej było. Z lekkim uśmiechem na twarzy wzięłam kilka potrzebnych rzeczy i poszłam pod prysznic. Nie siedziałam tam długo, ponieważ głowę myłam już rano. Kiedy wyszłam, doznałam małego szoku. Moja sukienka zniknęła, a na jej miejscu leżało duże ładne pudełko z wielką kokardą. Co jak co, ale nie spodziewałam się tego po Viky. Ciekawość zżerała mnie od środku. Powoli podniosłam wieczko, a w środku zobaczyłam ... sukienkę, którą mierzyłam w galerii i dołączony do niej mały liścik. "Ta to ma pomysły" pomyślałam z uśmiechem, ale treść karteczki mnie zaskoczyła.
-Sun!? Gdzie masz szampon?! - krzyczała z łazienki Viky. Za dwie godziny wychodzimy na imprezę więc wypadałoby się zacząć szykować.
- Obok żelu pod prysznic!- odparłam, chociaż pewnie było to już zbędne. Siedziałam na łóżku i zastanawiałam się co założyć. Pakując się w pośpiechu i nie zwracałam zbyt dużej uwagi na to jakie ubrania zabieram, dlatego miałam przed sobą dwie sukienki i nie mogłam się zdecydować. Jedna czerwona, dość wyzywająca, nie przekonywała mnie do siebie. Druga granatowa, bez pleców. Gdy zastanawiałam się nad dodatkami, doszłam do wniosku, że lepiej będzie jeśli założę ciemniejszy strój. Ułożyłam wszytko na łóżku i w tym momencie wyszła z łazienki Viky.
- Masz może suszarkę albo prostownicę?
- Niestety nie, ale możesz zapytać Jay'a albo poszukać w łazience na dole.
- A myślisz, że ktoś tam jest teraz?
- Chyba nie, a co?
- To zabieram rzeczy i jak będziesz gotowa, to przyjdź tam do mnie.- i tyle jej było. Z lekkim uśmiechem na twarzy wzięłam kilka potrzebnych rzeczy i poszłam pod prysznic. Nie siedziałam tam długo, ponieważ głowę myłam już rano. Kiedy wyszłam, doznałam małego szoku. Moja sukienka zniknęła, a na jej miejscu leżało duże ładne pudełko z wielką kokardą. Co jak co, ale nie spodziewałam się tego po Viky. Ciekawość zżerała mnie od środku. Powoli podniosłam wieczko, a w środku zobaczyłam ... sukienkę, którą mierzyłam w galerii i dołączony do niej mały liścik. "Ta to ma pomysły" pomyślałam z uśmiechem, ale treść karteczki mnie zaskoczyła.
Obiecałem
Ci doradzić w zakupach i nie wywiązałem się z umowy. Niestety nie widziałem jak
świetnie wyglądasz w tej sukience, dlatego mam nadzieję, że zgodzisz się ją
założyć na dzisiejszy wieczór.
N.
N.
Przeczytałam to jeszcze raz i jeszcze raz i wciąż byłam szoku. To nie Viky, tylko Nathan sprawił mi ten prezent. Nie przeczę, że mi się podobał, jednak nie mogłam tego przyjąć. Rozumiem, że jest zawsze dotrzymuje słowa, ale z tym trochę przesadził. Wzięłam sukienkę i dokładnie ją obejrzałam. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła Viky.
- Kiedy zdecydowałaś się ją kupić?
- Nie kupiłam jej- odparłam i podałam dziewczynie liścik. Ona też była tym zaskoczona, tak samo jak ja.
- Czemu się nie ubierasz? Za dwadzieścia minut wychodzimy- To już? Strasznie szybko zleciało. Popatrzyłam niepewnie na strój- Sun, na co czekasz?
- Nie wiem czy to założyć...
-Ale bzdury wygadujesz. Oczywiście, że powinnaś... No, już. Streszczaj się i cię uczeszę.- ponaglała mnie Viky. Ostrożnie ubrałam się w sukienkę, a w połączeniu z boskim szpilkami od Naree było całkiem nieźle. Dziewczyna szybko zrobiła mi delikatnego koka, który w jej wykonaniu zawsze świetnie się sprawdzał. Do tego mocniejszy makijaż.
- Teraz możesz się przejrzeć- zakomunikowała wesoło przyjaciółka. Odwróciłam się w stronę lustra. Efekt końcowy był po prosty zniewalający. Nie przypuszczałam, że mogę tak dobrze wyglądać w tej sukience. Uściskałam Viky i z wielkimi uśmiechami zeszłyśmy do salonu. Oczywiście tradycji stało się zadość i my, czyli dziewczyny, byłyśmy ostatnie. Chłopcy stali tyłem do schodów i gdyby Viky nie kichnęła, nawet nie zorientowaliby się, że przyszłyśmy.
- Na zdrowie- odpowiedzieli automatycznie i zaczęli lustrować nas wzrokiem. Czułam się przez to troszkę niezręcznie. Spojrzałam na Sykesa, a kiedy dostrzegł mój wzrok, na jego twarz wkradł się mały uśmiech. Podeszłam do niego, a wtedy on szepnął mi do ucha
- Wyglądasz cudownie w tej kreacji, nawet lepiej niż sobie wyobrażałem.
- Dzięki, ale..
- Gołąbeczki, zbieramy się- przerwał nam Max. Po jego minie widziałam, że zrobił to z premedytacją. I co ciekawsze, zaczął o czymś gawędzić z Viky.
***
Przy stoliku czekały już na nas Naree i Kels. Dziewczyny ucieszyły się na nasz widok i natychmiast zostały czule powitane przez swoich chłopaków. Jeszcze nie zdążyliśmy się wygodnie rozsiąść, a kelner przyniósł zamówione przez Jay'a drinki.
- Poznajcie się . Viky, Naree i Klesey. Kelsy i Naree, Viky- przedstawiłam je sobie.
- W takim razie na początek wypijamy za świetną zabawę- zaczął Jay. Po chwili Parker porwał swoją dziewczynę i ruszyli na parkiet. Siva szybko poszedł w jego ślady. Nawet Max i Viky zniknęli gdzieś w tłumie.
- Zatańczymy? - spyta Nath. Zgodziłam się. Chłopak poprowadził mnie na środek sali. Był naprawdę świetnym tancerzem i nawet nie zauważyłam kiedy minął kilka dość szybkich kawałków. Miałam ochotę się napić. Zaczęliśmy kierować się w stronę stolika, ale Sykes złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Jeszcze ta piosenka i wracamy- powiedział. Przez sekundę zastanawiałam się "czemu", ale kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki, już wiedziałam o co chodzi. Przytulaniec. Część osób opuściła parkiet, ale nadal było tłoczno. Uśmiechnęłam się do chłopaka i zarzuciłam ręce na jego szyję.
- Mam nadzieję, że ci prezent ci się podoba.
- Jasne, że tak, ale zaskoczyłeś mnie nim. Dziękuję
- Taki miałem zamiar. W ogóle ślicznie wyglądasz
- Ale wiesz, że nie musiałeś
- Mhm- wymruczał wtulając się moje włosy. Dzięki moim cudownym butom byliśmy niemal równi.
- Jak mam ci podzięko...- nie skończyłam, ponieważ chłopak mnie pocałował. Widząc wesołe iskierki w jego oczach, odwzajemniłam pocałunek.
- Może być tak- dodał, gdy się oderwaliśmy od siebie. Ach, tak? Uśmiechnęłam się lekko. Skoro chce takiej zapłaty, to ją otrzyma. Tym razem ja go pocałowałam i przerwałam w chwili, gdy skończyła się piosenka. Wróciliśmy do stolika. Jay'a nie było, ale dostrzegłam go przy barze, gdzie podrywał jakąś laskę. Sivy i Naree też jeszcze nie było, albo lepiej powiedzieć " już nie było", bo przed chwilą się ulotnili. Jedynie Kels i Tom coś pili non stop okazując sobie czułości oraz Max i Viky, którzy raptownie zamilkli widząc mnie i Nathana.
- Sun, Max nie pozwala mi pić!- zdenerwowała się dziewczyna. A to niespodzianka.
- Serio Max?
- Wypiła cztery drinki, a jutro ma nie mieć kaca- słysząc to, zaczęłam się śmiać. Nie znam osoby, która ma lepszą głowę do picia niż Viky. Chociaż ja szybko odpływam, nie mam kaca. A ona? Pije ile chce i dopiero w bardzo krytycznych sytuacjach budzi się z bólem głowy. Dziewczyna widząc zdezorientowanie Max, wyrwała mu z ręki szklankę. Z tryumfalną miną zaczęła pić drink, robiąc chłopakowi na złość.
- Zobaczymy, czy po piątym będziesz się tak trzymać- zastanawiał się George i wręczył jej kolejny napój.
- To teraz idziemy tańczyć.
- Co jest z Maxem?- spytałam, kiedy ta dwójka zniknęła mi z pola widzenia.
- Po prostu bardzo polubił Viky i znalazł w niej bratnią duszę
- A on coś...
- Traktuje ją jak młodszą siostrę. Jakby coś do niej miał, byłby inny. No i lepiej, że Max się zajmuje Viky a nie Jay
- W sumie racja- skończyłam swojego drinka i znów ruszyłam z Nathanem na parkiet. Tym razem nie tańczyłam tylko z nim i zaliczyłam kilka piosenek z Maxem, z Sivą, Jayem i jedną z Tomem. Kiedy wróciliśmy do stolika, Kaneswaran z Naree zmyli się do mieszkania dziewczyny, natomiast Jay urządził sobie niezłą popijawę z Maxem i Nathanem. Tom szybko do nich dołączył, a ja z Viką ze śmiechem obserwowałam ich zabawę.
- Cieszę się, że masz tutaj takich super znajomych- zaczęła Viky.
- Ale i tak nie zastąpią ciebie. Tak w ogóle jak ci się podoba?
- Jest zajebiście no i ...
-Słońce moje kochane, pomóż nam- Max przypomniał sobie o naszej obecności.
- Co wymyśliliście?
- Bo się założyłem z BabyNathem, że do wtorku nie wytrzymacie bez buziaków, a ten kretyn mi przeczy. I ja mówię, że zapomni i ja też, i dlatego nagraj ten zakład- poprosił trochę nieskładnie, co drugie słowo popijając. Gdybym nie wypiła wcześniej, pewnie byłabym w szoku, ale że alkohol robi swoje natychmiast poparłam Nathana, a Viky chyba wszystko nagrała.
Przy stoliku czekały już na nas Naree i Kels. Dziewczyny ucieszyły się na nasz widok i natychmiast zostały czule powitane przez swoich chłopaków. Jeszcze nie zdążyliśmy się wygodnie rozsiąść, a kelner przyniósł zamówione przez Jay'a drinki.
- Poznajcie się . Viky, Naree i Klesey. Kelsy i Naree, Viky- przedstawiłam je sobie.
- W takim razie na początek wypijamy za świetną zabawę- zaczął Jay. Po chwili Parker porwał swoją dziewczynę i ruszyli na parkiet. Siva szybko poszedł w jego ślady. Nawet Max i Viky zniknęli gdzieś w tłumie.
- Zatańczymy? - spyta Nath. Zgodziłam się. Chłopak poprowadził mnie na środek sali. Był naprawdę świetnym tancerzem i nawet nie zauważyłam kiedy minął kilka dość szybkich kawałków. Miałam ochotę się napić. Zaczęliśmy kierować się w stronę stolika, ale Sykes złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Jeszcze ta piosenka i wracamy- powiedział. Przez sekundę zastanawiałam się "czemu", ale kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki, już wiedziałam o co chodzi. Przytulaniec. Część osób opuściła parkiet, ale nadal było tłoczno. Uśmiechnęłam się do chłopaka i zarzuciłam ręce na jego szyję.
- Mam nadzieję, że ci prezent ci się podoba.
- Jasne, że tak, ale zaskoczyłeś mnie nim. Dziękuję
- Taki miałem zamiar. W ogóle ślicznie wyglądasz
- Ale wiesz, że nie musiałeś
- Mhm- wymruczał wtulając się moje włosy. Dzięki moim cudownym butom byliśmy niemal równi.
- Jak mam ci podzięko...- nie skończyłam, ponieważ chłopak mnie pocałował. Widząc wesołe iskierki w jego oczach, odwzajemniłam pocałunek.
- Może być tak- dodał, gdy się oderwaliśmy od siebie. Ach, tak? Uśmiechnęłam się lekko. Skoro chce takiej zapłaty, to ją otrzyma. Tym razem ja go pocałowałam i przerwałam w chwili, gdy skończyła się piosenka. Wróciliśmy do stolika. Jay'a nie było, ale dostrzegłam go przy barze, gdzie podrywał jakąś laskę. Sivy i Naree też jeszcze nie było, albo lepiej powiedzieć " już nie było", bo przed chwilą się ulotnili. Jedynie Kels i Tom coś pili non stop okazując sobie czułości oraz Max i Viky, którzy raptownie zamilkli widząc mnie i Nathana.
- Sun, Max nie pozwala mi pić!- zdenerwowała się dziewczyna. A to niespodzianka.
- Serio Max?
- Wypiła cztery drinki, a jutro ma nie mieć kaca- słysząc to, zaczęłam się śmiać. Nie znam osoby, która ma lepszą głowę do picia niż Viky. Chociaż ja szybko odpływam, nie mam kaca. A ona? Pije ile chce i dopiero w bardzo krytycznych sytuacjach budzi się z bólem głowy. Dziewczyna widząc zdezorientowanie Max, wyrwała mu z ręki szklankę. Z tryumfalną miną zaczęła pić drink, robiąc chłopakowi na złość.
- Zobaczymy, czy po piątym będziesz się tak trzymać- zastanawiał się George i wręczył jej kolejny napój.
- To teraz idziemy tańczyć.
- Co jest z Maxem?- spytałam, kiedy ta dwójka zniknęła mi z pola widzenia.
- Po prostu bardzo polubił Viky i znalazł w niej bratnią duszę
- A on coś...
- Traktuje ją jak młodszą siostrę. Jakby coś do niej miał, byłby inny. No i lepiej, że Max się zajmuje Viky a nie Jay
- W sumie racja- skończyłam swojego drinka i znów ruszyłam z Nathanem na parkiet. Tym razem nie tańczyłam tylko z nim i zaliczyłam kilka piosenek z Maxem, z Sivą, Jayem i jedną z Tomem. Kiedy wróciliśmy do stolika, Kaneswaran z Naree zmyli się do mieszkania dziewczyny, natomiast Jay urządził sobie niezłą popijawę z Maxem i Nathanem. Tom szybko do nich dołączył, a ja z Viką ze śmiechem obserwowałam ich zabawę.
- Cieszę się, że masz tutaj takich super znajomych- zaczęła Viky.
- Ale i tak nie zastąpią ciebie. Tak w ogóle jak ci się podoba?
- Jest zajebiście no i ...
-Słońce moje kochane, pomóż nam- Max przypomniał sobie o naszej obecności.
- Co wymyśliliście?
- Bo się założyłem z BabyNathem, że do wtorku nie wytrzymacie bez buziaków, a ten kretyn mi przeczy. I ja mówię, że zapomni i ja też, i dlatego nagraj ten zakład- poprosił trochę nieskładnie, co drugie słowo popijając. Gdybym nie wypiła wcześniej, pewnie byłabym w szoku, ale że alkohol robi swoje natychmiast poparłam Nathana, a Viky chyba wszystko nagrała.
____________________________________
Hej Miśki! Mam nadzieję, że Wam się podoba =) Chcę Was poinformować, że prawdopodobnie w przyszłą niedzielę nie nie dodam rozdziału z powodów zdrowotnych. Tak na serio jestem w sanatorium i nie mam tam warunków na pisanie. Mogę Wam natomiast obiecać, że kiedy już wrócę na stałe do domu ( za dwa tygodnie) to w tygodniu dorzucę zaległy rozdział =P